[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Agencja mieściła się w wąskim domutuż obok Regent s Park Road.Z dużego holu na dole zaprowadzono mnie kręconymi,drewnianymi schodami do dużego salonu, umeblowanego pokrytymi perkalem meblamiz lat czterdziestych.Na stolikach leżało mnóstwo ładnych drobiazgów.Pokój sprawiałmiłe wrażenie, zachęcająco staromodne, choć Ruby Penhaligon wyglądała nieco groznie.Wysoka i szczupła, miała w sobie coś z nauczycielki.Czułam się, jakbym została we-zwana do dyrektorki z powodu jakiegoś wybryku. Na pewno się pani zastanawia, dlaczego sama nie wyszłam za mąż powiedziałaz miłym uśmiechem. Ależ skąd skłamałam bez mrugnięcia okiem. Mój narzeczony zginął& Strasznie mi przykro. & w wypadku samochodowym w 1955 roku i przez to nie złożyłam świętych ślu-bów małżeńskich.Ale mam nadzwyczajny talent do pomagania innym pod tym wzglę-dem. Super.Mam nadzieję, że i mnie pomoże, pomyślałam.Rozejrzałam się po pokoju.%7ładnych ekranów komputerowych ani centralek telefonicznych.Jedynie ta sympatycznasześćdziesięciolatka z segregatorem. Niech mi pani opowie o swojej przeszłości, najwyrazniej bardzo nieszczęśliwej powiedziała z wyrazem współczującej troski.O cholera! Nie nazwałabym mojej przeszłości bardzo nieszczęśliwą. Straciłam mnóstwo czasu na paru totalnie bezsensownych facetów. W gruncierzeczy nic takiego nie powiedziałam. No cóż, byłam związana z dwoma mężczyznami,ale oni panicznie bali się zaangażować.Oto cały problem.Oczywiście nie jednocześnie dodałam pospiesznie. Ojej, to częsty problem powiedziała, potrząsając głową tak energicznie, że my-ślałam, iż pogubi szpilki z kasztanowego koka. Bardzo częsty problem.Jednakże mogępanią zapewnić, że panowie, którzy do mnie przychodzą, nie obawiają się zaangażowa-nia.Wręcz przeciwnie. To dobrze. Bardzo chcą się ożenić dodała, muskając palcami koronkowy kołnierzyk pliso-wanej bawełnianej bluzki. I wiedzą, że mogą mi zaufać.%7łe na pewno znajdę im kogośodpowiedniego. To brzmiało całkiem niezle.A nawet bardzo dobrze.Oczyma wyobraznizobaczyłam setki mężczyzn podających mi pierścionek zaręczynowy, taki jak dostała PoshSpice Girl. W jaki sposób dopasowuje pani ludzi do siebie? spytałam, popijając earl greya. Dzięki intuicji odparła, stukając się w skroń wskazującym palcem lewej dłoni.I, naturalnie, czterdziestu latom doświadczenia zawodowej swatki.Niektóre z tych nowychagencji powiedziała z delikatnym lekceważeniem są szalenie zawodne i, prawdę mó-wiąc, raczej niebezpieczne.Z tymi wszystkimi komputerami, bazami danych i nie wiado-mo czym jeszcze! Ja, na przykład, nie używam fotografii, gdyż w moim przekonaniuwygląd to sprawa bardzo, bardzo subiektywna.112Czyżby? Nie byłabym taka pewna.Przykładowo Pierce Brosnan jest obiektywnieniesłychanie przystojnym facetem, a Winona Ryder jest obiektywnie jedną z najładniej-szych aktorek na świecie.Czy to jest subiektywne? Nie.W mojej głowie odezwał siędzwonek alarmowy.%7ładnych zdjęć? Jeśli miałam zostać jej klientką, wolałabym zoba-czyć, do kogo mnie będzie dopasowywać.Ci faceci na pewno też by woleli. Niech mnie pani traktuje jak przyjaciółkę mówiła panna Penhaligon. Mądrąpośredniczkę, której zależy wyłącznie na pani szczęściu. A ile to kosztuje? zapytałam. Tysiąc funtów. Tysiąc! A ilu pasujących do mnie mężczyzn ma pani w swoim zeszycie? W rejestrze, proszę pani.To się nazywa rejestr. Przepraszam.Otworzyła segregator.W środku był cienki plik kartek zapisanych maszynowym pi-smem. Dla kogoś takiego jak pani, osoby inteligentnej i odnoszącej sukcesy zawodowe,mam tylko paru kandydatów. Ach tak? powiedziałam, odstawiając filiżankę na mały, mahoniowy stolik. Tyl-ko paru? Tak.Tylko paru.Oczywiście z powodu pani wieku.To jest problem. Problem? Dlaczego? No cóż, wielu mężczyzn, powiedziałabym nawet, że większość, szuka kobiety naj-wyżej trzydziestopięcioletniej.Albo młodszej.Dlatego możemy mieć pewne trudności. Ale wszyscy moi przyjaciele uważają mnie za atrakcyjną kobietę. Oczywiście.Jest pani atrakcyjna.Jednakże nie o to chodzi, prawda? Nie chodzio to, że jest pani inteligentna, atrakcyjna i ma sukcesy zawodowe.Chodzi o to, że mapani więcej niż trzydzieści pięć lat, a mężczyzni nie chcą& Przecież nie wszyscy są tak ograniczeni przerwałam, zirytowana i rozczarowa-na. Czy mogę wiedzieć, ilu ma pani mężczyzn w zeszycie, to znaczy chciałam powie-dzieć w rejestrze? Obawiam się, że nie mogę zaspokoić pani ciekawości odparła, bawiąc się ły-żeczką do herbaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]