[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cole wspomniał już o tej kwestii z mówieniem i choćw pierwszej chwili wzbudziło to we mnie wątpliwości,zyskałam teraz potwierdzenie.Pomyślałam, że muszę bardziej otworzyć umysł na tękwestię. Co więcej, możemy wierzyć tylko za siebie.Niemożemy wierzyć za innych.Możemy strzec samychsiebie, ale nie zawsze możemy strzec innych.I czasem to,co mówimy, potrzebuje czasu, by się zamanifestować.Ilemasz w sobie cierpliwości? Jak długo potrafisz wierzyć,zanim zaczniesz wątpić? Wątpij, choćby odrobinę, asprawisz, że twoje słowa zostaną pozbawione mocy.Co do innych umiejętności& Próbowałam czytać dalej, tylko że dalszy tekst zostałnapisany jakimś szyfrem.Mruknęłam niezadowolona; ztrudem się powstrzymałam, by nie cisnąć dziennikiem ościanę.Nic nie wiedziałam o szyfrach, nie mogłam teżuwierzyć, że matka cokolwiek o nich wiedziała.Kto więcnapisał ten dziennik i jak matka go zdobyła?Może Cole potrafiłby to rozgryzć, ale z drugiej strony niekoniecznie.Nie zamierzałam go pytać.On i jego przyjaciele nie ufali mi jeszcze w pełni, niewiedziałam zresztą, co pomyśleliby o moim znalezisku.Doszliby do wniosku, że to jakiś falsyfikat? Coś, co maich wprowadzić w błąd? Zdekoncentrować? A możepróbowaliby mi odebrać dziennik?Okay, ja także nie ufałam im w pełni.Wciąż zamierzasz się zgodzić, jeśli Cole cię dokądśzaprosi, tak?No cóż, owszem.Coś, czego już się nauczyłam:prawdziwe życie wymaga ryzyka.Odezwała się moja komórka.Zrobiłam to, co w takiejsytuacji robi każdy bez wyjątku człowiek na świecie:uznałam, że wszystko inne może poczekać, odłożyłamdziennik na bok, i wzięłam telefon do ręki.Kat:  Chyba uwielbiasz dręczyć ludzi.POWIEDZMI TERAZ!.Zauważyłam, że umknęła mi poprzedniawiadomość.Justin:  W porządku.Będę na czas.Najpierw zajęłam się Kat.Napisałam jej, że owszem,spędziłam noc z Cole em, ale tylko rozmawialiśmy.Tymrazem była to prawda i tylko prawda.Kat sprawiaławrażenie rozczarowanej, mówiąc delikatnie.A kiedy dodałam, że miał kłopoty z samochodem i żeSzron musiał nam pomóc, przestała esemesować.Justinowi przekazałam, że bardzo się cieszę naspotkanie, co także było prawdą, z drugiej jednak strony musiałam się modlić, by nie zrozumiał moich słówopacznie.Dziadkowie zaszczepili mi paranoiczny strach,że rzeczywiście nim manipuluję.Potem musiałam rozważyć to, co Cole i jego chłopcyi dziewczęta z piekła rodem pomyślą o moim związku zJustinem.Stanowili tak zamkniętą grupę.Ludzie zzewnątrz nie byli mile widziani i wszyscy o tymwiedzieli.Aącznie ze mną! Przyłączając się do nich,musiałabym zapewne wykluczyć wszystkich innych zeswego życia.Lubiłam Justina, ale nie opłakiwałabym jegostraty.A co z Kat? Czy i ona zniknęłaby ostatecznie zmojego życia? Zniknęła z życia Szrona.Naprawdę ją lubiłam, i to bardzo.Była zabawna,pyskata, ekscytująca.Znała swoją wartość i nie bała się otym mówić innym.Nie martw się o to teraz.Postanowiłam, że tegowieczoru będę się bawić, jakbym była normalną,przeciętną dziewczyną.Ostatecznie nie musiałam jużzadawać Cole owi pytań; znałam odpowiedzi.Mogłampobyć trochę z Justinem i poznać go lepiej.Mogłamspotkać się z Kat i pośmiać razem z nią.Spotkałabym sięteż z Cole em i& kto wie? Czułam, że nazajutrz wszystkosię zmieni.Wtedy zmierzę się z konsekwencjami, pomyślałam. 11Czerwone Róże, Białe Róże& Czarne RóżeJustin zjawił się punktualnie.Na czas.Innymi słowy,na czas grillowania.Ku memu najwyższemu zażenowaniudziadkowie zaczęli go przesłuchiwać, jakby bylipolicjantami, a on zatwardziałym kryminalistą.Mogłamsię tylko przyglądać z przerażeniem i przepraszać zcałego serca.Tak to przebiegało:Dziadek: Plany na przyszłość? Justin: Jeszczeniesprecyzowane.Dziadek: Niby dlaczego? Niedługo koniec szkoły,chłopcze.Teraz jest pora, by się zdecydować, nie pózniej.Nikt ci nie powiedział, że tak ważnej sprawy nie należyodkładać na pózniej?Justin: Proszę mi wierzyć, robię wszystko, co wmojej mocy, by się zdecydować.Dziadek:  Robię wszystko, co w mojej mocy toulubione powiedzenie nieudaczników.Może trzeba staćsię mężczyzną i wreszcie zdecydować?Ja: Dziadku! To niegrzecznie tak mówić.Przepraszam, Justin.Wiedziałam, że to wszystko dla mojego dobra, żedziadkowie martwili się o mnie i nie chcieli, bymskończyła z kimś takim jak mój tata, że próbowali zastraszyć Justina, by ten nie próbował robić tego, czegonie powinien robić, ale mój Boże, to była gruba przesada [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •