[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jednak najbardziej intrygowała go osobowość Faith.Piosenkarka była bardzo pewna siebie, lecz niearogancka.Miała olbrzymią charyzmę i wręcz emanowała zarazliwą namiętnością.Zdawała sięmówić dokładnie to, co myśli, podczas gdy jego nie było stać na taki luksus.Co prawda i onwypowiadał się szczerze, ale nie mówił wszystkiego.Nie mógł.- Niczego nie zmieniła nawet bomba podłożona w twojej limuzynie? - odezwała się, kiedy zbyłmilczeniem ostatnie pytanie.- Nawet to cię nie zniechęciło do dalszego obracania miliardami?Po raz pierwszy uśmiechnął się skąpo.- Nie.Zadzwonię do sprzedawcy i zamówię nową limuzynę.Zaśmiała się.- Masz śliczny uśmiech, tylko zdecydowanie za rzadko się uśmiechasz.- Zawsze trzeba zostawić w ludziach niedosyt.Powinnaś o tym dobrze wiedzieć.Przecież jesteśartystką.- Naprawdę wszystko w ten sposób kalkulujesz? Zaczął przesuwać łyżeczkę po białym obrusie.- A ty naprawdę jesteś aż tak bezpośrednia?- Słyszałam, że i ty byłeś kiedyś bezpośredni.Myślałam, że to docenisz.- Od kogo słyszałaś o mnie taką opinię?- Od naszych wspólnych przyjaciół.- Wątpię, żebyśmy mieli wspólnych przyjaciół.- W porządku, strzeliłam w ciemno - przyznała Faith.-Wydawało mi się to logiczne.Jedna z moichasystentek przejrzała w sieci materiały na twój temat.Sądziłam, że człowiek, który jest prezesemtak wielu przedsiębiorstw, między innymi także mojej wytwórni płytowej, musi być bezpośredni.Tak ostrożnie przychodzi mu gospodarować swoim czasem, że po prostu nie ma innego wyjścia.-Urwała na chwilę.- Ale może taki mężczyzna nie lubi, kiedy nagle role się odwracają.- Możliwe - przyznał obojętnie Gillette.- Więc pewnie stawiam pod znakiem zapytania mój kolejny kontrakt.- Ani trochę, dopóki twoje płyty tak świetnie się sprzedają.- Och, wreszcie rozumiem, na czym to polega.- Biznes to biznes.- Splótł dłonie na brzuchu.- Przypomnij mi, Faith.Ile twoich płyt do tej porywydaliśmy?- Dwie.- Kiedy ukazała się pierwsza?- Nieco ponad rok temu.- I w ilu egzemplarzach się sprzedała?- Ponad pięć milionów.Nic dziwnego, że tyle osób prosi ją o autograf, przemknęło mu przez myśl.- A druga? Kiedy się ukazała?- Parę tygodni temu.- I jak się sprzedaje? Piosenkarka spuściła głowę.- Niezle.- Lepiej niż pierwsza?- No, wiesz.Jest za wcześnie na takie porównania -mruknęła.- W zasadzie dopiero weszła narynek.Wyraznie coś się za tym kryło.- Czy jest równie dobra, jak poprzednia?- Lepsza - odparła stanowczo Faith, przeszywając go lodowatym spojrzeniem.- O wiele lepsza.- Więc gdzie tkwi problem? Wzruszyła ramionami.- Nie wiem.- Czy twoja firma fonograficzna dostatecznie zadbała o reklamę? - Zamyślił się głęboko, usiłującsobie przypomnieć, czy widział jakieś reklamówki albo słyszał fragmenty piosenek w audycjachpromujących nową płytę.-Chyba nie jestem najlepszy w sondowaniu gustów melomanów, ale niepamiętam, żebym widział jakieś reklamówki w telewizji albo słyszał w radiu promocyjnefragmenty twoich piosenek. - Nie interesuję się takimi szczegółami - odparła cicho.-Jestem tylko piosenkarką.- Aha.- Zatem problem był dużo poważniejszy, niż podejrzewał.- Zadzwonię do kilku osób isprawdzę, co się dzieje.- Dzięki - powiedziała miękko.Kiedy ich spojrzenia się zetknęły, dostrzegł w jej oczach prawdziwą wdzięczność.Ale z trudemprzebił się przez coZ, co należało uznać za smutek.- Więc co naprawdę czułeś, kiedy twoja limuzyna wyleciała w powietrze?- Faith zmieniła temat.- Mniej więcej to samo, co ty przed paroma tygodnia-li, kiedy dostałaś ten list.Firma McGuire & Company zapewniała jej osobistą ochronę.Wczoraj rano, po dogłębnej analiziezgromadzonych materiałów dotyczących senatora Stockmana, Tom leGuire przedstawił mureporterską wersję życiorysuFaith Cassidy.Jednym z zasadniczych jej punktów była informacja o konieczności wymianystaników z rozmiaru miseczki B na C po ostatniej operacji plastycznej sprzed pół roku.- Jaki list? - spytała zdziwiona, lekko zaniepokojonym tonem.- Od tego szaleńca, który prześladuje cię od czasu koncertu w Chicago.- Skąd o tym wiesz?.- Po prostu wiem i już, Faith.- Z pewnością nie miała pojęcia, że Everest Capital był takżewłaścicielem spółki McGuire & Company, bo tej firmy jako jedynej nie wymieniano nigdzie nainternetowej stronie Everestu.Z oczywistych powodów.Nie miało najmniejszego sensu rozgłaszaćwszem wobec, że spółka inwestycyjna może szpiegować ludzi.- Powiedzmy, że mam dostęp dowielu poufnych informacji.- Nie wątpię.- Pokiwała głową, wbijając wzrok w jego kieliszek z szampanem.- I to właśniepowstrzymuje cię przed wypiciem lampki wina? Zawsze musisz w pełni nad wszystkim panować?Nie wyłączając siebie?- Nie - skłamał.- Więc o co chodzi?W pierwszym odruchu chciał zignorować to pytanie, ale uświadomił sobie, jak wielka moc tkwi wotaczaniu tajemnicą pewnych elementów życia prywatnego.Ludzie odnosili wrażenie, żedopuszcza się ich do jakichś niesamowitych sekretów i byli za to bardzo wdzięczni, choćby sprawydotyczyły rzeczy mało znaczących.Niektórzy reagowali nawet tak, jakby zdobywali jakąś cząstkęczłowieka na własność.Powoli przeniósł wzrok na jej biust - ledwie zakryty cienkim koronkowym topem - a następnie nadiamencik zawieszony pod złotym kolczykiem w pępku.- Moja matka była alkoholiczką - powiedział w końcu, odwracając spojrzenie.- Któregoś dniawypiła za dużomartini i utopiła się w basenie kąpielowym.Ojciec po przyjściu wieczorem z pracy znalazł jąmartwą na dnie.Faith zasłoniła usta dłońmi.- Pewnie uderzyła się w głowę, kiedy skoczyła do wody.Prawda?- To trochę bardziej skomplikowane.Otóż moja matka nie umiała pływać.Nienawidziła wody.Wcześniej nigdy nie wchodziła do basenu, bała się zanurzyć choćby stopy.-Podniósł szklaneczkę zwodą i pociągnął drobny łyk.- Ko-roner ustalił, że zmarła około trzeciej po południu, ale światłapod trampoliną były zapalone.- Dlaczego?- Chciała, żeby ojciec znalazł ją w basenie zaraz po powrocie do domu.Więc było to samobójstwo.Faith pokręciła głową.- Przykro mi.Nie powinnam się była dopytywać.- Właśnie dlatego nie piję alkoholu.Nie chcę dopuścić, żeby cokolwiek wpływało na moją trzezwąocenę sytuacji.- Zawiesił na chwilę głos.- W sumie masz rację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •