[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZnajÄ…c go,byÅ‚a pewna, że chciaÅ‚by to naprawić, jakoÅ› wynagrodzić, aleona nie mogÅ‚aby znieść jego szlachetnoÅ›ci i staraÅ„, byzadośćuczynić krzywdzie.Bo przecież oboje wiedzieli, żenie tego pragnie, że z caÅ‚ej duszy chce od niego czegoÅ›innego.MogÅ‚a wytrzymać jego niechęć i pogardÄ™, obronić siÄ™gniewem i zÅ‚oÅ›ciÄ…, ale byÅ‚a bezradna wobec wyszukanejgrzecznoÅ›ci i współczucia.To dlatego bÅ‚agaÅ‚a SamanthÄ™, byjÄ… zastÄ…piÅ‚a, by stanowczo i definitywnie odrzuciÅ‚a jego spóznione przeprosiny.Niech wie, że już za Uózno, żeniczego nie da siÄ™ naprawić, że ona wcale tego nie chce.I nawet jeÅ›li coÅ› miÄ™dzy nimi zaiskrzyÅ‚o, to ta chwila minęła.ZnudziÅ‚ jÄ… i teraz gdzie indziej poszuka szczęścia.No wÅ‚aÅ›nie, powtórzyÅ‚a w duchu, rozbierajÄ…c siÄ™ i bosoidÄ…c z sypialni do Å‚azienki.PrzyciemniÅ‚a Å›wiatÅ‚o i powoli,jakby dopeÅ‚niajÄ…c tajemnego rytuaÅ‚u, zaczęła zapalać Å›wie-ce.MogÅ‚a liczyć na siostrÄ™.Sam zrobi wszystko jak należy,nie pozostawi mu zÅ‚udzeÅ„.Pójdzie ostro, co do tego niemiaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci, balansujÄ…c na granicy dobrego wy-chowania, ale nie przekraczajÄ…c jej.PÅ‚onÄ…ce Å›wiece wydzielaÅ‚y miÅ‚Ä… kwiatowÄ… woÅ„, wypeÅ‚-niaÅ‚y wnÄ™trze upojnym aromatem.Nie bÄ™dÄ™ pÅ‚akać, po-wtarzaÅ‚a sobie Bobbie.Nie warto.Szkoda, że Luke jej nie kocha, ale kiedyÅ› nadejdziedzieÅ„.ZagryzÅ‚a usta, próbujÄ…c przeciwstawić siÄ™ smut-kowi, jaki ogarnÄ…Å‚ jej duszÄ™.Sypnęła garść soli, wodazbÅ‚Ä™kitniaÅ‚a.W ciepÅ‚ym Å›wietle Å›wiec jej skóra miaÅ‚abrzoskwiniowy odcieÅ„, jaÅ›niaÅ‚a zÅ‚ociÅ›cie; miodowe wÅ‚osyjedwabistÄ… falÄ… spadaÅ‚y na ramiona, gra Å›wiatÅ‚a i cieniapodkreÅ›laÅ‚a krÄ…gÅ‚oÅ›ci figury.PatrzyÅ‚a na swoje odbicie i naraz tknęła jÄ… myÅ›l, że takwyglÄ…da dziewczyna czekajÄ…ca na spotkanie z ukochanym.PoczuÅ‚a Å‚zy w oczach, weszÅ‚a do wanny i zanurzyÅ‚a siÄ™w gorÄ…cej, pachnÄ…cej wodzie.OparÅ‚a gÅ‚owÄ™ na poduszeczcei rozmarzona zamknęła oczy.Aagodne dzwiÄ™ki muzyki Vivaldiego sÄ…czyÅ‚y siÄ™ z taÅ›-my, rozrzewniajÄ…c, poruszajÄ…c najczulsze struny.Usta jejzadrżaÅ‚y, nieÅ›miaÅ‚a Å‚za wymknęła siÄ™ spod powieki, potemdruga.ZatopiÅ‚a siÄ™ w cierpieniu, w poczuciu beznadziejnoÅ›cii pustki.Zwiat zewnÄ™trzny odpÅ‚ynÄ…Å‚, byÅ‚a sama ze swoim bólem.W powietrzu wibrowaÅ‚a muzyka.Nie usÅ‚yszaÅ‚a,kiedy ktoÅ› na dole otworzyÅ‚ drzwi, nie sÅ‚yszaÅ‚a kroków naschodach.Nigdy nie zamykaÅ‚a na zamek drzwi do Å‚azienki.Miesz-kaÅ‚a sama, wiÄ™c nie byÅ‚o takiej potrzeby.MiaÅ‚a zamkniÄ™teoczy.Nadal byÅ‚o cicho i tylko czyjÅ› zdyszany oddech przy-wróciÅ‚ jÄ… do rzeczywistoÅ›ci.OtworzyÅ‚a oczy; poÅ›piesznie poderwaÅ‚a siÄ™ z wody, bysiÄ™gnąć po rÄ™cznik i zamarÅ‚a w pół ruchu, z przerażeniemi niedowierzaniem wpatrujÄ…c siÄ™ w stojÄ…cego na proguLuke a. Luke! Co ty tu robisz? Jak.? A jak myÅ›lisz?  wymamrotaÅ‚ zmienionym gÅ‚osemi, nim zdążyÅ‚a coÅ› zrobić czy powiedzieć, pochwyciÅ‚ jÄ…w ramiona i wyjÄ…Å‚ z wanny, nie zważajÄ…c na jej protesty, nazmoczony garnitur, na nic.To nie jest zwykÅ‚y pocaÅ‚unek, pomyÅ›laÅ‚a oszoÅ‚omiona,kiedy poczuÅ‚a na wargach jego usta, żarliwe, nienasycone.Głód domagajÄ…cy siÄ™ zaspokojenia, rozpaczliwa tÄ™sknota,desperacja.to wszystko byÅ‚o w jego uÅ›cisku, w sposobie,w jaki jÄ… caÅ‚owaÅ‚, w jaki jÄ… przytulaÅ‚.ZadrżaÅ‚a, zabrakÅ‚o jejpowietrza.ByÅ‚ tak blisko, znowu tak blisko.I już nic poza nimi nie byÅ‚o ważne, nic siÄ™ nie liczyÅ‚o.CzuÅ‚a jego zapach, bijÄ…ce od niego ciepÅ‚o, spychane w zapo-mnienie uczucia odżyÅ‚y z dawnÄ… siÅ‚Ä…, przebudzone prag-nienia spalaÅ‚y i domagaÅ‚y siÄ™ speÅ‚nienia.Luke drżaÅ‚ jak ona.Kochali siÄ™ szaleÅ„czo, niecierpliwie, jakby czas zaraz miaÅ‚siÄ™ skoÅ„czyć, jakby Å›wiat miaÅ‚ przestać istnieć.OszoÅ‚omie-ni, pijani radoÅ›ciÄ… i szczęściem, zatracali siÄ™ w miÅ‚oÅ›ci,upajali sobÄ….PoczuÅ‚a Å‚zy w oczach, gdy w nagÅ‚ym olÅ›nieniuuÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że w tej wÅ‚aÅ›nie chwili dali poczÄ…tek nowemu życiu.I wiedziaÅ‚a, że powinna zaufać gÅ‚osowiinstynktu, że jej nie zawiedzie.WyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ i delikatnie dotknęła palcami jegopoliczka.UcaÅ‚owaÅ‚ jej dÅ‚oÅ„. Musimy porozmawiać  powiedziaÅ‚ cicho.GwaÅ‚townie potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…, zamknęła oczy: Nie.BaÅ‚a siÄ™ tego, co od niego usÅ‚yszy.Teraz, kiedypragnienie zostaÅ‚o zaspokojone, może. Musimy  powtórzyÅ‚, nie przyjmujÄ…c do wiadomoÅ›cijej odmowy. Dlaczego nie powiedziaÅ‚aÅ› mi prawdy? zapytaÅ‚ cicho. MyÅ›laÅ‚am, że mi nie uwierzysz  wyznaÅ‚a. Och, Bobbie.Z trudem przeÅ‚knęła Å›linÄ™, kiedy podniosÅ‚a na niegowzrok i w jego oczach ujrzaÅ‚a Å‚zy. Ale co ty tu robisz?  zapytaÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem. ByÅ‚am pewna, że Sam widziaÅ‚a siÄ™ z tobÄ… i.i już maszwystarczajÄ…ce powody, by mnie nienawidzić.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i popatrzyÅ‚ na niÄ… uważnie. MyÅ›laÅ‚aÅ›, że daÅ‚bym siÄ™ nabrać? %7Å‚e wziÄ…Å‚bym jÄ… zaciebie?  MusnÄ…Å‚ ustami jej piersi, a jej znowu zabrakÅ‚o tchu. Nie mogÄ™ siÄ™ skupić  poskarżyÅ‚a siÄ™ z úsmiechem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •