[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwrócił się w stronę Anny i widzącłzy błyszczące w jej oczach, ściągnął brwi.- Co się dzieje? - zapytał zaniepokojony.- Dlaczego nie podeszłaś przywitać się z moim ojcem?- To nie jest odpowiednia pora - powiedziała z przekonaniem, próbując opanować drżenie głosu.-Dość silnych wzruszeń na dzisiaj.Jakiś czas potem do pokoju wszedł kardiolog w otoczeniu grupy studentów.Przywitał lady Barrington jak stary przyjaciel.Jego dostojna sylwetka i niedbałe zachowanie zdra-dzały bystry umysł, natomiast jasne, okrągłe oczy patrzyły na świat wyjątkowo roztargnionymwzrokiem.Gdy Anna została mu przedstawiona, czuła, że bada ją dogłębnie.Wydawało się, że zdała egzamin,ponieważ poklepał ją dobrodusznie po ręce i obiecał139 przekazać wiadomość o małżeństwie Trenta swojemu pacjentowi w chwili, gdy chory będzie na tylesilny, aby znieść taką niespodziankę.Rodzina wyszła, ponieważ lekarz chciał zbadać swojegopacjenta.Po długiej, pełnej nerwowego oczekiwania chwili doktor wyszedł z pokoju chorego.Wziął lady Bar-rington za rękę i oznajmił:- Dobre wiadomości, droga pani.Sir Matthew wraca do zdrowia.Za miesiąc będziecie mogli zabraćgo do domu.- Dzięki Bogu - odetchnęła z ulgą matka Trenta.Długo powstrzymywane łzy popłynęły po jej policzkach.Trent wstał.Napięcie prawie go opuściło.Eryka wyciągnęła ramiona w kierunku matki, a radosny uśmiech rozjaśnił jej twarz.Pan Percival uścisnął rękę lady Barrington i uspokajająco poklepał po ramieniu jej córkę.- Przez pewien czas będzie musiał na siebie uważać, ale nie ma powodu, dla którego nie mógłbywrócić do normalnego trybu życia po roku - dodał.Elsie Barrington chciała jeszcze przez chwilę posiedzieć przy mężu.Zostawili ją więc w szpitalu, asami wyszli na zewnątrz.Anna zastanawiała się, co Trent zamierza jeszcze robić w tym długim i niezwykłym dniu.- Wybieram się do biura - powiedział.- Jedziesz ze mną?Zgodziła się, nie chcąc wracać sama do dziwnego i pustego domu.Poza tym była ogromnie ciekawatej firmy, o której wszyscy mówili i która zapewniała właścicielom taki majątek.Jakaś agencjamorska?.Anna nie mogła doczekać się chwili, kiedy ją zobaczy.137 Rozdział XTaksówka zatrzymała się przed imponującym gmachem, położonym gdzieś w centrum.Tablica nadwejściem głosiła: RENTON ENTERPRISES - AGENCJA MORSKA LINIA RENTONANa ten widok Anna poczuła się bardzo głupio.Kiedyś wybrała się na wycieczkę statkiem liniiRentona.Czy mogła wtedy przypuszczać, że kiedykolwiek jeszcze spotka się z tą firmą i to w takichwarunkach? Nie dziwiło jej już dłużej, że człowiek o nazwisku Cantor był w stanie zdefraudować tutajkwotę wysokości ponad pół miliona funtów.Znowu poczuła się jak Kopciuszek.Utkwiła w mężuwzrok pełen oskarżenia.- Renton! - krzyknęła.- Dlaczego się nie domyśliłam?Trent uśmiechnął się niepewnie.- Tego właśnie się obawiałem.Prawie wycofałem się z tej firmy.Zresztą zależało mi, aby oddzielićmałżeństwo od interesów.- Dlaczego? - zapytała.- Po co te wszystkie sekrety?- Nie pora, żeby teraz to wszystko wyjaśniać.Będzie wiele okazji, żeby pomówić o tym pózniej.Terazmuszę iść i uporządkować wiele spraw.Zauważyła, że był nieco podenerwowany.Sprawiał wrażenie zawodnika, który koncentruje się przedwalką i nie jest pewny zwycięstwa.141 Gdy weszli do budynku, szybko pozbył się wszystkich oznak niepewności.Miała teraz przed sobączłowieka autorytatywnego, kompetentnego, pełnego energii i chęci dowodzenia.W tym wcieleniurównież go nie znała.Postępowała w ślad za nim.Gdzieniegdzie była przedstawiana, dopóki Trent nie dotarł,do gabinetu naostatnim piętrze.Wszyscy członkowie personelu cieszyli się, że Trent wrócił na swoje stanowisko.Wyjątek stanowiłmężczyzna, którego zastali siedzącego w fotelu lorda Barringtona.Dennis Brewster, człowiek w śred-nim wieku o rumianej twarzy, został zaprezentowany Annie jako główny menadżer.Nie wyglądał nauradowanego widokiem swojógo dyrektora.- Nie musiał pan wracać tak szybko - zauważył, gdy skończyli wymieniać uprzejmości.- Mam taką nadzieję - odpowiedział chłodno Trent.- Dostaje pan ogromną pensję za dopilnowanie,aby wszystko było w jak najlepszym porządku.Oczywiście pod kierunkiem Rady Zarządzającej.Rumiana twarz Brewstera poczerwieniała jeszcze bardziej.Rzucił Trentowi wściekłe spojrzenie.- Jestem zupełnie świadomy moich obowiązków -powiedział.- Nie muszę panu chyba przypominać,że osobiście jestem członkiem Rady Zarządzającej.Brałem aktywny udział w kierowaniu tymprzedsiębiorstwem przez ostatnie dwa lata.Mięsień na policzku Trenta drgnął.Anna spodziewała się gwałtownego wybuchu, bo wypowiedz za-wierała ukrytą naganę, ale Trent pohamował złość.142 - To prawda - przyznał.- i nie chcę kłócić się z panem ani ingerować w pańskie obowiązki.Ale wdalszym ciągu ja jestem dyrektorem i pod nieobecność prezesa ponoszę pełną odpowiedzialność.Tojest moje prawo i obowiązek.Patrzył swemu przciwnikowi prosto w oczy.Brewster nie wytrzymał jego spojrzenia.- Posiadam większość udziałów - mówił dalej Trent.- Jednak nie jestem zainteresowany materialnie.Radzę także pamiętać, że chociaż nie zdecydowałem się użyć swoich wpływów w wypadku Can-tora,waga mojego głosu jest duża.Usiadł w fotelu ojca i zaczął przeglądać papiery leżące na biurku.Podniósł spojrzenie na Brewstera,który czekał niespokojnie.- A propos! Gdzie jest sekretarka sir Matthewa?- Odeszła nagle w zeszłym tygodniu - odpowiedział główny menadżer opanowanym głosem.-Właśnieszukamy kogoś na jej miejsce.Sir Matthew korzystał z pomocy dziewczyny z kasy.Czy sekretarkapotrzebna jest od zaraz?Anna podniosła się z krzesła, na którym siedziała w kącie pokoju i podeszła do Trenta.- Trent - powiedziała.- Chciałabym ci pomóc.Jestem pewna, że poradzę sobie równie dobrze jakdziewczyna z kasy.- Dyktuję szybko, jakie są twoje wyniki? Teraz Trent sprawdzał ją jak przyszły szef.Uśmiechnęła sięz dumą.- Maszynopisanie: sto siedemdziesiąt znaków na minutę, stenotypia: sto dwadzieścia znaków.140 Trent podniósł brew, a uśmiech powrócił na jego twarz.- David Evans musiał być szczęśliwym człowiekiem, gdy pracowałaś u niego.W porządku, możemyspróbować.Zwrócił się do Brewstera:- Moja żona przed ślubem pracowała jako osobista sekretarka - wyjaśnił.- Zwołuję zebranie kierow-ników departamentów.Proszę zawiadomić wszystkich.Usługi żeglugowe i transport morski rano ojedenastej, a linia Rentona po południu o czternastej trzydzieści.Niech każdy kierownik przygotujeraport dotyczący sytuacji w jego wydziale.Proszę również o ogólny raport od pana.- Bardzo dobrze - powiedział Brewster krótko.-Załatwię to.- Dziękuję.To wszystko - Trent zakończył rozmowę.Gdy Brewster wyszedł, Trent rozluznił się i przesłał Annie smutny uśmiech.- Wybacz mi moje zachowanie - przeprosił.- Ale ten człowiek jest głupcem.Gotowa?- Gdzie znajdę notes i ołówek?Zaprowadził ją do pokoju sekretarki.Widok ogromnej ilości znajomych urządzeń poprawił Annienastrój.Spojrzała na zegarek.Była trzecia po południu.Przez następną godzinę porządkowali papiery znajdujące się na biurku sir Matthewa.Następnie Annaspisała wszystko na elektronicznej maszynie do pisania, a Trent w tym czasie wykonał kilka ważnychtelefonów i przeprowadził dwa wywiady.141 Gdy skończyli i Trent przejrzał korespondencję, było już po piątej.Wyglądał na zmęczonego, a ona,chociaż Cieszyła się dobrze wykonaną pracą, była wyczerpana.Taksówka odwiozła ich prosto do domu.Natychmiast po powrocie zadzwonili do szpitala [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •