[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jane poczuła jak krew uderza jej do głowy. Zwietnie ci w tej czerwonej sukience. Pochylił się szybko.Tym razempocałował ją prosto w usta.I ten przelotny pocałunek nie miał w sobie z pozoru nic szczególnienamiętnego, a jednak Jane poczuła, jak po raz kolejny przepływa przez niąelektryczna fala. Dobranoc, Janey szepnął.Nie była w stanie wykrztusić choćby słowa.Patrzyła za nim, gdy schodziłpo schodach z gracją drapieżnika.Zadawała sobie pytanie czy Zack Stonerzmienił się od czasów szkolnych, czy pozostał dokładnie taki sam jak wtedy?Jedno było pewne.Dokładnie tak jak przed laty potrafił jednym słowemzbić ją zupełnie z tropu.Wystarczyło spojrzenie, żeby zaczęła drżeć choć zzupełnie, ale to zupełnie innej przyczyny niż wtedy.Siostra Clementia byłaby zdruzgotana, gdyby się dowiedziała, że zakałaszkoły, Zack Stoner, sprowadza do duszy jej ulubienicy, nieskazitelnej JaneKitto, grzeszne myśli.Rano, na szczęście, wszystko było po staremu.Krew bez pośpiechu krążyław jej żyłach, usta nie drżały, a myśli były równie spokojne i znajome jakzawsze.Przeżyła.Tak była skłonna ujmować to, co się wydarzyło.A wszystkieniesamowite i niezrozumiałe przeżycia i zdarzenia poprzedniego wieczoruszczęśliwie stały się przeszłością.Kiedy sekretarka poprosiła ją do telefonu,Jane nawet przez myśl nie przemknęło, że może to być telefon od Zacka.Była pewna, że dzwoni do niej matka.Strona nr 33 Co się stało? spytała podnosząc słuchawkę. Na razie jeszcze nic odpowiedział zmysłowy, zdecydowanie męskigłos. Zack! nie potrafiła ukryć zaskoczenia. Zack powtórzyła, teraz jużspokojniej o co chodzi? Dzwonię żeby ci powiedzieć, że spędziłem wczoraj niezwykle miływieczór. Ja.ja też odpowiedziała zakłopotana.Mimowolnie uniosła dłoń doust, a kiedy zdała sobie sprawę co robi, gwałtownie ją cofnęła. Dziękuję zakolację. Cała przyjemność po mojej stronie. Wyczuła towarzyszący tym słowomuśmiech i wręcz ujrzała w wyobrazni usta Zacka.Potrząsnęła głową. Coś się stało? zagadnęła ją sekretarka. Wszystko w porządku Jane z trudem wydobyła głos z zaciśniętegogardła. Słuchaj powiedziała do słuchawki chcesz coś jeszcze? Pocałować cię. Zack! poczuła, że na policzki wypływa jej rumieniec mam na myślipracę. Umówmy się na jakiś konkretny termin w przyszłym tygodniu.Chciałbym mieć przed sobą jakąś wyrazną perspektywę.Jane odetchnęła głęboko.Miała wrażenie, że zaczyna wszystko rozumieć.Zack po prostu droczył się z nią.Tak samo jak w szkole.Ale teraz niepociągał jej za warkoczyki, miał dużo grozniejszą broń cały swój urok. Umówimy się któregoś dnia po twoim powrocie. Obiecujesz? Na miłość boską!Roześmiał się. To do zobaczenia, Janey.Słodkich snów. I odłożył słuchawkę.Janejeszcze przez chwilę stała nieruchomo nie mając pojęcia, co ma właściwiezrobić. Stało się coś? powtórzyła swoje pytanie sekretarka, kiedy Jane wreszcieodłożyła słuchawkę. Nie, nie odpowiedziała pośpiesznie.Nie miała tylko pojęcia, kogo chce naprawdę uspokoić swoimi słowami ją czy siebie samą. Nie powinienem był tego robić pomyślał Zack prostując ręce.Potemznowu opuścił się i dotknął piersiami podłogi.Sala była pełna mężczyznrytmicznie wykonujących pompki. Musiałem to zrobić odpowiedział sam sobie. Musiałem usłyszeć jejgłos.Strona nr 34WALENTYNKI 94 W ten sposób tylko ją niepotrzebnie denerwujesz skarcił sam siebie,dzwigając ciało do góry.Zlany potem, zastanawiał się po raz setny nad całą sytuacją i nad tym, cowłaściwie się z nim dzieje.Bo jedno, co do czego nie miał wątpliwości tofakt, że dzieje się coś dziwnego.Dotychczas traktował kobiety jako istoty niewątpliwie przyjemne, alezarazem trochę nużące, zwłaszcza na dłuższą metę.Traktował je jako miłeurozmaicenie życia, ale nigdy nie myślał o nich poważnie i nie widziałmiędzy nimi większej różnicy.Teraz było inaczej.Zaczęło się jeszcze w szkole, od lekkiego zaskoczenia.I wdzięczności.Potem zaczęła w nim narastać ciekawość.Obserwował ją z daleka, starającsię przeniknąć jej tajemnicę.Panna Myszkowska.Nic nie mógł zrozumieć.A teraz, po latach, nagle stanęli twarzą w twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]