[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie jest odpowiednia pora.Wyjaśnię ci to.Obiecuję.Zauważyłam, że cały drży.- Coś ci jest? - Przyjrzałam mu się.Jego ciałem co chwilę wstrząsały dreszcze.- To.to też wytłumaczę - głos Luki zadrżał.- Ale teraz musisz stąd wyjść, dobrze? Wracaj do ojca.- Ale ja.- zrobiłam kolejny krok w jego stronę, nie chcąc go zostawiać, kiedy był w takim stanie.- Proszę, wyjdz - powiedział.Tym razem mówił ostrym tonem, a w jego oczach pojawił się dziki,grozny błysk.Odsunęłam się zdezorientowana, a Luka przełknął głośno ślinę i podjął z trudem.-Wierz mi, to będzie dla ciebie za wiele.Idz już.Skinęłam głową, a kiedy się odwracałam, usłyszałam to.Niski, zduszony dzwięk.Wybiegłam zpoczekalni, zatrzaskując za sobą drzwi.A potem, nie chcąc słyszeć, co tam się działo, szybkim krokiem wróciłamtam, gdzie powinnam teraz być. ROZDZIAA PITYGreckie mity i legendy.Czytałam je.Porównywałam opisane w nich uczucia, zachowania, dylematy iwyzwania ze współczesnymi.Ale elfy i gobliny, skomplikowane i zagadkowe światy pełnegadających smoków, bohaterowie wyruszają na wyprawy? Nigdy nie traktowałam tego poważnie.Tak, to dziwne, że odcinając się od rzeczywistości pełnej społecznych zależności, kolorowych pism iludzi pragnących przynależeć do jakiejś grupy, nie zanurzyłam się w tych wymyślonych światach, niezakochałam w nich i nie uwierzyłam w nie, ale tak po prostu było.Tata zawsze mówił, że od urodzeniarzeczywistość jest dla mnie czarno-biała, bez żadnych odcieni szarości, ale uważałam, że tonieprawda.Chyba po prostu nigdy nie odważyłam się uwierzyć, że magia istnieje.Aż do dnia, wktórym tata wylądował w szpitalu.Wzięłam pudełko płatków, w które wpatrywałam się od pięciu minut, i włożyłam je do koszyka.Spojrzałam na listę zakupów od mamy. Mydło, jedzenie dla psa, egzemplarz lokalnej gazety.Trochę dalej znalazłam mydło.Bezzapachowe.To typowe dla mamy.Przeszłam do następnej ciasnejalejki w naszym małym spożywczaku i wzięłam dwie puszki drogiego jedzenia dla psa.To też byłotypowe.W naszej rodzinie tylko Bobby był traktowany po królewsku.Gazety i kolorowe pisma leżały przy kasie i kiedy ruszyłam w tamtą stronę, zobaczyłam nagłówek Głosu Hassock".Nie dało się nie zauważyć:  GDZIE SI PODZIAA TAJEMNICZY BOHATER?".Wciągnęłam gwałtownie powietrze i zmarszczyłam brwi.Nie mogłam już dłużej o tym myśleć.O nim.Od wypadku minął prawie miesiąc.Tygodniami rozważałam każdy szczegół i nadal nie mogłam dojśćdo żadnych sensownych wniosków.Siedziałam w swoim pokoju, czytałam stare romanse historycznemamy i gadałam z siostrą.Cała rodzina była wstrząśnięta wypadkiem.Tata bardzo powoli dochodziłdo siebie.Czuł się już lepiej, ale wszyscy byliśmy zaniepokojeni.Przynajmniej mama przestała trućo wysyłaniu mnie do szkoły.Ale teraz ciągle była spięta, krzyczała na mnie i Dot z najbłahszegopowodu i kazała nie kręcić się nieustannie pod nogami.Ale ja nie miałam ochoty donikąd iść.Mojesny się skończyły.Luka zniknął.i mimo że powinnam czuć ulgę, byłam zawiedziona.To głupie.Przecież go nie znałam. Wzięłam gazetę, postawiłam koszyk na kontuarze i skinęłam głową chłopakowi, który siedział przykasie.Chodził do mojej szkoły, kilka klas wyżej.Erie.Jeden z nielicznych, którzy nade mną się nieznęcali.Był całkiem miły.tylko trochę ograniczony.Spojrzał na mnie, po czym zaczął podliczaćzakupy.Kiedy dotarł do  Głosu", zatrzymał się na chwilę i przeczytał nagłówek.- Ale ekstra - spojrzał na mnie.- Ten chłopak.Zupełnie jak jakiś superbohater.- Nie ma czegoś takiego jak superbohaterowie - powiedziałam pogardliwie, złapałam gazetę iwpakowałam do plecaka.- To wymysł dla małych chłopców.Erie się wyprostował.- Wiem - odpowiedział urażony.- Ale to trochę dziwne, że akurat  przechodził" tamtą górską drogą.-Włożył resztę zakupów do plastikowej torby.- Chyba się zgodzisz?Wzruszyłam ramionami.- Nie, nie zgodzę się.Wzięłam torbę i podałam mu dziesięć funtów.Odliczając resztę, wciąż mi się przypatrywał.Włożyłam pieniądze do portmonetki i posłałam mu nikły uśmiech.- Hej! - W końcu mnie poznał.- Ty jesteś Jane Jonas! -Radośnie uderzył dłonią w kontuar.Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że kiedy je otworzę, chłopak zniknie.Ale on wciąż tam był. - Jane Jonas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •