[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilku krokachstanęła przed skałą.Szukała ręką chwytu, kiedy on zatrzymał się za nią, ujął jej dłoń iwsunął w pierwszy otwór.- Dobrze widzisz w ciemności - skomentowała.- Jestem wilkiem.Wiele rzeczy robię lepiej ni\ człowiek.Niezdarny z wasgatunek.Macie inne umiejętności.Nie poczuła się obra\ona.Mówił rzeczowo, nie chciał jej urazić.Zrozumiała,\e po prostu powtarzał to, co uznawał za prawdę.- 207 - Borchardt Alice - Noc Wilka - http://chomikuj.pl/tigrisekWspięli się razem.Górska łąka była nieco osłonięta, lecz wy\ej poczuła się tak samo jak wczasie pierwszej wizyty.Wiał nieprzerwanie wiatr.Lecz Dryas ukryła tam inny koc i owinęła w niego glinianą flaszę.Byłazadziwiająco cię\ka, glazurowana wewnątrz i z zewnątrz.Korek słu\ył za naczyniedo picia.Uklękła, nalała nieco miodu do kubka i spróbowała napoju.Ayk na pusty\ołądek i w głowie jej zawirowało.Wiosną górskie kwiecie rozkwita jedno po drugim.Wpierw sady pogórzabieleją dzikimi wiśniami i jabłoniami, potem odmiany drzew wyhodowanych ludzkąręką - brzoskwinie, śliwy, migdałowce, pigwowce - rozkładają białe, \ółte i szkarłatnepłatki.Lecz obsypują się kwieciem równie\ złowieszcze rośliny: \ółtym - lulekczarny, upiornie białym - mak, niebiesko-złotym - wilcza jagoda, która sieje pierwszepłatki w cieniach strumyków, między wiecznie zieloną lawendą ukrytą wśród traw.Pyłki dębu, jesionu i buka roznosi wiosenny wiatr, a z nimi mieszają sięnasiona jemioły, przekazując klucz do pozaziemskich ście\ek.Pszczoły ich nie rozró\niają - pomyślała Dryas.- Coś ginie.Ginie na zawsze.Albowiem tylko zakon Mira i Blaze'a umiał zbierać i warzyć miód, a \aden zbartników nie wychował godnego następcy.Sekrety miały pójść z nimi do grobu.Wypiła, widząc tę tajemniczą, łagodną niewinność na jego obliczu.Pociągnąłostro\ny łyk.- Niezłe - rzekł i skosztował śmielej.A potem, nie wiedzieć kiedy, opró\niłnaczynie.Aagodnie scałowała ostatnie krople z jego warg.Dotknął jej piersi i ocknął sięw niej dziki łowca.Po\ądała go.Był jej potrzebny do utraty świadomości swojego ,ja",woli, jak za pierwszym razem.Ale wiedziała, \e to się nie uda.Cią\yła na niej klątwaczynów dawnych i obecnych.Teraz był bardziej natarczywy i niecierpliwy.Miód zrobił swoje.Osiągnęłatyle, \e odwlekła chwilę, w której poło\ył ją na ziemi.Powiodła go do płaskiegokamienia w środku kręgu.Lecz gdy spoczęła na kamiennej płycie, w kręgu umarłych, ogarnął ją lęk ipo\ądanie osłabło.Ujrzała ich w ka\dej dziurze między kamieniami.Trwało to- 208 - Borchardt Alice - Noc Wilka - http://chomikuj.pl/tigrisekjedynie krótką chwilę, potem ich wizerunki zaczęły dr\eć niczym powierzchnia stawu,kiedy zmąci ją owad lub ryba, a obraz drzewa i nieba rozłamuje się na tysięczneodłamki.Kobieta w szorstkiej brązowej koszuli, o pustych oczodołach, dzieckotrzymają za rękę.Oczy obojga wypalono.Młody woj, zbyt młody, jeszcze bezzarostu, tylko z meszkiem na brodzie, oczy zamknięte, łzy na policzkach, zamiastnogi krwista miazga, na szyi szkarłatna linia; raniono go i podcięto mu gardło, gdyle\ał bezbronny.Inna kobieta osłania głowę szatą łopocącą na wietrze, ukrywa się,czaszkę ma zmia\d\oną i brzuch rozpłatany jak sarna.To cienie - pomyślała Dryas.Podniosła wzrok i skupiła się na jego twarzy.Wiatr się wzmagał, przepędzałniskie chmury nad krawędziami płaskiej wyniosłości.Zwiatła przybywało idostrzegała bielejące opary.Nieboszczycy wnikali w kłębiące się chmury, wstające zdolin, i znikali.Rozsunął jej nogi kolanem i zaraz potem rozpłatał ją ból.Nie była jeszczegotowa, gdy w nią wszedł.Ale mo\e słusznie uczynił, bo ból ją uspokoił iprzetrzezwiała.Dała się wciągnąć w pospólne dr\enie ciał, podniecenie.Zupełniejakbym wzlatywała bardzo wysoko na huśtawce - pomyślała.Och, jak opisać to uczucie, nawet kiedy się je pamięta? Chcę unieść sięwy\ej.Niech to wznoszenie się nigdy nie ustanie.A\ wreszcie znalazła się najwy\ej.W tej samej chwili promienie słońca rozlały się złotem po mgle.Wpatrywałasię w jego twarz, przejętą i piękną, a jej ciało czciło go ulegle, gdy\ spokój, którympromieniował, był absolutny.Filon i Lucjusz stali bez słowa w łazience Antoniusza.- Chciałbym.- rzekł Lucjusz, unosząc zaciśniętą pięść.Filon poło\ył mu dłoń na ramieniu.- Nic nie mów.- Lucjusz jeszcze nie słyszał tak rozkazującego tonu wustach lekarza.- Nie mów nic! - powtórzył bardziej prosząco.- Nic! Nawet w mojejobecności.Antoniusz nie \artował, ostrzegając przed zdradą.I usiądz.Twoje czołoznów krwawi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •