[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już miaÅ‚ rozerwać materiaÅ‚, gdy Susanna poÅ‚o-żyÅ‚a mu rÄ™kÄ™ na torsie i odepchnęła go od siebie.ByÅ‚ tak zaskoczony, że nawet nie oponowaÅ‚.- SkoÅ„czyÅ‚ pan już, sir James? - usÅ‚yszaÅ‚ jej gÅ‚os, lekko znudzony.Niestety, potrzebowaÅ‚ jeszcze kilku chwil, zanim ugasiÅ‚ pożar krwi i zapanowaÅ‚ nadswoim pobudzonym ciaÅ‚em.Kiedy mu siÄ™ to wreszcie udaÅ‚o, zobaczyÅ‚ jak Susanna poprawiaL RT koronkÄ™ i wsuwa wÅ‚osy pod szykowny kapelusik, który zsunÄ…Å‚ jej siÄ™ na bakier w trakcie ichkaresów.Jej blada twarz byÅ‚a spokojna, istna maska obojÄ™tnoÅ›ci.Na ten widok przeżyÅ‚ wstrzÄ…s; nie mógÅ‚ uwierzyć, że tak daÅ‚ siÄ™ ponieść zmysÅ‚om.- UdawaÅ‚aÅ›? - zapytaÅ‚.- OczywiÅ›cie, że tak.A ty nie?- Ja.- zaczÄ…Å‚.- Ta niewinna reakcja.- urwaÅ‚, bo zaschÅ‚o mu w ustach.- To byÅ‚o uda-wane?UÅ›miech, jakim go poczÄ™stowaÅ‚a, sprawiÅ‚, że poczuÅ‚ siÄ™ jak naiwny gÅ‚upiec.- Mężczyzni chyba to lubiÄ… - mruknęła.- A ty im zawsze dajesz to, czego chcÄ… - powiedziaÅ‚ rozgoryczony.- Tylko jeżeli w zamian dostanÄ™ to, czego ja chcÄ™.ChwyciÅ‚ jÄ… za ramiona i zajrzaÅ‚ w twarz, szukajÄ…c dowodów na to, że kÅ‚amie - czy choć-by cienia targajÄ…cych nim uczuć.- Nie wierzÄ™ ci - powiedziaÅ‚.- Wiem, że ty też mnie pragnęłaÅ›.WzruszyÅ‚a ramionami i odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™.- Twoje zdanie nie ma dla mnie żadnego znaczenia.ChciaÅ‚eÅ› mi coÅ› udowodnić, ale cisiÄ™ nie udaÅ‚o.Dev puÅ›ciÅ‚ jÄ… i opadÅ‚ na Å‚awkÄ™.UszÅ‚o z niego caÅ‚e podniecenie; czuÅ‚ siÄ™ wyczerpany ipusty wewnÄ™trznie.SÅ‚owa Susanny byÅ‚y niczym wiÄ™cej jak tylko przypomnieniem, jak bardzostaÅ‚a siÄ™ cyniczna.- Wiesz co, wolÄ™ iść pieszo niż znosić twojÄ….tÄ™ konwersacjÄ™ - powiedziaÅ‚a.ZastukaÅ‚a w dach i fiakier siÄ™ zatrzymaÅ‚.- Jak sobie życzysz - mruknÄ…Å‚, moszczÄ…c siÄ™ wygodniej.- Tak szybko ode mnie uciekasz,Susanno? - zapytaÅ‚ z drwiÄ…cym uÅ›miechem.- Przecież dopiero zaczÄ…Å‚em ciÄ™ uwodzić.- Spoj-rzaÅ‚ jej w oczy, ciemne teraz i nieodgadnione.- Chyba znam już twojÄ… sÅ‚abÄ… stronÄ™.Udajeszwobec mnie obojÄ™tność, ale to nieprawda.- A twojÄ… sÅ‚abÄ… stronÄ… wciąż jest nadmierna próżność - odparÅ‚a zimnym tonem.- %7Å‚yczÄ™miÅ‚ego dnia, sir James.- OtworzyÅ‚a drzwi i wysiadÅ‚a na ulicÄ™.Drzwi powozu zatrzasnęły siÄ™ za niÄ… z hukiem.UsÅ‚yszaÅ‚a gÅ‚oÅ›ny Å›miech Deva.Gdy fiakier ruszyÅ‚, Dev raz jeszcze rzuciÅ‚ na niÄ… okiem.StaÅ‚a przy krawężniku i wyda-waÅ‚a siÄ™ taka krucha i bezbronna - istna królewna z bajki, moknÄ…ca na deszczu.Dwaj dżentel-meni już zbliżali siÄ™ do niej, otwierajÄ…c parasole.Na ten widok pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…, mimo że byÅ‚L RT równie wrażliwy na wdziÄ™ki Susanny.Wciąż czuÅ‚ jej zapach i smak ust.DrÄ™czyÅ‚o go niezaspo-kojone pragnienie.ChciaÅ‚ wierzyć w jej uczciwość i szczerość ich namiÄ™tnoÅ›ci, lecz kiedy sobieuÅ›wiadomiÅ‚, że z jej strony to tylko gra, znów poczuÅ‚ siÄ™ jak skoÅ„czony dureÅ„.Nic przecież nieosiÄ…gnÄ…Å‚ i, co gorsza, próbujÄ…c znalezć sÅ‚aby punkt Susanny, sam siÄ™ odsÅ‚oniÅ‚.ROZDZIAA SZÓSTYSusanna szÅ‚a szybkim krokiem wzdÅ‚uż Ludgate Street, w stronÄ™ Holborn.Ciemne chmu-ry kÅ‚Ä™biÅ‚y jej siÄ™ nad gÅ‚owÄ….Letni deszcz, niezbyt intensywny, ale wciąż przenikliwy, zalewaÅ‚ulice i wsiÄ…kaÅ‚ w jej pelisÄ™ oraz kapelusik ze zwisajÄ…cym smÄ™tnie piórkiem.CzuÅ‚a, że zanimdotrze do domu, bÄ™dzie caÅ‚a mokra.Nie przyjęła pomocy od żadnego z panów, którzy pospie-szyli jej w sukurs, bo wiedziaÅ‚a, że bÄ™dÄ… chcieli coÅ› w rewanżu.Omal nie pobili siÄ™ parasolamio to, który z nich bÄ™dzie jej towarzyszyć.Niestety, trochÄ™ siÄ™ pospieszyÅ‚a z ucieczkÄ… od Deva. Chyba znam już twój sÅ‚aby punkt." - przypomniaÅ‚a sobie jego sÅ‚owa.To niemożliwe, irytujÄ…ce i gÅ‚upie, że mimo upÅ‚ywu czasu wciąż tak reagowaÅ‚a na jegodotyk.Po tylu latach powinien już być jej obojÄ™tny, a jednak nie byÅ‚.To bardzo grozny objaw.Inni mężczyzni dotykali jej i czasami caÅ‚owali, jeÅ›li byÅ‚o to konieczne w jej pracy, ale jej to niewzruszaÅ‚o.Natomiast Dev.wystarczyÅ‚o, że na niÄ… spojrzaÅ‚, a już caÅ‚a siÄ™ trzÄ™sÅ‚a i byÅ‚aby siÄ™ naniego rzuciÅ‚a z zapaÅ‚em godnym podlotka o kurzym móżdżku.Jakie to poniżajÄ…ce, że bawiÅ‚ siÄ™niÄ… tylko, chcÄ…c odkryć jej sÅ‚abość.Przycisnęła palce do ust i oblaÅ‚a siÄ™ żarem od stóp do głów.O tak, to prawda, byÅ‚a sÅ‚aba.ChciaÅ‚a caÅ‚ować Deva bez koÅ„ca, poddać siÄ™ tej cudownej roz-koszy, poczuć go tak jak przed laty.GardziÅ‚a sobÄ… za te marzenia.KiedyÅ› próbowaÅ‚a przecieżzdusić w sobie miÅ‚ość do niego.MiaÅ‚aby teraz ponownie jej ulec?James Devlin.Jak cierÅ„ w stopie nie pozwala o sobie zapomnieć.Zrobi wszystko, żebyuniemożliwić jej usidlenie Fitza.Zaczęła siÄ™ zastanawiać, jak daleko gotów jest siÄ™ posunąć,aby jÄ… powstrzymać przed pogrzebaniem szans biednej Chessie.Na poczÄ…tku sÄ…dziÅ‚a, że Dev nie stanowi żadnego zagrożenia.Teraz, po niespeÅ‚na dwóchtygodniach, nie byÅ‚a już tego taka pewna.Nie mógÅ‚ wprawdzie przyznać siÄ™ do ich wspólnejprzeszÅ‚oÅ›ci, aby nie zaszkodzić swemu narzeczeÅ„stwu z EmmÄ…, ale przeczucie podpowiadaÅ‚ojej, że znajdzie inny sposób.ByÅ‚ groznym przeciwnikiem, którego nie należaÅ‚o lekceważyć.Z niechÄ™ciÄ… musiaÅ‚a przyznać, że Dev i jego siostra wygrali tÄ™ rundÄ™.Dlatego ona wleczesiÄ™ teraz do domu w deszczu i bez parasola, a Francesca siedzi sobie z Fitzem u Guntera nadL RT lodowym pucharem.Na myÅ›l o tym Å›linka napÅ‚ynęła jej do ust.MiaÅ‚a strasznÄ… ochotÄ™ na lody,kremówkÄ™ albo choćby cukierka.MusiaÅ‚a zjeść coÅ› sÅ‚odkiego, aby siÄ™ uspokoić i zebrać myÅ›li.Nie może przecież zawieść ksiÄ™stwa Alton.BÄ™dÄ… wÅ›ciekli, kiedy siÄ™ dowiedzÄ…, co zaszÅ‚o tegoranka.JakaÅ› dobra dusza na pewno nie omieszka im o tym donieść.Najpewniej Freddie Wal-ters, ta zjadliwa kreatura! OdkÄ…d go odtrÄ…ciÅ‚a, patrzyÅ‚ na niÄ… kosym okiem.Deszcz spÅ‚ywaÅ‚ jej po kapelusiku i dalej, po plecach; mokre wÅ‚osy oblepiaÅ‚y jej szyjÄ™.Westchnęła ciężko.Skoro jej przyszÅ‚y byt zależy od tego, czy zadowoli Altonów, rozbijajÄ…czwiÄ…zek Fitza z FrancescÄ…, bÄ™dzie musiaÅ‚a użyć wszelkich możliwych Å›rodków.Nie pozwoli na to, aby Dev znów wywiódÅ‚ jÄ… w pole.Nadal, zresztÄ…, ma jej rÄ™kawiczkÄ™,pomyÅ›laÅ‚a, zdejmujÄ…c tÄ™ drugÄ….KosztowaÅ‚y aż dziesięć szylingów, a jej nie stać na wyrzucaniepieniÄ™dzy w bÅ‚oto.Zniszczony kapelusik i rÄ™kawiczka bez pary.Oto żaÅ‚osny bilans przedpo-Å‚udnia.Gdy dotarÅ‚a na Curzon Street, byÅ‚a przemoczona do suchej nitki; bażancie piórko zwisaÅ‚ojej smÄ™tnie nad uchem, ociekajÄ…c wodÄ….Kostyczny lokaj, który otworzyÅ‚ jej drzwi, stÅ‚umiÅ‚uÅ›miech na ten widok.Pokojówka, zatrudniona przez Altonów wraz z domem oraz caÅ‚ym do-brodziejstwem inwentarza, okazaÅ‚a znacznie mniej szacunku.- Na miÅ‚ość boskÄ…, milady! - wykrzyknęła.- Jak pani wyglÄ…da!- DopadÅ‚a mnie ulewa, Margery - odpowiedziaÅ‚a, kÅ‚adÄ…c rÄ™kawiczkÄ™ na mokrym kapelu-siku.Pokojówka uniosÅ‚a brwi.- ZgubiÅ‚a pani rÄ™kawiczkÄ™?- MusiaÅ‚am jÄ… gdzieÅ› upuÅ›cić po drodze - odparÅ‚a Susanna.Dziewczyna spojrzaÅ‚a na niÄ… surowo.ByÅ‚a mÅ‚oda, chuda, nieÅ‚adna i bardzo praktyczna.Susanna polubiÅ‚a jÄ… od pierwszego wejrzenia.Margery niczego nie udawaÅ‚a i zawsze mówiÅ‚a prawdÄ™ w oczy.- PrzyniosÄ™ herbatÄ™, milady - powiedziaÅ‚a.- MyÅ›lÄ™, że siÄ™ pani chÄ™tnie napije.Aha, przy-szÅ‚o kilka listów - dorzuciÅ‚a.- JakieÅ› nowe zaproszenia i tak dalej.Nie ma już nawet miejsca nakominku.Jest pani ozdobÄ… Londynu.- PrzynieÅ› mi też kawaÅ‚ek biszkopta.Tylko duży, Margery - powiedziaÅ‚a pospiesznieSusanna.- Z kremem i marmoladÄ….Zgarnęła pocztÄ™ ze stolika w holu i weszÅ‚a do saloniku, zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi.Nie-wielki pokój urzÄ…dzony byÅ‚ elegancko, lecz bez charakteru - jak caÅ‚a reszta domu.Blade sÅ‚oÅ„ceL RT oÅ›wietlaÅ‚o miÄ™sisty dywan, przeganiajÄ…c letni deszcz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •