[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemal z lękiem dostrzegała,jak piękna może się stać przez zwykłe upięcie włosów i podkreślenie oczu i ust makijażem.Spróbowały tego razemz Gemmą pewnego wieczoru, kiedy została na noc u przyjaciółki, a pani Hailey wyszła.Przebrały się w rzeczy paniHailey, użyły jej kosmetyków.O ósmej poszły do pobliskiego baru dla samotnych, całe umalowane, szczypiąc sięnawzajem, żeby nie wybuchnąć śmiechem.Właśnie miano im podać Teąuile Sunrise, które zamówiły, kiedy barmanprzyjrzał się im dokładniej i zażądał dowodów tożsamości.Wybiegły z baru, zanosząc się śmiechem w drodzepowrotnej do domu.Tam starły makijaż i zmieniły ubrania, stając się znowu małymi dziewczynkami.Siedziały,przyglądały się sobie z powagą i co pewien czas wybuchały śmiechem.To wydarzenie dało Soni przedsmakdorosłości; sposób, w jaki ci mężczyzni patrzyli na nią, kiedy weszła do baru, dało jej wyobrażenie mocy, jakąposiądzie, gdy stanie się kobietą.Tata zainteresował się bliżej szkołą konnej jazdy i po kolacji godzinami rozmawiali o niej z Laurie.Sonia przysłu-chiwała się ich dyskusjom o tym, jak powiększyć szkołę, jak zainwestować pieniądze w nowe stajnie, przyjąć więcejucz- niów, kupić więcej koni, by zwiększyć w ten sposób zyski.Kiedy mówili o hodowli koni, oczy Laurie błyszczały.Twierdziła, że zawsze o tym marzyła, ale że było to zbyt drogie przedsięwzięcie dla jednej osoby.Mówiła o arabachi koniach czystej krwi wartych ponad milion dolarów.Milion dolarów za jednego konia! Sonia powtórzyła tę sumęGemmie i obie dziewczynki pragnęły zobaczyć zwierzę za milion dolarów, zobaczyć, jak było uczesane, jak sięporuszało, co sprawiało, że dawano za nie aż taką cenę.Tata zaczął odwiedzać stajnie.Pózniej w nie zainwestował.Nadal nosiły nazwę Akademii Jezdzieckiej Laurie Cass,ale ojciec każdego popołudnia zjawiał się w biurze Laurie.Zarządzał budową nowych pomieszczeń, polecił Lauriezakupić nowe konie, dał ogłoszenia o naborze nowych uczniów.Zatrudnili też nowych instruktorów.- Twój tata musi mieć mnóstwo pieniędzy! - dziwiła się Gemma.Sonia nie odpowiedziała.Kiedyś tata wezwał ją do swego pokoju i pokazał kilka dużych poduszek leżących tam nakanapie.Rozpiął suwak jednej z nich, pokazał córce białą poszewkę, a potem ją także rozpiął.Między dwiemawarstwami gąbki spoczywały zwitki banknotów studolarowych.- Gdyby cokolwiek mi się stało, bierz to! - powiedział Soni.Przyglądała się pieniądzom z niepokojem.- Dlaczego nie włożysz ich do banku? - spytała.- To jest lepsze niż jakikolwiek bank - odparł.- To jest twoje wykształcenie, twoje zabezpieczenie.W ten sposób niewiedzą, ile mamy.Czasami rozpinała poduszkę i wsuwała rękę, by sprawdzić, czy pieniądze wciąż tam są.Słyszała wiele szeptanych plotek na temat seksu i wiedziała mniej więcej, co mężczyzni i kobiety robili razem.Gemma dostarczyła przyjaciółce dalszych szczegółów.- On wsuwa jej tę rzecz i robią dziecko! Czy możesz sobie wyobrazić, jakie to uczucie?- Czy to boli? - spytała Sonia. - Tak! - odparła Gemma.- Kobieta krzyczy, to bardzo boli.Mogą to robić tylko wtedy, kiedy są po ślubie.Ojciec i Laurie nie wzięli ślubu, więc może tego nie robią - myślała Sonia.Może tylko przytulali się do siebie włóżku, tak jak ona do taty, kiedy spali razem?Z chłopców przyjazniła się tylko z Eddiem.Był o kilka lat starszy od Soni i został odkryty przez Laurie, kiedy brałudział w wyścigach na torze Del Mar na południowym wybrzeżu.Stał się ulubionym pracownikiem Laurie, któraniewątpliwie jemu właśnie najbardziej ufała.Zachowywał się przyjaznie i miał miłą, okrągłą twarz krępego, silnegochłopca.Zawsze wyświadczał Soni specjalne przysługi, i wręczał jej szeroką szczotkę dla Red, gdy tylko Soniazjawiała się w stajni.Gemma twierdziła, że Eddie musi się w niej kochać, ale Sonia nie przywiązywała do tego wagi.Nie myślała nawet w ten sposób o Eddiem.Był jej przyjacielem, swego rodzajuprzyjacielem-zwierzęciem-człowiekiem, w połowie drogi między końmi a Sonią.Kiedy rozbierał się do pasa, żebyoblewać konie wiadrami wody, jego lśniące czarne plecy pasowały do mokrego, lśniącego grzbietu czarnej klaczy.Sonia lubiła kręcić się po stajni pomagając Eddiemu, rozmawiać o koniach i jezdzcach, wdychać niebiański zapachkoni i siana.Ojciec powiedział jej, żeby nie spędzała tyle czasu z Eddiem.- Dlaczego? - spytała.Zaczynała ją nużyć długa Usta rzeczy, których ojciec zabraniał jej robić.- Kiedy ktoś dla ciebie pracuje, lepiej nie nawiązywać z nim zbyt bliskich stosunków - odparł Harry.- Eddie jestpracownikiem.Nie jest dobrze dla twojej reputacji, jeśli- Co to jest reputacja? - przerwała mu.- To, co ludzie o tobie myślą - wyjaśnił.- Ale mnie nie obchodzi, co ludzie o mnie myślą! - zapewniła ojca.- Podobnie jak Laurie! Często to powtarza!- Słuchaj, Soniu, nie sprawiaj mi kłopotów - warknął nagle.- Jestem twoim ojcem i moje słowo jest decydujące.Przynajmniej do czasu, kiedy zaczniesz na siebie zarabiać. Wargi Soni zadrżały.Nie mogła znieść, kiedy zwracał się do niej po imieniu, bo wiedziała, że jej wtedy nie kochał.Wracały wtedy wszystkie dawne lęki, że ją opuści.Pobiegła odszukać Laurie.Laurie właśnie przygotowywała w kuchni kolację.Sonia przyglądała się jej przez chwilę,a potem wybuchnęła płaczem.- Co takiego, co się stało, kochanie? - Laurie odłożyła warzywa, które obierała, i wzięła Sonię w ramiona.- Tata mówi, żebym nie spędzała tak dużo czasu z Ed-diem! - łkała Sonia.- Eddie to mój przyjaciel, a ja.- Och, kochanie, nie przejmuj się tak bardzo! - pocieszała Laurie.Znalazła chusteczkę i wytarła policzki Soni.- Soniu, wyjaśnię ci coś, co dotyczy ojców i ich córek.Przez całe życie byłaś jego małą dziewczynką.Teraz widzi,jak dorastasz, prawda? Może czuje, że wkrótce zacznie cię tracić i jest trochę zazdrosny o każdego chłopca, któregolubisz?- Gemma mówi, że Eddie się we mnie kocha - powiedziała Sonia, pociągając nosem.- Czy to prawda, Laurie?- Myślę, że kocha cię tak, jakby kochał cię brat - odparła Laurie.- Ja mam.- zaczęła Sonia, a potem urwała.- Miałam brata.- Wiem, maleńka - powiedziała Laurie, z ustami we włosach Soni.- Twój tata wszystko mi opowiedział.Tak miprzykro.Uścisk ramion Laurie wydawał się Soni taki sztuczny.Oddała jej chusteczkę i odsunęła się.- Laurie, czy naprawdę kochasz mojego tatę?- Kocham was oboje - odparła lekko Laurie.- Jak inaczej mogłabym z wami wytrzymać?- A tata naprawdę cię kocha? - nalegała Sonia.- Czemu jego o to nie spytasz? - uśmiechnęła się Laurie.- Nie! - Potrząsnęła głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •