[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Schyliła się, żeby je pozbierać.Zwiędłyjuż, jak wszystkie polne kwiaty zabrane z ich naturalnegootoczenia.Sokół był taki sam jak ten bukiet, dziki i piękny.Nie bę-dzie umiał żyć bez swoich lasów i wzgórz, bez walki w o-bronie środowiska, której przewodził.A co będzie z nią?Czy potrafi żyć w innym świecie? Przez siedem lat ukrywałasię w domu na odludziu.Wprawdzie ostatnio, odkąd poznałaSokoła, jej życie się zmieniło, ale nie były to duże zmiany.On wciąż wystawiał się na widok publiczny.Czy zdołałabyto wytrzymać? Czy mogłaby czuć się bezpieczna? Powiałchłodny, wieczorny wiatr i Elizabeth zadrżała.Podniosła sięz ławeczki, weszła do domu, niosąc zwiędłe kwiaty.W sy-SRpialni otworzyła dziennik i włożyła kwiaty między strony.Kartka od Sokoła sfrunęła na podłogę.A może miał rację?Może rzeczywiście, wyrzekając się miłości, znów próbowa-ła uciec przed życiem? Czy naprawdę przeszłość musiaławciąż powracać?Rozebrała się i położyła do łóżka, zbyt zmęczona, żebyo czymkolwiek myśleć.Przez następne dwa dni Elizabeth próbowała podważyćsłuszność tego, co powiedział Sokół.Nie przychodził doniej.Zapewne był zajęty jakimiś nowymi sprawami, a możeprzygotowywał jeszcze jeden atak, nie wiedząc, że opórdziewczyny słabł.Znała dobrze swojego kochanka i miałacałkowitą pewność, że nie da za wygraną.Trzeciego dnia, kiedy Elizabeth wróciła z pracy, zastaław skrzynce list.Na kopercie był stempel z New Haven.Odrazu rozpoznała charakter pisma, choć nie widziała go oddawna, dokładnie - od siedmiu lat.Dobrze wiedziała, do ko-go należą te pajęcze linie i ostre łuki.Zaniosła list do kuchni i położyła koło pojemników z soląi pieprzem.Zaparzyła sobie kubek herbaty z cytryną i miodem.Przez długą chwilę wpatrywała się w kopertę.Mark Laton- głos z przeszłości.Kusiło ją, żeby wyrzucić list, nie otwie-rając go nawet.Nie chciała wiedzieć, co Mark ma jej do po-wiedzenia.Kiedy sięgnęła, żeby wziąć jeszcze trochę miodu, zawa-dziła o stół zaokrąglonym brzuchem.Niedługo ciąża będziewidoczna.Pomyślała o Sokole - o tym, jak wyglądał za każdym ra-zem, gdy go odrzucała i kazała mu odejść.Nagle uświado-miła sobie, że Mark nadal jest częścią jej życia, i to przezniego próbuje wyrzec się jedynego mężczyzny, którego ko-cha, i ojca jej dziecka.Otworzyła powoli list i rozłożyła gona stole.Najdroższa Elizabeth! - przeczytała.To było podobne doMarka: po tych wszystkich latach znów używał czułychsłów.Zawsze był pewien, że ma na nią wielki wpływ.Eliza-beth zmusiła się, aby czytać dalej.SRZ pewnością jesteś zaskoczona, że piszę do Ciebie po tyłulatach, ale czuję potrzebę uporządkowania przeszłości, o ileto w ogóle jeszcze możliwe.Moja droga Elizabeth, postąpi-łem wobec Ciebie nikczemnie.Zrozumiałem to dzięki Twoje-mu przyjacielowi, Czarnemu Sokołowi.A więc znowu Sokół.Jak zwykle stanął do walki - naweto nią.Elizabeth uśmiechnęła się z czułością.Byłaś młoda, piękna i niewinna.Pragnąłem Cię tak bar-dzo, ie niegodziwie Cię wykorzystałem.Zrozumiałem to zbytpózno.Wtedy widziałem w naszym związku tylko wielką,wspaniałą przygodę, która może trwać latami.Wyobrażałemsobie nawet, ie mógłbym ukryć Cię w małym domku gdzieśna wybrzeżu i mieć Cię zawsze, kiedy tego zapragnę, zmę-czony codziennym życiem żonatego mężczyzny iszacownegoprofesora.Kochałem Cię, najdroższa Elizabeth.Nigdy Ci tego niepowiedziałem.Może jeszcze nadal cię kocham.Ale nie dlatego piszę ten list.Piszę, żeby powiedzieć Ci,jak mi przykro, i prosić o przebaczenie.Przepraszam, ie Cięzdradziłem i porzuciłem.Przez te wszystkie lata dręczyłomnie poczucie winy.Mam nadzieję, iż w głębi serca znaj-dziesz dla mnie przebaczenie, bo sam sobie nie potrafię wy-baczyć.Twój Mark LatonElizabeth złożyła list i wsunęła z powrotem do koperty.Zdziwiła się, że nie sprawił jej bólu.Nie czuła cierpienia anigniewu, tylko nieokreślony smutek i wielką ulgę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]