[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czylikara, którą otrzymują bohaterowie, jest w moich oczach w pełni zasłużona.Niemniej dla bohaterów,których intencje były czyste, chwila pocałunku, moment miłosnego zespolenia jest światłem.Moimzamierzeniem nigdy nie jest tautologia.Jeżeli coś wiem, natychmiast podaję to w wątpliwość,konfrontuję to z diabłem.Z jednej strony stara się Pan, aby postacie w Pana filmach kierowały się emocjami, żyły kontaktemosobowym, z drugiej dąży Pan do skrótu, jak w Diable, gdzie główny bohater jest zarównobiblijnym Jakubem, jak i Kordianem, Hamletem, Myszkinem, Chrystusem i jeszcze nie wiadomokim naraz.Na czym wobec tego zależy Panu bardziej, czy na psychologii, czy na nadaniu filmowiwymiaru symbolicznego, mitycznego?Jeżeli pan zajrzy do mitologii greckiej, a mówię o niej, ponieważ ona jest najbardziej żywa nanaszym kontynencie, to zauważy pan, że podstawowe odruchy psychiki ludzkiej były tam nazywaneimionami bogów.Czyli tworzono opowieści o bogach, aby wytłumaczyć archetypy bądz stereotypyludzkich odruchów.My po prostu zmieniliśmy słownictwo.Ja nie widzę różnicy między tym, co panrozdziela.Mówi pan, że bohater Diabła jest Myszkinem, i Kordianem, i Chrystusem  to wszystkoprawda, tylko u mnie akurat jest odwrotnie: pewne podstawowe impulsy psychologii ludzkiejnazywają się: Hamlet, Kordian i tak dalej.Nie inaczej.Moim zdaniem, każde prawdziwieinteresujące opowiadanie jest tak skonstruowane, że wychodzi od precyzyjnego konkretu, aodzwierciedla się w efekcie końcowym, w lustrze archetypów, które są nam wszystkim znane.I niema innej konstrukcji.Jeżeli film czy książka, czy w ogóle dzieło sztuki pozostaje w sferzeanegdotycznej, nie jest dziełem sztuki.Natomiast jeżeli zawiera jakąś podstawową prawdę, czy cieńtej prawdy, to momentalnie daje się porównać do tego, co w naszych umysłach od kilkudziesięciutysięcy lat zmierza do tych samych konkluzji.Pana polskie filmy w przeciwieństwie do tych, które zrobił Pan pózniej we Francji, wydają sięgłębiej osadzone w tradycji.W Trzeciej części nocy, w Diable, w Na srebrnym globie próbowałPan dość wyraznie określić się wobec pewnych schematów kulturowych: wobec szkoły polskiej iproblemu okupacji, wobec romantyzmu i wreszcie wobec  najogólniej mówiąc  religii.Wnastępnych filmach tego wątku zabrakło, dlaczego?Dlatego, że w świecie zachodnim, gdzie robię filmy od wielu lat, tradycja istnieje inaczej.U nasrzeczywiście rozkłada się ona na warstwy historyczno-polityczne, a tam rzeczywistość jest prawiewyłącznie społeczna.My żyjemy wczoraj i jutro, a Zachód żyje dziś.We Francji na przykład jedynymwyznacznikiem historii jest walka młodych ze starymi.Kiedy kilka lat temu zrobiono tam ankietęwśród dzieci, piętnastoletni chłopak nie wiedział, kto to był Hitler.Proszę nie myśleć, że naszsposób podchodzenia do kultury, przez fakt, że działamy w pewnej tradycji, odwołujemy się do niej,dialogujemy z nią  jest lepszy czy gorszy.To jest specyficzne.To jest nasze, tej specyfiki nigdziepoza Polską nie widzę.Więc nie może być tak, że polski głos przeniesiemy do Francji.To jestpomylona, absurdalna myśl.Film tam zrealizowany kieruje się do publiczności, która pewien kod,pewną kulturę, pewne schematy ma, a innych nie ma. A do jakiej publiczności mówi Pan we Francji?Ja mówię w ogóle do siebie.Tylko że ja mówię do siebie albo tu, albo tam.To, co pan proponujebezwiednie, to jest schemat emigracyjny.Istnieją dwie formy emigracji.Pierwsza polegałaby na tym,że ludzie wkładają łowickie pasiaki, słuchają oberków granych na fortepianie i płaczą nad losemojczyzny, po czym rozchodzą się i zarabiają pieniądze w różny, czasem bardzo upadlający sposób.Druga forma emigracji polega na uświadomieniu sobie oczywistego faktu, że Polska leży wEuropie i że kulturalne papiery Polaka stawiają go w jednym szeregu z innymi Europejczykami, żewszędzie jest on jak u siebie w domu.Znaczy to także, że nie będzie on truł ludzi, mających swojekłopoty, problemami, które w sposób bezpośredni nie mogą ich dotyczyć.Natomiast może zrobić coś,czego żaden z nich nie potrafi.Nigdy nie czułem, że jestem na emigracji, ponieważ uważam, że Polski  nie ma.Polska to jesttak, jak u Wyspiańskiego:  Serce?!  A to Polska właśnie.Polskę nosi się w środku, to jest krajwyimaginowany, lepszy od wszystkiego, czym żyjemy.To jest właśnie taki kraj, który mniewychowuje na człowieka mogącego wszędzie na świecie podpisać się Andrzej %7łuławski, a nieAndre Zulawsky, i robić filmy, jakich nikt stamtąd nie zrobi.Bez puszenia się, bez kłucia im oczustraszliwym kompleksem Polski.A co Pan woli: robić filmy o nas wobec tradycji, czy o nich w terazniejszości?Jeżeli w Polsce ktoś ośmieli się poigrać z tradycją, to spadają na niego wszystkie możliwe złesiły.Mnie się to przydarzyło przy Diable [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •