[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Galton z córkami siedziała już w pawilonie, gdy majorprzybył ze swymi dwiema paniami.- Sybil, spójrz no! Czy mnie oczynie mylą? Byłażby to Monika w tych kosztownych koronkach? -szeptała obserwując nadchodzących przez lornion.- Trzeba przyznać, że Hela dokonała tu prawdziwego cudu!Wręcz nie poznaję ciotki w tej przystojnej, eleganckiej kobiecie! -także szeptem odparła Sybil.To nagłe przeobrażenie siostry wprawiło Galtonową w takieosłupienie, że dopiero ujrzawszy ją w otoczeniu kilku wojskowych,bliższych przyjaciół majora, zdecydowała się podejść do jej stolika.Wkrótce jednak zauważyła, że jej obecność jest niezbyt pożądana, bomajor zaledwie się skłonił, a Monika i Hela natychmiast zesztywniały.Szeleszcząc jedwabiami cofnęła się więc do swego stolika, wciążjeszcze oszołomiona przemianą siostry.- Także pomysł! Chorą osobę wlec na wycieczkę! - mruczała.-To pewnie wpływ tej zepsutej dziewczyny.A widziałyście tenkoronkowy szal? Skąd ona go wzięła?- Ale jej bardzo w nim do twarzy! - zawołała Sybil.- Muszę siębliżej przyjrzeć tym koronkom.I nie czekając na zgodę matki podbiegła do Heli zapewniając ją,że bardzo się za nią stęskniła.Kara wzgardliwie wydęła usta i oświadczyła matce, że Sybil zkażdym dniem staje się nieznośniejsza.W tej chwili zaś nie chodzi jejani o koronkowy szal, ani o towarzystwo Heli, ale po prostu ooficerów, którzy przysiedli się do tamtego stolika. X.WYCIECZKA NA SYCYLI- Helenko! Helenko! Gdzie jesteś?%7łałosny, jękliwy głos Bobusia rozlegając się po schodach dotarłdo pokoju Heli zajętej właśnie pisaniem długiego listu do Aborfield.Szczegółowo, w prostych słowach, jakby rozmawiała z babką,pisała jej o przyjęciu w pałacu i nowych znajomych, o zabawie nakorcie tenisowym i o pikniku, na który zaprosiła ją pani Adela.Zapisała już kilka stron, a wciąż jeszcze nie mogła zakończyć, pewna,że babka z utęsknieniem czeka na wiadomości od niej i że każdydrobiazg będzie ją żywo obchodził. A w tym tygodniu, Babuniu, odbędą się jeszcze w pałacu dwiezabawy z tańcami, a ja już mam wszystkie tańce zajęte.Włożę tę białąbrokatową sukienkę, którą Babunia tak lubi, a kwiaty przyrzekł mi daćpan de Brinvilliers.Wszyscy są tu dla mnie bardzo dobrzy ze względuna Ciebie, droga, kochana." Urwała przypomniawszy sobie, żezapisała już kilka stron, a nie wspomniała ani jednym słowem o ojcuani o swoich przyrodnich siostrach, gdy w tej właśnie chwili dobiegłją żałosny krzyk Bobusia.Zerwała się i wybiegła na schody.- Tu jestem, kochanie! - wołała biegnąc naprzeciw.Twarzchłopczyka wyrażała ogromne znużenie, a w błękitnych,podkrążonych oczkach płonęły gorączkowe błyski.Kiedy tylko znalazł się w chłodnym, czystym pokoiku Heli,westchnął z ulgą i przycisnął czółko do jej ręki.Ten pokoik był dladziecka najulubieńszym schronieniem, a jego sen stał się znaczniespokojniejszy, od kiedy wstawiono tu jego łóżeczko, skąd rączkąmógł dosięgnąć łóżka Heli.- Och, Helenko, jak tu dobzie Bobusiowi, a tam na doledziewcięta ksicią i tak duśno.I mamusia kaziała żebyś psiśła, bopsijechała ta pani, co ma ziołniziów ublanych na ziółto i cielwono.Imamusia spała, a potem sksiciała Delaneja, ze wpuścił tę panią, bomamusia nie ublana.- A w czym mamusia leżała? - zapytała przerażona, boprzypomniała sobie, że pani Monika odłożyła rano przygotowany dla niej świeży szlafrok, a włożyła stary, wymięty, tłumacząc, że w nimjej najwygodniej leżeć.- Mamusia - wyjaśnił poważnie chłopczyk - spała w tej siukni,cio na psiodzie wielka plama z atlamentu.A ta długa pani jest wzielonej siukni.Hela dała mu książkę z obrazkami, żeby ją tymczasem przeglądał,a sama zbiegła ze schodów.- Boże, Boże! - myślała w duchu.- Jak miwstyd.A tak ładnie by jej było w niebieskim szlafroku, któryprzybrałam koronkami.Gdy jednak weszła do saloniku, na pierwszy rzut oka dostrzegła,że gubernatorowa ze zręcznością wielkiej damy umiała zaoszczędzićpani Monice upokorzenia i nawet potrafiła ją ożywić.- Jakże się pani miewa? - serdecznie przywitała Helę.- Właśnierozmawiałam z biedną panią Beresford o jej chorobie, a że samaczęsto cierpię na bóle głowy, więc umiem współczuć innym.Doradzałam właśnie pigułki Bernetta, bo przekonałam się, że działająznakomicie, a na próbę przyślę pani jeszcze dzisiaj jedno opakowanie.- Och, jaka pani uprzejma - mówiła Monika, wzruszona do głębi,troskliwie ukrywając pod szlafrokiem podarte pantofle.- Nikt nie mapojęcia, ile ja cierpię z powodu tych moich nerwów.%7łycie jużczłowiekowi brzydnie.I stąd też ta moja ciągła apatia i zaniedbanie.- Niech sobie pani nic z tego nie robi; dobrze rozumiem, że przybólu głowy nie sposób myśleć o strojach - uspokajała życzliwiegubernatorowa udając, że nie widzi olbrzymiej plamy atramentu, którąMonika starała się ukryć w fałdach wymiętego szlafroka.W tej chwili postanowiła w duchu, że nigdy już nie włożybrudnego szlafroka i że będzie się porządnie czesać jak ją o to jeszczetego ranka prosiła Hela.Z odcieniem zazdrości patrzyła teraz nazgrabną figurę Heli w świeżej batystowej sukience i na imponującąpostać gubernatorowej, której każdy szczegół toalety świadczył oparyskiej elegancji i szyku.- Ale nie powiedziałyśmy jeszcze pannie Heli o wspólnieułożonym planie - podjęła znów gubernatorowa.- Otóż panimajorowa była właśnie tak uprzejma, że odstąpiła mi panią całkowiciena kilka dni.A ja z tego korzystam i zabieram panią na wycieczkę na Sycylię.Wyjeżdżam tam naprzeciw mojej matce, która nareszciezdecydowała się mnie odwiedzić.Towarzyszy mi tylko pani Clare -Smythe, lord Alwyne i pan de Brinvilliers, serdeczny przyjaciel mojejmatki.- Och, jak się cieszę! - zawołała Hela blednąc ze wzruszenia.-Tyle czytałam o Sycylii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •