[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak pan mnie dobrze zna, Molines! powiedziała,jakby odgadując jego myśli, co wydało mu się niesamowite. Bóg jeden wie, jakąż to moc zdobyła podczas swoichdzikich i tajemniczych podróży" pomyślał, coraz bardziejzaniepokojony..To prawda.Nie powinnam była wyjeżdżać.Wszystko okazałoby się prostsze i nadal żyłabym na dworzez opaską na oczach.Dwór! %7łyć na dworze.! Na dworzemożna robić wszystko, tylko nie żyć.Być może starzeję się,ale nie mogłabym już zadowolić się błyszczącymi sznurkami,które poruszają tyle marionetek.Ach! Mieć krzesło przedkrólem.Szczyt marzeń! Grać z królową w karty cóż zaradość.! %7łałosne pasje, tak płaskie i głupie, a jednak w końcu pochłaniają całkowicie, by zdusić resztę godności: gry,wino, błyskotki, korony.Chyba tylko taniec lubiłam naprawdę.i może jeszcze piękno ogrodów.Ale trzeba byłoza to płacić zbyt wysoką cenę: brudne kompromisy, żądzeidiotów, którym oddaje się swoje ciało.z nudy, uśmiechyrozdzielane odrażającym wrakom, bardziej odrażającymniż trędowaci, których widziałam na Wschodzie.Sądzi pan,Molines, że mogłabym swoje życie, wykupione za tak wysoką cenę, pozbawić sensu i po raz kolejny upaść tak nisko?Nie! Wówczas okazałoby się, że pustynia niczego mnie nienauczyła.Spoglądając na twarz Angeliki naznaczoną śladami cierpienia, Molines odczuł szacunek i zarazem zniechęcenie.Rozumowanie Angeliki mimo niedoskonałości wydawałosię przekonujące.Oto nauczyła się patrzeć na bezecnościepoki nieprzejednanym okiem.Molines nie mógł powstrzymać westchnienia.W walce, jaką prowadził, bardziej próbował ją uratować niż przekonać.A katastrofa zbliżała się wielkimi krokami.Katastrofa,która miała zburzyć całe jego dotychczasowe życie.Nawet niefortunę, która była zbyt potężna, by nie ocaleć choć w części.Miała zniweczyć coś, co było bliższe jego sercu: wielkośćrodziny du Plessisów-Belliere'ów, bogactwo prowincji, zagrozić rzeszom wyznawców kościoła zreformowanego, z którego47wywodzili się najbardziej pracowici i najzdolniejsi ludzie tejziemi.Wpływ Angeliki na wszechmocnego króla umacniał bazę,na której opierało się spokojne szczęście prowincji.Teraznieprzychylność markizy wobec króla mogła wszystkimzachwiać. A pani synowie? zapytał.Angelika poruszyła się niecierpliwie i spojrzała za okno,by jak zwykle nabrać sił i otuchy z widoku lasu.Zamrugałanerwowo powiekami, szukając, nie bez wysiłku, odpowiedzina argument Molinesa. Wiem.Moje dzieci.Troska o ich byt zmusza mniedo uległości.Ciężar odpowiedzialności za ich młode życieparaliżuje mnie.Rzuciła mu ostre, ironiczne spojrzenie..Cóż za paradoks, Molines.Cnota posługuje sięmoimi synami, by popchnąć mnie do królewskiego łoża!Ale takie właśnie są nasze czasy.Hugenocki rządca nie odpowiedział.Nie mógł odmówićsłuszności jej trafnym, choć cynicznym spostrzeżeniom. Jeden Bóg wie, jak walczyłam dla moich synów, kiedybyli mali i bezbronni.Lecz dziś tak już nie jest.Krainaśródziemnomorska zabrała mi Cantora, król i jezuici odebrali Florimonda, zresztą ma on już dwanaście lat.Jest towiek, w którym dobrze urodzony chłopiec powinien samwieść swoje życie.Karolowi Henrykowi przypadł spadekrodziny du Plessisów-Belliere'ów.Król nigdy nie pozbawigo własności.Czy więc nie mogę swobodnie decydowaćo swoim życiu?Pergaminowa cera rządcy poróżowiała pod wpływemwzburzenia.Złapał się mocno za chude kolana.Jeśli Angelika będzie udowadniać tę szaloną koncepcję z taką samąnieubłaganą logiką co niegdyś, on nie ma szans na przeprowadzenie swojego planu. Zrzuca pani z siebie odpowiedzialność za synów, bymóc swobodnie zniszczyć własne życie! krzyknął. By móc nie poświęcać się wstrętnym chimerom.Zmienił taktykę. Ostatecznie jednak ofiara z pani cnoty wobec króla48nie jest nieuchronna.%7łąda się od pani jedynie publicznegowyznania uległości, by przywrócenie do łask nie wydało sięaktem słabości władcy.Dla kobiety równie zręcznej jakpani nie wydaje się trudne uniknięcie. Z królem?! krzyknęła, wzburzona. To niemożliwe! W sytuacji, jaka jest między nami, on nie pozwoli miodejść, a ja.Gorączkowo splatała i rozplatała dłonie.Pomyślał, żejest bardziej nerwowa niż kiedyś, poza tym poważniejsza.Aatwiej ją zranić, ale jednocześnie onieśmiela atakujących.Angelika próbowała wyobrazić sobie długą galerię, przezktórą przechodzi powoli, ubrana w czerń, pod ostrzałemzimnych i ironicznych spojrzeń dworzan.Król stoi w pełnym, porażającym majestacie, tak naturalnym przy jegojakby wykutej z marmuru twarzy i ciężkim spojrzeniu.Uklęknięcie, słowa lennej przysięgi, pocałunek na znakposłuszeństwa.I w końcu, gdy znajdą się sam na sam, onzbliży się do niej jak do wroga, by mógł się odbyć takstarannie przygotowany pojedynek.Czy będzie mogła musię sprzeciwić?Nie ma w niej już nawet tej młodzieńczej, nierozsądnejdumy, której podstawą jest brak świadomości.Doznała zbyt wielu zmysłowych rozkoszy, by móc zapomnieć rozliczne sekrety bycia kochanką i nie ulec pokusiesubtelnego przyzwolenia, które popycha ku mężczyzniepokonaną kobietę.Pieszczoty, jakich doświadczyła, pragnienia, jakich byłaobiektem, walka wokół jej pięknego ciała sprawiły, że stałasię kwintesencją kobiecości, zdolną nawet do ulegania rozkosznemu upodleniu.A Ludwik XIV nie mógł o tym niewiedzieć.Aby ją przykuć do siebie, odciśnie na jej ciele płonącąpieczęć, tak jak kwiatem lilii naznacza się ciała wyrzutkówspołecznych.Wstydliwie zmilczała przed Molinesem wizje, jakie stanęłyjej przed oczami. Król nie jest idiotą powiedziała ze smutnym uśmiechem. Trudno mi to wytłumaczyć, Molines.Ale niebędę mogła stanąć przed nim i nie zrobić tego.A nie49powinnam.Pan wie dlaczego.Człowiek, którego kocham, mężczyzna, który wybrał mnie na damę.mogłamspędzić życie u jego boku.Moje życie nie byłoby wówczas pasmem dni wypełnionych smutkiem i próżnym wyczekiwaniem, niepokojem gaszącym każdą radość orazdziecinnymi iluzjami, które rozwiały się, gdy w końcuzrozumiałam, że przeszłości nie można naprawić.Niewiem, czy jest martwy, czy żyje.szedł przez życie innądrogą niż ja.Kochał inne kobiety, tak jak ja kochałaminnych mężczyzn.Zdradzaliśmy się wzajemnie.Coś, cobyło zaledwie zalążkiem naszego wspólnego życia, zostałozmiażdżone na zawsze, i to ręką królewską.Nie mogę tegowybaczyć.Nie mogę również zapomnieć.Nie powinnam.To byłaby najgorsza zdrada.Straciłabym wtedy wszelkieszanse
[ Pobierz całość w formacie PDF ]