[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzał w bok, uciekając przed jej wzrokiem.- Nie sądzę, żebym musiał posuwać się aż tak daleko.- Cato nigdy się nie przyzna.- Wykręcę mu ramię.- Uśmiechnął się lekko, ale Elise niewyglądała na rozbawioną.- Posłuchaj - rzucił niecierpliwie.-Najbardziej chciałbym wydusić z niego zeznanie pięściami.Mam kutemu kilka dobrych powodów, ale.- Mam nadzieję, że nie mówiłeś dosłownie - wtrąciła DeeDee.Duncan odwrócił się gwałtownie w jej kierunku.- Nie musisz przy tym być! - warknął.- Co takiego? Nagle to sprawa osobista? Nie chodzi już osłużenie prawu i sprawiedliwości, tylko o nią?Kolejny raz użyła tego zaimka w odniesieniu do Elise.I znowu brzmiał niczym obelga.- Jestem policjantem - odparł sztywno.- Cato Laird przyczyniłsię do tego, że człowiek umarł zadławiony mydłem.Jeżeli pójdzie zato siedzieć, wykonam dobrze moją pracę i będę mógł spać spokojniew nocy.- W jej łóżku.512RS Zapadła cisza przesycona gniewem.Nikt nie odzywał się przezdobre kilka minut.- Nie sądzę, żebyś w przypadku Cato musiał uciekać się dorękoczynów - powiedziała w końcu Elise.- Kiedy mnie zobaczyżywą.- Zostajesz tutaj.- Nie ma mowy! - zaprotestowała ostro.- Zostajesz tutaj, Elise.Z dala od wszystkich, w cieniu,bezpieczna, dopóki Cato Laird i Savich nie pójdą do więzienia.- Ale.- Tylko bez ale! - uciął.- Nie mogę jednocześnie prowadzićsprawy i cię chronić.- Muszę być przy tym, kiedy Cato zrozumie, że zostałzdemaskowany! - wykrzyknęła.- Chcę widzieć wyraz jego twarzy.Czekałam tyle lat na zemstę za śmierć mojego brata.Nie odbierzeszmi tego!Duncan potrząsnął uparcie głową.- Będziesz miała swój dzień w sądzie, obiecuję ci.Teraz jednakmusisz pozostać w cieniu i pozwolić nam zająć się całą tą sprawą.Jeżeli coś ci się stanie, znowu będziemy udu-pieni i nigdy niedorwiemy tych drani - dodał, widząc, że Elise miała wyrazny zamiarsię z nim kłócić.- Jesteś najistotniejszym elementem naszegooskarżenia przeciw Savichowi i równie ważnym w sprawie przeciwkoLairdowi za zamordowanie Cheta i pozostałe jego zbrodnie.Musisz513RS się ukrywać aż do czasu, kiedy będziemy mogli wprowadzić ichprosto w pułapkę.Przykro mi, Elise, ale tak musi być.DeeDee przysłuchiwała się wszystkiemu w milczeniu i zwidoczną satysfakcją.- Niestety, muszę przypomnieć, że jak do tej pory nie mamyżadnej pułapki, którą moglibyśmy zastawić na któregokolwiek z nich -powiedziała.Duncan wyłożył swój plan.DeeDee zareagowała małoentuzjastycznie.- No nie wiem.Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.- Musimy wreszcie dobrać się do nich, DeeDee.Wczorajzrozumiałem, że nigdy nie dopadniemy tych drani, trzymając sięprzepisów.Nie możemy postępować zgodnie z prawem i oczekiwać,że doprowadzimy do ich skazania.Oni dobrze znają wszelkie lukiprawne i wiedzą, jak je wykorzystać.Jedynym sposobem, by dobraćim się do tyłków, jest nagięcie kilku zasad.- Których zasad? - spytała zaniepokojona.- Ja tylko mówię.- nie dokończył.- Musisz mi dać swobodędziałania.Wchodzisz w to czy nie?- Wchodzę - mruknęła niepewnie.- Oczywiście, że wchodzę -dodała już bardziej zdecydowanie.Duncan uśmiechnął się czule do Elise.- Ty też musisz się zgodzić, że to najlepszy sposób.To nie było pytanie, nie pozostawił jej zatem żadnej możliwości,jak tylko potaknąć.Zrobiła to po długim wahaniu.514RS Duncan postanowił zostawić swój samochód Elise.- Korzystaj z niego tylko w razie absolutnej konieczności -polecił, wręczając kluczyki.- Zostań w domu i jeżeli to możliwe, niepokazuj się nigdzie.Gdybyś musiała wyjść, nie rzucaj się w oczy.Niemożesz zostać rozpoznana, póki to wszystko się nie skończy.-Przesunął czule dłonią po jej sterczącej czuprynie.- Nie możemy sięnagle dowiedzieć z brukowców, że gdzieś tam zauważono Elise Laird.Dobrze?- Dobrze.Podłączył telefon i powiedział, że jeśli będzie do niej dzwonił,rozłączy się po dwóch sygnałach, a potem natychmiast zadzwonijeszcze raz.- W innym przypadku nie odbieraj telefonu.Używaj go tylko wnagłych wypadkach.To bardzo, bardzo ważne.- Dał jej równieżzapasowy pistolet, który leżał ukryty na szafce.- Jest prosty w użyciu.Szybko zapoznał ją z bronią i położył dodatkowe naboje wdostępnym miejscu.Kiedy wreszcie zaczął się zbierać do wyjazdu zDeeDee, niepokój Elise był bardzo widoczny.- Boję się.- Wszystko będzie w porządku.Jesteś tu bezpieczna.- Nie boję się o siebie, tylko o ciebie.- Nie martw się - pogładził ją pokrzepiająco po ramieniu.-DeeDee będzie mnie pilnowała.- Proszę, bądz ostrożny - wyszeptała bliska łez.515RS - Obiecuję.Ty też się pilnuj.Nie ryzykuj.Rozumiesz, Elise?- Tak, rozumiem.Przytulili się do siebie i pocałowali na pożegnanie, długo,tęsknie.Kiedy się od niej oderwał, spojrzał na nią znacząco.- Pamiętaj, o czym rozmawialiśmy dziś rano.- Każde słowo.Dotknął palcem jej dolnej wargi.- Do zobaczenia wkrótce.Odwrócił się szybko i niemal wypchnął DeeDee za drzwi.W drodze do Savannah omówili szczegóły planu działania.Kiedy przejechali przez most Talmadge i skręcili w kierunku centrum,DeeDee postanowiła po raz ostatni wyperswadować partnerowiwszelkie działania bez omówienia ich z kapitanem Gerardem.- To niebezpieczne i szalone, by robić to na własną rękę,Duncan.- Nie jestem sam.Mam ciebie.- Moglibyśmy poprosić o pomoc Worleya i kilku innychchłopaków.- Nie.To po mnie Laird oczekuje najgorszego.Niech uwierzy,że osiągnąłem kres wytrzymałości i naprawdę mi odpaliło.DeeDee minęła w milczeniu kilka skrzyżowań.- Jesteś absolutnie, na sto procent przekonany, że Elise Laird niewymyśliła sobie tej skomplikowanej historyjki i nie omotała cię tak,że w końcu jej uwierzyłeś?Spojrzał na nią twardo.516RS - A po co miałaby to robić? Sama mówiłaś, że uwiła sobieprzytulne gniazdko.Dlaczego miałaby je zniszczyć, jeśli to, coopowiadała, nie jest prawdą?- Chciałam tylko powiedzieć, że to trochę dziwne.Przez cały tenczas, kiedy była żoną Cato Lairda, nie udało jej się zdobyć anijednego dowodu poza tym, że jest oddanym mężem, wzorowymobywatelem i uczciwym sędzią.- Zdobędziemy te dowody.- Skoro tak twierdzisz.- Kiedy dorwiemy Savicha, reszta będzie prosta.- Pani Laird.- Nie nazywaj jej tak.- Nie zgodziła się z twoimi priorytetami.- Koniec końców się zgodziła.Zatrzymaj się przed moimdomem.- Po co?- Muszę się przebrać.Nie chcę się spotkać z sędzią ubrany wdżinsy i podkoszulek.- My nie zamierzamy się z nim spotkać, tylko go porwać,Duncan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •