[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WAsmundrud mieli pewnie dużo więcej czasu, w końcu mieszkały tu tylko dwieosoby.- Dzień dobry, Marit.- Ashild uśmiechnęła się niepewnie.- Widzę, żewspaniale sobie radzisz.- Wcześniej już to robiłam.- Marit odwzajemniła pozdrowienie.- Tak - potwierdziła wesoło Ashild.- O wiele łatwiej będzie ci się przędło,gdy tak ładnie wyczeszesz wełnę.Marit uśmiechnęła się lekko, ale nie podniosła wzroku.- Nie mieszkasz tu.- Nie, ale przyjechałam prosić Jorna o radę w sprawie wykuwania srebrnychozdób.Mam nadzieję, że mi pozwolisz?Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko dalej czesała wełnę.Podniosła wzrokdopiero wtedy, gdy Ashild i Jorn usiedli obok siebie przy stole.Przysłuchiwałaim się uważnie, obserwując przy tym gościa.Może gospodyni z Rudningenmiała zupełnie inne plany? - Myślałem, że jesteś jeszcze w górach - zdziwił się Jorn.- Wróciłam niedawno.Miałam tyle roboty w domu, że musiałam zejść z górtrochę wcześniej niż zwykle.- Kobieta odchrząknęła i kontynuowała: - Jakpewnie wiesz, Hannah wychodzi w lecie za mąż.- Chciała zakończyć wizytęjak najszybciej, dlatego od razu przeszła do sedna sprawy: -Mam do ciebie wielką prośbę.- Spojrzała na Jorna pytająco i zdziwił jąłagodny wyraz jego oczu.Nie było już w nich tej hardości i drwiny, którejkiedyś tak bardzo się obawiała.- Chciałabym spróbować zrobić dla Hannah ślubną koronę.- Ach, tak.A więc to nie przelewki.Ashild przyjrzała się twarzy rozmówcy, by ocenić, czy potraktował jej słowapoważnie.Wyczytała z niej jednak tylko lekkie rozbawienie.- Cóż, wiem, że to ambitne przedsięwzięcie i na pewno sama mu niepodołam.Dlatego właśnie chciałabym poprosić cię o pomoc.Jorn podrapał się w brodę, zerknął na Marit i wymamrotał sam do siebie:- Aha, korona ślubna.Szkoda, że cały mój sprzęt leży w Valdres.Porzuciłemjuż zawód.- Mam srebro i sporo narzędzi - wyjaśniła Ashild pospiesznie.Jorn nie mógłpomyśleć, że chce na nim coś wymusić.- Hm.- Gospodarz odchrząknął i spojrzał w oczy Marit.- Nie sądzisz, żepowinniśmy się czegoś napić i coś przekąsić?- Nie.Jestem najedzona - odburknęła dziewczyna cicho, Ashild zaś szybkozapewniła ją, że nie czuje się urażona: - Nie kłopoczcie się z mojego powodu.Zaraz wracam do domu.Jorn potrząsnął głową.Wiedział, że Marit nie da się do niczego przekonać,gdy jest w takim nastroju.Było mu wstyd, że dziewczyna nie chce ugościćAshild.- Chodzi mi tylko o podstawę korony.Z ozdobami poradzę sobie sama.- Musiałbym zobaczyć srebro i.- Miałam nadzieję, że zechcesz wpaść do Rudningen.- A wpuścicie mnie na podwórze? - Jorn wiedział, że kobieta wystrzegała sięgo jak zarazy.- Będziemy musieli.Bardzo mi zależy - rzekła Ashild z uśmiechem.- Chybanie będzie problemu.- Mógłbym pojechać teraz.Jeśli nie masz nic przeciwko temu.Ashild bardzo się ucieszyła, ale nie dała tego po sobie pokazać, żeby nierozzłościć Marit.Mogłaby zacząć pracę przed powrotem dziewcząt z gór.Wszystko więc idealnie się składało. - Myślę, że poradziłabym sobie, gdybyś tylko pokazał mi, co i jak.- Ashildwstała i spojrzała niepewnie na Marit.- A co z nią?- Słyszałaś, pojadę z Ashild do Rudningen.- Jorn stanął przed dziewczyną.Zdążył już przygładzić brodę, uczesał włosy i wyglądał bardzo elegancko.- Pomogę jej w warsztacie i możliwe, że utnę sobie także pogawędkę zOlem.Cisza.Marit dalej bez słowa czesała wełnę.Gdy szli już ku drzwiom, dziewczyna wymamrotała do Jorna coś o tym, żeAshild go oszuka, ale on udał, że jej nie słyszy, i w milczeniu sięgnął po kurtkę.Jechali powoli drogą do Rudningen, każde na swoim koniu.Ashild nigdy nieprzypuszczała, że będzie jechać tędy z Jernem Vangiem, złotnikiem, od któregokiedyś uciekła.Zycie jednak przybiera nieraz niespodziewany obrót.Nigdyniczego nie można być pewnym.Gdy okrążyli stodołę i wjechali na podwórze, na ich powitanie wyszedł Ole.Wydawało się, że gospodarz jest uradowany ponownym spotkaniem z Jornem.Ashild poszła do warsztatu i rozpaliła ogień, pozwalając mężczyznom zamienićkilka słów.Nie przebrała się nawet, włożyła tylko fartuch i wyjęła narzędziaoraz srebro, które udało się jej zgromadzić.Drżała na całym ciele zpodniecenia, nie mogąc niemal uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.Wreszcie będzie mogła spełnić swoje wielkie marzenie!W tym czasie Ole i Jern gawędzili o zbiorach ziemniaków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •