[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy ty zwariowałeś? - zapytała Regina, kiedy pani Cooper wzruszyłaramionami i z powrotem weszła do domu.-Tu jest Allerton.- Tak, ale ty idziesz prosto na górę, a mnie on nigdy nie widział.Och - dodał,znowu ją ciągnąc na schody - masz teraz na imię Rose, prawda? Ja jestem David Manners, aty jesteś moją siostrą, Rose Manners.Zobaczysz, Gino.Wszystko będzie wspaniale.Po prostuwspaniale.- Wręcz przeciwnie, jeżeli będziesz zwracał się do mnie: Gino przypomniała muRegina zwięzle.A ponieważ dwaj przyglądający im się lokaje zaczęli okazywać nadmiernejuż zainteresowanie, a Rooster i powóz zniknęli za rogiem, głęboko wciągnęła powietrze iwstąpiła na schody.- Dziesięć minut, Davidzie, a potem odjeżdżamy, rozumiesz?- Tak, tak - przytaknął David, z roztargnieniem rozglądając się po holu, jakbywłaśnie wyszedł na scenę w Covent Garden.- Ayczek czegoś mocniejszego z panami.Wiesz,Rose, czasami wydaje mi się, że urodziłem się do tego.- A ja się martwiłam, że będzie taki zdenerwowany, że słowem się nie odezwie -mamrotała pod nosem Regina w kilka chwil pózniej, kiedy za panią Cooper zamknęły się jużdrzwi i mogła rozejrzeć się po pokoju.Podeszła do toaletki z białą falbaną, podniosła małą niebieską buteleczkę i powąchałajej zawartość.Przyszło jej na myśl, że musi znajdować się w pokoju lady Bellinagary.Jakie todziwne, że gospodyni wprowadziła ją właśnie tutaj, chyba że reszta domu stała podholenderskimi pokrowcami.Holenderskie pokrowce.Holandia.Tulipany.Jak mogła zapomnieć?Przebiegała od okna do okna, wyglądając na zewnątrz, szukając jakiegoś śladu poThomasie i Kosmie, widoku na budynek, który mógłby zostać wykorzystany jako.tam stało coś takiego! Podłużny, niemal na całej długości przeszklony budynek za stajniami.Wyglądałna stosunkowo nowy, niewykończony.Dopiero ten widok pozwolił Reginie uwierzyć, żeistnieje choć cień nadziei, a stało się tak po raz pierwszy od chwil grozy, jakie przeżyłaminionej wiosny.Kiedy przypatrywała się budynkowi, ze szpaleru drzew wyłonił się Thomas.Niskopochylony dobiegł do budynku, rozpłaszczył się na jego ścianie i osunął w kucki, plecami doszkła.- Podnieś że się, człowieku, wstań - poganiała go Regina cicho, a potemwstrzymała oddech, bo wstał, odwrócił się, przyłożył dłonie po obu stronach do oczu iprzycisnął nos do szyby.- Tak? Tak? Co tam widzisz? Och, Thomasie, co widzisz?Brady spacerował po salonie Selbourne'a, uderzając pięścią o dłoń i przeklinając ponosem.- Brady? - powiedział ma powitanie książę, powoli wchodząc do pokoju iprzeżuwając kęs jabłka, które trzymał w ręce.- Powiedziano mi, że wtargnąłeś do mojegodomu i zażądałeś spotkania ze mną.Drugi raz w ciągu jednego dnia, czuję się pochlebiony.Ale czy nie powinieneś być jeszcze na przejażdżce z.- Nie ma jej - przerwał Brady przyjacielowi.- Diabli nadali, Bram, nie ma jej!Bram zmarszczył brwi.- Lady Belle?- Nie, Reginy.Nie ma jej.- Brady wbił sobie palce we włosy, odwrócił sięplecami do Brama i znowu zaczął spacerować tam i z powrotem po pokoju; nie powolnymi,miarowymi krokami człowieka, pogrążonego w rozmyślaniach, tylko nerwowymi, pełnyminapięcia ruchami zamkniętego w klatce lwa.- Nie ma jej? A gdzie jest?- O to właśnie chodzi: nie wiem- rzekł Brady, rzucając się na fotel.- Zniknęliwszyscy, więc nie ma kogo zapytać.Nie ma Reginy ani Thomasa, ani Kosmy, ani tegocymbała.Nie dość tego, cymbał zostawił jeszcze dla mnie liścik.Mieli z Thomasem pilnowaćThorndyke'a, cholerny świat.- Rozumiem, że w liściku nie znalazłeś informacji, dokąd udała się Regina -powiedział Bram, odkładając jabłko i nalewając im po kieliszku wina.- Masz, wypij to.Fatalnie wyglądasz.- Czuję się też fatalnie - mruknął Brady, wychylając wino jednym haustem.- Niemogę w to uwierzyć, Bram.Nie mogę w to uwierzyć, że mogła tak po prostu wyjechać.O Boże, zupełnie zle to rozegrałem.wszystko.od początku do końca.Bram usiadł i popatrzył na przyjaciela.- Czy jesteś pewien, że wyjechała? Zabrała ze sobą ubrania?Brady potrząsnął głowa.- Nie, ale to nic nie znaczy.Regina nie zabrałaby ubrań.Przecież to ja jekupiłem, pamiętasz?- No dobrze - pokiwał głową Bram.- A czym odjechała? Wzięła dorożkę?Brady podniósł wzrok i zagapił się na przyjaciela.- Nie.Nie wzięła.Ona.oni.wzięli mój powóz.Z Roosterem na kozle, jak jużo tym mowa.Bram oparł się i rozłożył ręce.- Więc chyba sam widzisz, jak się sprawy mają, prawda? Jeżeli nie wzięłabyubrań, to i nie uciekłaby twoim powozem.A podejrzewam, że raczej nie uciekłaby zRosterem.Po prostu pojechali na przejażdżkę.Boże, Brady, jesteś w opłakanym stanie.Pojechali na przejażdżkę.Brady potarł sobie kark, rozważając taką możliwość.- Pewnie to niewykluczone, ale miała nie wychodzić z domu.Wyraznie jejzapowiedziałem.Przerwał mu ryk śmiechu Brama.- No, sprawa się wyjaśniła.Zapowiedziałeś jej, że ma nie wychodzić z domu.Gdybym kiedykolwiek coś takiego powiedział Sophie, byłaby w pół drogi do Dover, zanimbym ją znalazł.A skoro już ustaliliśmy, gdzie musi być Regina, powiedz mi, co w swoimliściku napisał chłopiec.Czy miałeś rację? Czy tym trzecim jest LeMain?- Co? - zapytał Brady, którego wnioski Brama nie do końca uspokoiły.Iwiedział dlaczego, chociaż nigdy nie przyznałby się do tego przyjacielowi.Poszedł do swoichpokoi, by zapytać Rogersa, czy nie wie, gdzie się podziewa Regina, i znalazł naszyjnik z perełporządnie ułożony na łóżku.Nawet jeżeli pojechała tylko na przejażdżkę, nawet gdybywróciła, dała mu jasno do zrozumienia, że nie wróci do niego.- Ten liścik, Brady.Co w nim było? Proszę cię, skup się.- Och, tak, oczywiście - powiedział Brady i znowu zaczął chodzić tam i zpowrotem po pokoju, czując, że powinien być zupełnie gdzie indziej.sam nie wiedział,gdzie, ale zdecydowanie nie tutaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •