[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.LudzieSawczenki, po cichu, bez jednego strzału, schwytali ich i rozbroili.I teraz zaczęły sięproblemy. Jeńcy , sądząc, że mają przed sobą grupę banderowców, protestowaligłośno, wyjaśniali, że to nieporozumienie, że są żołnierzami ormiańskiej sotni UPAkapitana Sergo.Tymczasem ich oddział zbliżał się powoli do zasadzki i zaniepokojony zniknię-ciem zwiadowców rozwinął się w tyraliery i ruszył do ataku.Partyzanci odpowiedzieliogniem.Zaczął się normalny bój.Sawczenko widząc, że nie pora teraz na wyjaśnie-nia, wysłał jednego z zatrzymanych z poleceniem, aby atakujący przerwali ogień ioddali broń.Polecenie to zostało wykonane i Ormianie udali się do pobliskiego trze-ciego batalionu.Wieczorem do sztabu przybył Brajko wraz z dowódcą sotni i dwo-ma Ormianami.I teraz wszystko się wyjaśniło.Okazało się, że patrol Sawczenki natknął się na oddział składający się w przewa-żającej części z oficerów 317 dywizji otoczonej w 1942 roku pod Charkowem.Wzię-tych do niewoli Niemcy usiłowali wcielić do ormiańskiego Legionu , a kiedy ci niezgodzili się, posłano ich do obozu jenieckiego.Stamtąd udało im się zbiec i trafili dokurenia Sosenki , gdzie obiecano im, że będą walczyli z hitlerowcami.W ten sposóbpowstała ormiańska sotnia UPA.Teraz Ormianie zwrócili się z prośbą do Werszyho-ry, aby przyjął ich do zgrupowania.Nie było żadnych przeszkód.W ten sposób po-wstała kolejna kompania partyzancka, walcząca dzielnie podczas tego i w czasie na-stępnych rajdów.Dowódca tej kompanii, S.Arutunjanc, nie tylko dobrze walczył, alewydał po latach w dalekim Jerewaniu wspomnienia, w których odtworzył te walki.Płynęły dni i partyzanci byli już niemal zadomowieni w Mosyrze i jego okolicach.Miejscowa ludność traktowała ich coraz serdeczniej i darzyła ogromnym zaufaniem.Toczyły się długie rozmowy i dyskusje.Napływały też cenne informacje.I właśniedzięki nim partyzanci trafili do kilku kolejnych tajnych magazynów UPA.W samymMosyrze wykryto magazyn z amunicją, granatnikami, zapasowymi częściami do ce-kaemów oraz mydłem, które było zdobyczą niezwykle cenną.W pobliskim Włady-nopolu znaleziono cały arsenał przekazany UPA przez hitlerowców.Był tam moz-dzierz, 5 granatników, 18 karabinów maszynowych oraz tysiące min i pocisków.Skoro mowa o zaufaniu ludności, to warto wspomnieć o sławie, jaką zdobył odziałsanitarny zgrupowania, kierowany przez doktora Dymitra Fedorowicza Skripniczenkę,dwudziestodwuletniego adiunkta wojskowej Leningradzkiej Akademii Medycznej.Doktor i jego podwładni leczyli chorych wieśniaków, i to leczyli widać skutecznie,gdyż do Mosyra ciągnęły furmanki z cierpiącymi nawet z odległości kilkudziesięciukilometrów.Po kilku dniach pobytu we wsi okazało się, że Mosyr leży na szlaku lotów trans-portowców Ju-52 i Me-323.Przy złej pogodzie samoloty te na ogół schodziły poniżejpodstawy chmur.Bezładny ogień karabinów maszynowych otwierany zazwyczaj dociągnących nisko maszyn nie czynił im żadnych szkód.Trzeba więc było pomyśleć ojakiejś skuteczniejszej broni, chociaż zdawano sobie sprawę, że w grę mogą wchodzićjedynie rozwiązania najprostsze.W końcu wybrano najlepszych cekaemistów i zain-stalowano ich karabiny na osiach starych kół wozów chłopskich.Gdy jeszcze do tegododano specjalną amunicję zapalającą, niemieccy piloci nie byli już tacy pewni siebie.Musieli umykać w chmury przed goniącymi ich pociskami.A 24 stycznia przeciw-lotnicy odnieśli sukces, w który sami długo nie mogli uwierzyć.Lejtnant Siemen-czenok zmusił do lądowania potężnego Junkersa i wziął do niewoli jego załogę.Przedeksplozją płonącego samolotu udało się partyzantom wydostać część ładunku, międzyinnymi parę skrzynek czekolady.Podczas pobytu w Mosyrze nie próżnowały dyżurne oddziały zwiadowcze, patro-lowe i dywersyjne.Zakładano miny na drogach i organizowano zasadzki.Przeprowa-dzono też pewne zmiany organizacyjne.Piąty batalion, który już dwukrotnie nie wy-konał zadania, rozformowano, a wchodzących w jego skład partyzantów przeniesionodo innych pododdziałów, gdzie mieli się nimi zająć weterani leśnych szlaków.Pozo-stałe bataliony zostały wzmocnione liczebnie i zaczęto je przygotowywać do samo-dzielnego prowadzenia działań bojowych.Otrzymały więc cekaemy i granatniki, po-większono ich własne tabory z amunicją i żywnością, a także rozszerzono ich zwiad igrupy minerskie.Ponadto każdy batalion miał mieć od tej pory własnych radiotelegra-fistów z radiostacjami, a zatem mógł nawiązywać łączność ze sztabem zgrupowania iz wielką ziemią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]