[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdzie to jest? - zapytał starając się zapanować nad głosem. - Po drugiej stronie ulicy, kochanie.Tuż na rogu.Idziesz?- No, dobrze - odrzekł i wstał.Podszedł do baru i zapłacił za drinki.Barman bacznie mu się przyjrzał.W jego spojrzeniu było coś, co Pete a zaniepokoiło.Szybkim krokiem przemierzył długi lokal, trzymając dziewczynę pod rękę.- Jesteś chyba zdenerwowany, skarbie - stwierdziła dziewczyna uśmiechając się doniego.- Mam nadzieję, że nie będę pierwsza, co?Nie silił się na odpowiedz.Gdy wyszli na parny i rozsłoneczniony bulwar, poczuł sięraptem jakby nagi i całkiem bezbronny w tym radosnym i hałaśliwym tłumie.- Dokąd idziemy? - zapytał niespokojnie, przeczesując wzrokiem ludzką ciżbę wposzukiwaniu znajomej twarzy.- To niedaleko - szła obok niego, stawiając małe kroczki i chwiejąc się nieco natrzycalowych obcasach.- Spodoba ci się.Mam radio.Zatańczę dla ciebie, jeśli będzieszchciał.Większość moich przyjaciół lubi patrzeć, jak tańczę.Poprowadziła go w kierunku wąskiej, ciemnej uliczki z wysokimi domami.Pośpiesznie szedł za nią, od czasu do czasu oglądając się przez ramię, gotowypoderwać się do biegu, gdyby zobaczył najmniejszy podejrzany ruch.- Jesteśmy - rzekła dziewczyna przystając przed domem na rogu uliczki.- Mówiłam,że to niedaleko, prawda?Weszła po schodach, otworzyła torebkę i wyjęła klucz.Prowadziła go słabooświetlonym korytarzem.Udało się, był bezpieczny aż do zmroku.Nie miał wyrzutów zpowodu dziewczyny.Na pewno nie podniesie krzyku, kiedy pokaże jej pistolet.Zaczęła się wspinać po schodach, a Pete szedł tuż za nią.Gdy weszli na drugie piętro,zatrzymała się przed drzwiami i spojrzała na szczyt schodów.- To tutaj - powiedziała i nacisnęła klamkę.- O, do diabła! Moja durna sprzątaczkaznowu zamknęła na klucz.Ciągle tak robi.Zaczekaj chwilę, kochanie, zbiegnę na dół iwezmę zapasowy.Mam go w skrzynce na listy.Poklepała go po ramieniu, uśmiechając się pogodnie i zaczęła schodzić po stopniach.Pete wyjął chusteczkę i wytarł twarz i kark.Sięgnął po papierosa, zapalił i cisnąłzapałkę.Potem podszedł do barierki i zerknął na korytarz dwa piętra niżej.Dziewczyna właśnie znalazła się na dole.Zatrzymała się i spojrzała w górę.Ich oczyspotkały się i widząc popłoch na twarzy dziewczyny Pete poczuł zimną falę strachu.Instynktownie uświadomił sobie, że znalazł się w pułapce.Jak głupio zrobił, że przyjął zaproszenie, kierując się jej wyrazem twarzy! Te zbiry nie chciały wejść do baru Sama i zabić go przy świadkach.Wolały więcwyciągnąć go gdzieś i przy jej pomocy to się udało!Gdy usłyszał trzask klucza za sobą, sięgnął pod marynarkę.Odwrócił się, a wtedyzobaczył, że drzwi mieszkania dziewczyny powoli otwierają się.Nie wahał się.Wyszarpnął pistolet i wystrzelił, celując nieco powyżej klamki.Kulatrafiła w drzwi, rozsiewając drzazgi.Najpierw rozległ się jęk, a pózniej Pete usłyszał jak cościężkiego zwaliło się na podłogę.Odwrócił się i zaczął biec w dół po schodach, pokonując po trzy stopnie naraz.Biegłna oślep krótkim korytarzem, który kończył się schodami, prowadzącymi do hallu.Pokonał jedwoma skokami, by ostatni wykonać z takim hukiem, że zatrząsł całym budynkiem.Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze strachu.Przylgnęła do ściany, skrzyżowałaręce na piersiach, a umalowane usta otwarła w bezgłośnym krzyku.Pete podskoczył do drzwi wejściowych, ale zatrzymał się, widząc przez szyby, jakdwaj mężczyzni wspinają się po schodach.Rozpoznał ich natychmiast: to Goetz i Buzz Conforti, dwaj płatni zabójcy Maurera.Odskoczył spłoszony, potem wykonał obrót i cofnął się do korytarza, który prowadził wprawą stronę.Podbiegł do dziewczyny, która usiłowała wbiec na schody, chwycił ją, odwrócił tyłemdo siebie i mocno objął lewym ramieniem.Trzymając ją w ten sposób, żeby stanowiła osłonę,wycofywał się przez korytarz.- Krzycz albo spróbuj uciekać, to cię zabiję! - wydusił.- Czy jest gdzieś tylne wyjście?- Zostaw mnie! - oddychała łapiąc powietrze ustami i wpijając paznokcie w jegonadgarstek.Uderzył ją w ramię lufą pistoletu, aż jęknęła.- Jest tu tylne wyjście?- Tak.Trzasnęły frontowe drzwi i Goetz wbiegł do hallu.Pete bez namysłu strzelił.Dziewczyna czując ciepło wystrzału, krzyczałarozpaczliwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •