[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łyła skromnie, pracowała ciężko, prawiewszystkie zarobione pieniądze odkładała na wymarzoną miesięczną podróżdo Ameryki Południowej.Kiedy policja przeszukała dom zaginionej isprawdziła dane na komputerze, znalazła kopię biletu zamówionego przezInternet.Sprawdzono dane linii lotniczej i okazało się, że bilet nie zostałwykorzystany, pasażerka nie wsiadła na pokład samolotu lecącego doCaracas z międzylądowaniem w Miami.Nikt nie wiedział, gdzie zamierzała nocować w Nowym Orleanie,nigdzie nie zapłaciła kartą kredytową, ślad się urywał.Jeśli nie żyła, to dopiero od trzech miesięcy, przez ten czas ciało niezdążyłoby się rozłożyć tak, by zostawić same kości.Ale ktoś mógłprzyspieszyć ten proces, na przykład poćwiartować ciało i rozrzucićszczątki, albo zakopać je bardzo płytko, a upalne lato dokończyłoby dzieła,tutaj latem z nieba lał się najczystszy żar.Wiedział, że to mogą być naciągane teorie, ale przeczucie kazało muprzyjrzeć się sprawie Jenny Trent, zaś Aidan w ciągu tych wszystkich latnauczył się ufać swoim przeczuciom.W dodatku, czytając dokumentacjęsprawy, rozzłościł się.Oto młoda kobieta, która całe życie uczciwie pracuje,która odkłada oszczędności na kształcącą podróż i która nagle znika, alesprawa szybko zostaje odłożona na półkę, gdyż zaginiona nie ma bliskiejrodziny, która poruszyłaby niebo i ziemię, żeby ją odnalezć.Jeszcze kilka spraw z dokumentacji FBI zwróciło jego uwagę, lecz wpierwszej kolejności zamierzał zająć się Jenny, gdyż podczas zaginięcia117RSmiała przy sobie najwięcej pieniędzy, co mogło stanowić powód zbrodni.Ponownie zadzwonił do Jeremy'ego.- Podobno mieliśmy pogadać jutro?- No i pogadamy - potwierdził Aidan.- Czy w tych papierach odpolicji masz coś o niejakiej Jenny Trent?- Tak, nawet właśnie czytam o tej sprawie.- Z dokumentów FBI wynika, że nie płaciła kartą za żaden hotel,pensjonat, motel ani nic w tym stylu.Nie zostawiła śladu pobytu w NowymOrleanie.W papierach policji jest to samo?- Nie, płaciła w kilku miejscach.Nie znam ich.a nie! Jedno znam!No proszę, odwiedziła miejsce, które dobrze znamy i lubimy.- To znaczy?- Kryjówka żywych i umarłych".Nie kojarzył tej nazwy.- To pełna nazwa Kryjówki", knajpy, w której grałem wczorajwieczorem.- Aha.- Aidan nie rozumiał, czemu właściciele nie używali pełnejnazwy, która przyciągałaby więcej klientów.- Masz coś o jej najbliższejkrewnej?- Betty Trent, kuzynka, mieszka w Lafayette.- Mam to samo.Pojadę z nią porozmawiać.- To dwie godziny drogi.- Wiem.Zrób coś dla mnie i zajrzyj do sklepu Herbata z tarotem"przy Royal.- %7łeby zobaczyć się z fantastyczną panną Kendall Montgomery?118RS- Fantastyczną? - powtórzył Aidan.Owszem, wcale nie negował faktu,że robiła wielkie wrażenie, ale czemu Jeremy mówił o niej w taki sposób?- Stary, nie słyszałeś wczoraj, jak ona śpiewa.Jest naprawdę niezła, nierozumiem, czemu sprzedaje pamiątki i wróży z ręki.Dobra, po co mam doniej jechać?Aidan spojrzał na zegarek.Potrzebował pięciu godzin.- Powiedz jej, że przyjadę po nią do domu o wpół do ósmej.- Powtórzę - odparł Jeremy, a chociaż o nic nie pytał, w jego głosiebrzmiała ciekawość.- Mam nadzieję, że opowie mi o plantacji.- Jasne.- I.i chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tym jej przyjacielu zzespołu, o Vinniem.Dobrze go znasz?- Nie, znam go tylko jako muzyka.- Czy on nie wydaje ci się dziwny?- Z powodu wyglądu? - spytał z rozbawieniem Jeremy.- Bracie,mówimy o Bourbon Street!- Tym niemniej postaraj się dowiedzieć czegoś więcej o nim i oMasonie.- Tylko dlatego, że znają pannę Montgomery i przesiadują w tymlokalu? Jeśli to jest podejrzane, to trzeba będzie przyjrzeć się połowiemiasta, bo Kryjówka" cieszy się dużą popularnością.- Może i trzeba będzie, ale zacznij od tych dwóch, dobra?Cokolwiek Jeremy sobie pomyślał, nie skomentował prośby brata.- Nie ma sprawy - obiecał.119RSKendall czuła się koszmarnie.Obawiała się kaca po wypiciu sześciupiw, ale kac jej nie dokuczał, za to była potwornie zmęczona, gdyż poodkryciu pamiętnika w swoim łóżku prawie wcale nie spała, a kiedy jużzasnęła, spała bardzo niespokojnie.Dręczyło ją dziwne przekonanie, że pamiętnik koniecznie chce zostaćprzeczytany.Oczywisty nonsens.Ludzie mogą czegoś chcieć, ale nieksiążki.Skąd on w ogóle się tam wziął? W ciągu ostatnich kilku dni w jejmieszkaniu był tylko Aidan Flynn i ani na chwilę nie zostawiła go samego,w dodatku nie potrafiła sobie wyobrazić, że miałby wślizgnąć się ukradkiemdo jej sypialni i podrzucić pamiętnik pod kołdrę.Musiała zrobić to sama,myśląc przy tym o czymś innym.Widać podświadomie pamiętała, że niedokończyła lektury, wyjęła pamiętnik z plecaka i rzuciła na łóżko.Powinnaobchodzić się z nim lepiej, bo chociaż zachował się w bardzo dobrym stanie,miał sto kilkadziesiąt lat i przedstawiał wartość historyczną.Konieczniepowinna go zwrócić.Ale dopiero po przeczytaniu.Na szczęście była środa, czyli ten dzień tygodnia, kiedy w sklepiezazwyczaj panował najmniejszy ruch.Turyści przyjeżdżali na przedłużoneweekendy w piątek lub we czwartek albo z kolei zostawali w NowymOrleanie do poniedziałku lub wtorku.Zroda leżała pomiędzy i prawie nic sięwtedy nie działo.Kendall zamierzała po przyjściu do sklepu zrobić sobiekawy, a potem przez cały dzień spokojnie czytać pamiętnik.Włożyła go doozdobnej płóciennej okładki na książki, wyhaftowanej przez lokalną artystkęi schowała do swojej dużej torby na ramię.Mason już był w sklepie i uwijał się jak w ukropie, przynosząc zzaplecza różnej wielkości paczki i rozstawiając je wszędzie, gdzie się dało.120RS- To na Halloween - wyjaśnił, a potem przyjrzał jej się uważniej.-Zaparzyłem kawy, nalej sobie.Wyglądasz okropnie.- Dzięki za komplement.- To nie komplement, to prawda.- Prawie nie spałam.- A tam, raczej masz kaca - zażartował.- Gdybym miała, to i tak byłaby to twoja wina.Ale nie, nie mam.Poprostu nie mogłam spać.- Dobra, napij się kawy, a potem mi pomóż, trzeba rozwiesić tedekoracje, bo wszyscy inni już je mają od jakiegoś czasu, tylko my sięspózniamy.Napiła się aromatycznej mocnej kawy, przyglądając się, jak onrozpakowuje naturalnej wielkości szkielet w pirackim kapeluszu i zrealistycznie wyglądającą szpadą z plastiku.- Postaw go przy samych drzwiach.- Koniecznie! - zgodził się.Kawa rzeczywiście postawiła ją na nogi i nawet dodała jej chęci dorozwieszania świątecznych dekoracji.Godzinę pózniej zjawił się Vinnie, ana widok Kendall uśmiechnął się tak szeroko, jakby miał dla niej wygranybilet na loterii.- I co powiesz? - spytał.- Dobrze, przyznaję, wziąłeś mnie wczoraj przez zaskoczenie.- Kendall, byłaś bajeczna! Wszyscy chcą cię znowu usłyszeć.- Vinnie, ciesz się, że cię nie udusiłam na miejscu.Pisaliśmy todziesięć lat temu! Mogłeś przynajmniej zapytać, czy chcę się przyłączyć.121RS- Po co? %7łebyś mi odmówiła? Musisz zacząć z nami występować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]