[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tato powiedział, że z tego cykania można się zorientować, jak dzisiaj było ciepło.Trzeba policzyć, ile razy taki świerszcz sobie cyknie za jednym zamachem.Śmia-łem się, ale tato powiedział mi dokładnie, jak to jest.Tak w ogóle było super.Dlatego myślę, że tato chciał się teraz z tobą zintegrować i razem z Rogerem zabrali cię na ryby.Ciebie i Petrę.Tylko zapomniał powiedzieć o tym mamie.Chociaż z drugiej strony trudno mi uwierzyć, że faceci wzięli na ryby dwie małe dziewczynki.Ale z ojcem, jak wspomniałem, nigdy nic nie wiadomo.Zawsze byłaś fajna, Calli.Pamiętam, jak zaczynałaś chodzić.Kiwałaś się jak kaczka.Ja miałem wtedy sześć lat.Kiedyś mama powiedziała, żebyśmy poszli bawić się na dworze.Chodziłaś za mną i próbowałaś robić to samo, co ja.Zbierałem pod jabłonią poobijane jabłka i rzucałem sobie nimi w garaż.Ty, oczywiście, to samo.Trochę mnie wkurzało, jak tak łaziłaś za mną.Ale lubiłem, kiedy wołałaś do mnie „be.be.", co miało oznaczać Ben.Mama śmiała się i mówiła:- Calli bardzo kocha swego starszego brata.Prawda, Calli?Ty śmiałaś się, piszczałaś swoje „be.be.", podchodziłaś do mnie i z całej siły ściskałaś moją nogę.Kiedy skończyłem siedem lat, dostałem na urodziny buty kowbojskie.Naprawdę ekstra.Czarne z czerwoną stebnówką.Nosiłem je bez przerwy.Nie wiem, czy to możliwe, żeby taki mały dzieciak zazdrosny był o buty.Ale tak chyba było.Kiedy próbowałaś ściągnąć je z moich nóg po raz pierwszy, ja byłem zły, a mama ryczała ze śmiechu.Aż musiała usiąść na podłodze.Nie mam pojęcia, co ty sobie wymyśliłaś.Bałaś się, że kocham te buty bardziej niż ciebie, czy podobało ci się, jak się wściekam.W każdym razie przez długi czas było to twoje ulubione za-jęcie.Zwykle udawało ci się zdjąć mi jeden but.Wcale niełatwo było mi się bronić.Byłaś przecież malutka, nie mogłem cię odepchnąć czy kopnąć.Gdybym coś takiego zrobił, miałbym za swoje.Najczęściej podkradałaś się do mnie, kiedy oglądałem telewizję.Przyklejałaś się do buta, w końcu on sam zsuwał mi się z nogi.Wtedy uciekałaś, oczywiście razem z butem.Najczęściej zrzucałaś go ze schodów albo wyrzucałaś na podwórze.Aż w końcu wrzuciłaś go do sedesu.Szok.Mama uprała ten but i wysuszyła na słońcu, jednak ja powiedziałem, że dziękuję, L Rale tych butów nigdy już nie nałożę.Ty natomiast nie miałaś żadnych oporów.Były teraz twoje, choć o wiele za duże.Nosiłaś je bez przerwy.Do szortów, do sukienki, nawet kiedy byłaś w piżamie.Potrafiłaś w nich zasnąć, mama nieraz ściągała ci je z nóg.Teraz też czasami je za-kładasz.Tak naprawdę wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby okazało się, że masz je teraz na nogach.Dokładnie nie pamiętam, kiedy przestałaś mówić.Wiem, że miałaś wtedy cztery lata, ja dziewięć.Pamiętam, jak chodziłaś za mną w tych moich butach, opowiadałaś jakieś durne ka-wały i śmiałaś się do rozpuku, a ja, niby znudzony, wywracałem oczami.A potem jak ręką uciął.Cisza w całym domu.Taka, jak po porządnej burzy śnieżnej.Wychodzisz na dwór, wszędzie biało, nikt jeszcze nie odgarnął śniegu.I cicho.Wrzeszczysz, żeby usłyszeć choć swój własny głos.Ale on do twoich uszu nie wraca, gdzieś tam wchłania go puszysta biel.CALLICalli zbiegała po zboczu krętym Szlakiem Szerokiego Liścia, prowadzącym do strumienia.Biegła, wciągając głęboko w płuca świeże leśne powietrze, przesycone tyloma zapachami.Przerażona, słyszała przecież, że tę samą drogę kawałek za nią pokonuje rosłe ciało taty.A jej brakło już sił, w boku kłuło.Gdzie się schować? Niedaleko dróżki zauważyła kilka przewalo-nych drzew.Jedno upadło na drugie, tworząc coś w rodzaju wału.Podbiegła tam, przykucnęła po drugiej stronie plątaniny pni i sękatych konarów i szybko nazgarniała na siebie tyle zielo-nych gałązek, żeby jej różowa koszulka była niewidoczna.Minuty mijały.Tato się nie pojawiał.Cisza, tylko w górze jakiś dzięcioł pracowicie stukał w drzewo.Mimo upału Calli drżała.Ze strachu, przed oczyma wciąż miała obraz rozgnie-wanego taty.Tato zły.Zamknęła oczy, z nadzieją, że ten obraz zniknie.Znikł, ale pod powiekami za-częły przesuwać się inne obrazy, jeszcze straszniejsze.Tamten dzień.W grudniu.Calli miała cztery lata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •