[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem zabijali tę miłość, jak tylko się dało.On uciekł do Rzymu.Wybłagałtrzymiesięczny pobyt naukowy.Ta ucieczka nie miała sensu.Każdego dnia budził sięrano i czekał na list od niej.Miał przecież nie czekać! Czekał.Miała przecież nie pisać! Pisała.Nie mógł tego wytrzymać, gdy tytułowała listy:  Bracie Andrzeju.Z Rzymu wracał pociągiem.Nie wysiadł w Krakowie.Wysiadł dopiero w Lublinie.Chciał jej powiedzieć, że to nie tak miało być.Miał wszystko przygotowane.Już odWiednia w pociągu ćwiczył, co jej powie.Każde słowo.Stanął przed jej klasztorem.Wyszła do niego.Nawet nie zaczął.Nie powiedziałani słowa.Stali w bramie i nie patrzyli na siebie.Stali ze schylonymi głowami jakskazańcy i patrzyli w ziemię.Bali się swoich myśli.Grzechem było już to, że w ogóle tambyli.Grzechem było to, że myślał o niej prawie nieustannie od tego kościółka podCzęstochową.Grzechem było, że śniła mu się.Grzechem było, że wcale nie była siostrąAnastazją.Grzechem było, że we śnie miała usta, których dotykał palcami.W pewnym momencie Anastazja cofnęła się do klasztoru.Po chwili wróciła.Wzięła go za rękę i zaczęli biec.Zatrzymali się w jakimś parku.Stanęła za drzewem izbliżyła usta do jego ust.Rozsunęła jego wargi językiem i przepychała go przez jegozaciśnięte w zdumieniu i podnieceniu zęby.Zakonnica w habicie całowała pod drzewemzakonnika w habicie prawie w centrum Lublina!Ten pocałunek był jak inicjacja.Potem byt już tylko grzech.Spotykali się prawie 88 JANUSZ L.WIZNIEWSKIwszędzie w Polsce.Im dalej od Lublina i Krakowa, tym lepiej.Trzymali się za ręce, tylkogdy byli sami.Publicznie jedynie ukradkiem przelotnie się dotykali.Dawali sobie znać, żesię pragną.Nie rozmawiali o Bogu, chociaż cały czas czuli jego potępienie.Dopiero popierwszej nocy, rok od pocałunku w parku, pierwszej prawdziwej nocy z nagością,rozkoszą i bezwstydem on powiedział jej, że kocha ją bardziej, niż boi się kary.Jakiejkolwiek kary.Przełożona karmelitanek w Lublinie dowiedziała się o romansie siostry Anastazji zanonimu wysłanego przez oficera SB, który od dawna inwigilował brata Andrzeja.BratAndrzej był rewelacyjnym obiektem.Wyjazdy do Rzymu, wizyty ekumenicznychwycieczek ze Stanów, kontakty z młodzieżą oazową.To, że odmówił współpracy? Takiemłodzieńcze i romantyczne.Teraz już miał nie odmówić.Teraz już nie powtórzy się to,co stało się w trakcie tej prowokacji z obozem wojskowym.Skompromitował ich wtedyzupełnie.Poleciało przez niego kilka głów, i to nawet na Rakowieckiej w Warszawie.Powołali go na ten obóz wbrew prawu.To był stan wojenny.Prawa można byłoustanawiać wieczorem i zmieniać rano.Przysłali mu zawiadomienie o letnim oboziewojskowym dla słuchaczy seminarium duchownego.To była oczywista, szyta grubyminićmi prowokacja.Jedna z kolejnych szykan, aby go złamać.Zakonników nie wolnoprzecież było powoływać na żadne wojskowe obozy szkoleniowe.Takich jak on było więcej.Zebrali ich na poligonie w pobliżu Drawska.Cały pluton.Tak samo naiwnych lub niedoinformowanych zakonników jak on.Spędził w tej jednostce koło Drawska dokładnie 11 godzin.Na wieczornym apelupijany kapral kazał im się modlić.Wykrzykiwał jak komendy musztry zachrypłym głosemstrofy Ojcze nasz i kazał im chórem powtarzać.On stał tam w szeregu z innymi i milczał,dusząc w sobie pogardę dla siebie, że jeszcze ciągle tam jest.W pewnym momenciekapral krzyknął:- Amen.Powiedziałem amen, koty.Głośniej, kurwa, amen.Wyszedł wtedy z szeregu, podszedł do kaprala i z całej siły go spoliczkował.Przewrócił się już po pierwszym uderzeniu w twarz.Skopanego, ze złamanym żebrem,rozciętą sprzączką wojskowego pasa głową i krwawiącego z nosa i uszu zanieśli naopatrunek do baraku przy ich namiotach.W nocy zemdlał od krwotoku.Musieli zawiezćgo do szpitala.Wydało się.Interweniował episkopat.Jakiś ważny esbek na Rakowieckiejw Warszawie musiał na krótko iść na urlop, a brat Andrzej, trochę wbrew swojej woli,przeszedł do historii opozycji w Polsce. S@MOTNOZ W SIECI 89Ale to wtedy była amatorszczyzna prowincjonalnych krakowskich detektywów, jakmawiało się w Warszawie.Teraz podpisze bez jednego ciosu i jednej kropli krwi.Niebędą musieli mu wybijać żadnych zębów.A episkopat? Episkopat nie kiwnie nawetpalcem.Episkopat nie dopuści przecież do tego, aby wierni dowiedzieli się o tym, że brat zakonnik z doktoratem z Watykanu bezkarnie bzyka zakonnicę z Lublina.Przełożona karmelitanek wysłała siostrę Anastazję na pół roku do małej wioski wBieszczady i list do przełożonego dominikanów w Krakowie.Przełożony dominikanów niezrobił nic, bo listu nie przeczytał.SB przejęło go po drodze.Romans miał trwać.Niezakłócony.Głównie ze względów ideologicznych.l trwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •