[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Herman Hugo Zygfryd Harold jako mę\czyzna o postępowych poglądach oczywiście uznaje,a nawet popiera naturalne dą\enie ka\dej kobiety do niezale\ności i samodzielności.Alekobieta, która ma  za przeproszeniem  brudne włosy, nie wywołuje w nim normalnejmęskiej reakcji.Mo\e Herman u\ył te\ innych sformułowań w stylu:  Dlatego wcale niepowinny się dziwić, \e mę\czyzni je ignorują, czy  w najlepszym wypadku  traktują jakdobre partnerki w rozmowie", albo:  Lepiej \eby takie kobiety nie miały ze mną nicwspólnego"  albo jakoś podobnie, delikatniej.Odkąd usłyszałam to z ust Christi, minęło sporo czasu, przekazuję więc, co zapamiętałam.A wracając do naszej historii: albo Christi uwa\ała, \e jestem wcieleniem ideału kobietyHermana Hugona202Zygfryda Harolda, albo femme fatale, kobietą, która samą swoją istotą zaprzecza ideomfeminizmu, albo po prostu osobą wystarczająco wredną, by znajomość ze mną złamała sercefryburskiego arystokraty jeśli nie na wieki, to przynajmniej na wystarczająco długi czas, natyle, by poniósł karę za obrazę.Tak przynajmniej motywowała swoje zachowanie samaChristi ju\ post factum, oczywiście nic wcześniej nie mówiąc ani mnie, ani swej przyszłejofierze.Któregoś dnia znalazłam w skrzynce pocztowej. nie, nie kolejny list w nieznanym mijęzyku z prośbą od bogatego mecenasa o dotrzymanie towarzystwa jemu i jego rodziniepodczas tradycyjnego letniego wypoczynku na Palma de Maiorca, ani nawet nie podpisanenieznaną ręką wierszowane wyznanie miłosne w imieniu tego, który w tym samym czasie zrównie wielkim zdziwieniem odebrałby podobne wyznanie, tyle \e moje.Dokonując swojejzemsty, Christi nie posłu\yła się chwytami z taniego wodewilu.To, co znalazłam w swojejskrzynce, było najzwyklejszą kartką z zaproszeniem na urodziny.Impreza miała się odbyćpod gołym niebem, i oprócz kilku kiełbasek oraz miski sałaty, które zwykle zabierało się natakie okazje, obowiązywał  krawat w groszek, pantofle i oryginalnie wyglądający kapelusz".Znając ekscentryczne pomysły Christi, nie zdziwiłam się zanadto; kupiłam nowe wydanie jejulubionego Prousta, zrobiłam sałatkę z mleczów i zaopatrzyłam się w resztę wymaganychrzeczy.Oprócz Hermana Hugona Zygfryda Harolda, którego Christi, zagadkowo się uśmiechając,przedstawiła mi jako203 samotnego filozofa o oryginalnych poglądach", zaproszonych zostało jeszcze kilkorostudentów germanistyki, których imiona wyleciały mi z głowy, bo kiedy przyszłam, byli ju\zagłębieni w o\ywionej dyskusji o roli metafory, strukturze lirycznego  ja" oraz sposobachbudowy czasoprzestrzeni w twórczości póznego Goethego.Rozległość tematu sprowokowała moją intuicję do wy snucia podejrzeń, \e będą zajmowaćsię tylko tym a\ do końca imprezy.Wkrótce okazało się, \e intuicja mnie nie myliła. Kobiecą część towarzystwa reprezentowały studentki tego samego wydziału, które z koleidzieliły się bogatymi wra\eniami dotyczącymi docentów i profesorów katedry germanistyki,jakości seminariów w których uczestni czyły w minionym semestrze, oraz tematów ich prac ilis lektur, itp.Poza mną, Hermanem Hugonem Zygfrydem Haroldem oraz samą Christi nikt z obecnych niewypełnił do końca postawionych w zaproszeniu wymagań.Dlatego część z germanistówprzyszła w pantoflach, część w kapeluszach, na ogół nie bardzo oryginalnych, jeszcze kilkufacetów przyszło w krawatach, ale \aden z krawatów nie był w groszki. Sami jesteście sobie winni  powiedziała Christi, kiedy zjedliśmy pierwszą porcję sałateki kiełbasek. Celem tej maskarady miało być ułatwienie wam udziału w turnieju poetyckim,na który się tutaj zebraliśmy.A kto się lenił, po\ałuje.Tak więc, oto zasady turnieju:i.zabrania się ściągania od innych;2042.zabrania się odmówienia udziału;3.nale\y napisać trzy sonety, których tematem będą oświadczyny najpierw kapeluszowi,potem krawatowi, a potem pantoflom partnera;4.pary zostaną wyznaczone w drodze losowania;5.zwycięzcę lub parę zwycięzców wybierze soleni-zantka, ona te\ jako jedyna zwolnionajest z udziału w konkursie.Nietrudno się domyślić, \e jako parę zwycięzców Christi ogłosiła mnie i Hermana, choćnapisane przez nas sonety raczej nie nadawały się do druku, nawet jeśliby uwzględnić du\ystopień samokrytyki.Choćby dlatego, \e słowo  kapelusz" u obojga rymowało się ze wzrusz",  krawat" ze  sto lat" i  świat", a  nogi"  tak, tak  z  drogi".Pisanie sonetów poniemiecku, w doborowym towarzystwie niemieckich filologów, po niezłej porcji niemieckichkiełbasek i francuskiego wina, dla ukraińskiego filologa to rzecz, szczerze mówiąc, raczejponura [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •