[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz pęk kluczy, który nosił u pasa, dorównywałwielkością temu u Alice.Na lewym policzku dostrzegłem kwadratowy opatrunekchirurgiczny.Facet uśmiechnął się i wyciągnął rękę.Uścisnąłem ją, wyczuwając kryjące się poduśmiechem napięcie: napięcie i może oczekiwanie.Nie był jeszcze pewien, jak mniepotraktować, ale miał nadzieję, że dorównam swej reputacji.Oczywiście ten gość miałnajwięcej powodów, by życzyć sobie pozbycia się ducha.- Miło mi pana poznać, panie Clitheroe - rzekłem. Za moimi plecami kobieta gwizdnęła z podziwem, po czym zanuciła temat z Archiwum X.Clitheroe się roześmiał.- Po prostu Rich - rzekł.- Zorientowałeś się po bandażu, tak? A nie dzięki, no wiesz,emanacjom ektoplazmy czy czegoś w tym stylu?- Kogo wezwiecie? - rzuciła przeciągle kobieta.- Pogromców duuuchów!Obróciłem się i Rich bez dalszych zachęt przedstawił ją szybko.- To jest Cheryl.Cheryl Telemaque, nasza specjalistka IT.Cheryl była bardzo krępa, bardzo przystojna i bardzo ciemna.Jej skóra miała odcieńbrązu, który można już nazwać czernią.Wyglądała na dwadzieścia parę lat, a co do ubrań,wyraznie skłaniała się ku wysadzanym sztucznymi brylancikami, obcisłym topom i mnóstwieciężkiej biżuterii na błyszczącej granicy kiczu.- Którym jesteś? - spytała z pogodnie wkurzającym uśmiechem.- Fajtłapowatym,przystojniakiem czy upierdliwcem?- Dziwne, że musisz pytać - odparłem.Znów uścisnęliśmy sobie dłonie; przytrzymała moją mocno i stanowczo.Natychmiastpoczułem ciepło.Cheryl była jak przewód pod prądem, choć na razie nie umiałem jeszczeoszacować napięcia.- Będziesz używał pentagramów, świec i tak dalej? - spytała z żywymzainteresowaniem.- Zwykle nie.Wiele tych gadżetów to tylko przykrywka.Ja odpuszczam sobie świece,a bajery zostawiam klientom.- A to jest Jon Tiler - oznajmił Rich.Znów się odwróciłem.Rich wskazywał ręką drugiego mężczyznę - tego, któryzmierzył mnie zimnym wzrokiem, gdy wcześniej przechodziłem przez salę.Na okonajmłodszy z trójki, był też najmniej atrakcyjny fizycznie: niecały metr siedemdziesiątwzrostu, co najmniej dwadzieścia kilo nadwagi, zarumieniona twarz, usiana popękanymiżyłkami.Miał na sobie koszulę z krótkim rękawem, w kwiecisty wzór w odcieniach kolorupomarańczowego, różu i zieleni - zupełnie jakby miał przeprowadzać tajną operacjęwojskową w wielkiej misie sałatki owocowej.- Cześć.- Wyciągnąłem rękę.Pozdrowił mnie krótkim skinieniem głowy, ale nieuścisnął mej dłoni i się nie odezwał.- Jon uczy małe dzieciaczki - oznajmiła Cheryl pozornie żartobliwym tonem, wktórym wyczułem jednak pewien nacisk. - Jestem interpretatorem - oznajmił z nadąsaną miną Jon.Błogosławieni cisi,albowiem oni przegnają gniew innych i przy okazji wyjdą w ich oczach na żałosnych idiotów.- Co dokładnie interpretujesz?- Kolekcję - wyjaśnił Jon.- Ludzie przychodzą, ja urządzam sesje.I nie tylko zdziećmi, Cheryl, mamy też liczne programy dla dorosłych.- Przepraszam, Jon.- Cheryl spuściła wzrok niczym skarcona uczennica.Rich wykorzystał przerwę w rozmowie, nim stała się krępująca.- Otrzymujemy refundacje z QCA - oznajmił.- To jeden z naszych czterech głównychfundatorów.Wyznacza nam cele.Musimy organizować jednodniowe kursy dla dzieci ze szkółpublicznych ze wszystkich poziomów nauczania, a także dodatkowe sesje dla dorosłych.Alice wszystkim kieruje, Jon organizuje, z pomocą paru osób zatrudnionych na pół etatu.Jon wrócił do przerwanych zajęć, czyli kserowania stronic książki na dużej i niecostarożytnej fotokopiarce.Demonstracyjnie odwrócił się do mnie plecami.Zastanawiałem się,co mu się we mnie tak bardzo nie podoba.Umysł natychmiast usłużnie podsunął odpowiedz ipostanowiłem ją sprawdzić, gdy nadarzy się okazja - zakładając, że po rozmowie z Peele'emwciąż będę miał tę robotę.Alice nadal nie było, uznałem zatem, że nie zaszkodzi, jeśli zacznę gromadzićinformacje.- Rich - zagadnąłem - mógłbyś mi opowiedzieć, jak zostałeś ranny?Nim zdążył odpowiedzieć, odezwała się Cheryl.- Mam prawa filmowe - oznajmiła pogodnie.- Przekazał mi je na podstawce do piwa,więc się spózniłeś.Rich uśmiechnął się szeroko i trochę głupkowato.- To było naprawdę dziwne.Właśnie kończyłem robotę, jakieś trzy kwadranse czygodzinę po czasie, jak zwykle.- Kto jeszcze był świadkiem?Zastanowił się.- Wszyscy - rzekł.- Cheryl.Jon.Alice.Farhat też musiała być w pobliżu, boprzychodzi w piątki.To jedna z asystentek Jona.- Alice? - powtórzyłem.- Alice widziała, co się stało?- O tak.- Zaśmiał się krótko.- Trudno było nie zauważyć.Wszyscy to widzieli - isłyszeli.Cheryl twierdzi, że wrzeszczałem jak.- Panie Castor - rzekła Alice.- Zechce pan pójść ze mną. Imponujący pokaz skradania się w stylu ninja.Stała w drzwiach, splatając ręce napiersi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •