[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zachęcali ludzi do szturmowania domówbogaczy, panów którzy dotychczas byli sprzymierzeńcami perskiego zarządcy.Niektórzy z nichschronili się w świątyniach, skąd teraz wyciągano ich siłą i kamienowano.Zamieszki objęły całyEfez.Aleksander kazał piechocie wyjść na ulice i zaprowadzić porządek.Zapewnił, że przywrócidemokrację a tytułem odszkodowania nałożył na bogaczy specjalny podatek, przeznaczony naodbudowę okazałej świątyni Arsy, która kilka lat wcześniej doszczętnie spłonęła. Wiesz co ludzie mówią na ten temat?  spytał go Kaillistenes podczas zwiedzania ruinolbrzymiego sanktuarium  Bogini nie mogła ugasić pożaru, ponieważ zajęta była wydawaniemna świat ciebie.Zwiątynia spłonęła dokładnie dwadzieścia jeden lat temu, w dniu twoich urodzin. Chcę, żeby się odrodziła  wyznał Aleksander. Pragnę zobaczyć las gigantycznychkolumn podtrzymujących sufit i chcę zatrudnić najlepszych rzezbiarzy, aby ją ozdobilii pomalowali wnętrza. Wspaniały projekt.Możesz rozpocząć rozmowy z Lizypem. Już przyjechał?  spytał król, a jego twarz rozpromienił uśmiech. Tak.Wczoraj wieczorem wysiadł na ląd i nie może się doczekać spotkania z tobą. Lizyp, o bogowie niebios! Te dłonie, to spojrzenie.Tylko w jego oczach widziałem takipłomień siły twórczej.Kiedy na ciebie patrzy, czujesz, że nawiązuje kontakt z twoją duszą, że zachwilę stworzy innego człowieka.Z gliny, brązu, wosku, nieważne.Tworzy człowieka takiego,jakiego by stworzył, gdyby był bogiem. Bogiem? Tak. Jakim bogiem?  Bogiem, który jest we wszystkich bóstwach i ludziach, ale którego tylko nieliczni potrafiądostrzec i usłyszeć. 11.Wybitni obywatele miasta, demokratyczni przywódcy, wprowadzeni na urząd przez królaFilipa i wypędzeni przez Persów, powrócili wraz z przybyciem Aleksandra, a teraz czekali, bypokazać mu cuda Efezu.Gród rozciągał się na wzgórzu opadającym łagodnie ku morzu i rozległej zatoce, do którejwpadały wody rzeki Kajstros.Nabrzeża portu roiły się od okrętów przywożących rozmaitetowary.Aadowano na nie tkaniny, przyprawy korzenne i wonne olejki pochodzące z terenówAzji, aby je następnie sprzedać w dalekich krajach położonych nad Adriatykiem, na wyspachMorza Tyrreńskiego, na ziemiach etruskich i iberyjskich.Gorączkowym czynnościom portowymtowarzyszył bezustanny hałas i pokrzykiwania handlarzy niewolników, sprzedających dobrzezbudowanych mężczyzn i przepiękne dziewczęta, które los przywiódł w to smutne miejsce.Po obu stronach ulic wznosiły się portyki, na które wychodziły wspaniałe, pełne przepychudomy, wokół świątyń stały stragany wędrownych sprzedawców, którzy proponowaliprzechodniom amulety przynoszące szczęście i chroniące przed czarami, relikwie oraz podobiznyApollona i jego bladolicej siostry Artemidy.Zmyto już z ulic krew przelaną w rozruchach, a krewni zabitych zamknęli się ze swojążałobą w domowym zaciszu.W mieście panował nastrój święta i radości.Mieszkańcy tłoczylisię, by zobaczyć Aleksandra, kołysali gałązkami drzewa oliwnego, a dziewczęta sypały płatki różw miejscach, przez które przechodził, lub też rzucały je garściami z balkonów, wypełniającprzestrzeń wirem barw i zapachów.Dotarli w końcu do wspaniałego pałacu z atrium wspartym na marmurowych kolumnach,zwieńczonych jońskimi głowicami, ozdobionych złotem i pomalowanych na niebiesko.Była todawna rezydencja jednego z arystokratów, którzy zapłacili życiem za przyjazń z Persami.Terazbudowla miała być siedzibą młodego boga, który po stokach Olimpu zszedł ku wybrzeżomrozległej Azji.Lizyp oczekiwał Aleksandra w przedsionku.Gdy tylko go zobaczył, wybiegł mu naspotkanie i przycisnął do piersi olbrzymimi rękami rzezbiarza. Mój przyjacielu!  wykrzyknął Aleksander, odwzajemniając uścisk. Mój królu!  odparł Lizyp, któremu zabłysły oczy. Wziąłeś już kąpiel? Jadłeś obiad? Czy dali ci czyste szaty? Wszystko w porządku, nie martw się.Moim jedynym życzeniem było spotkać się z tobą,ponieważ nie wystarczało mi oglądanie twoich portretów.Czy prawdą jest, że będziesz mipozował? Tak, ale mam też inne plany.Chcę, żebyś wykonał pomnik, jakiego nikt dotąd nie widział. Usiądz! Słucham cię  rzekł Lizyp, podczas gdy słudzy szykowali krzesła dla dygnitarzyi przyjaciół Aleksandra. Jesteś głodny? Może zjesz z nami obiad? Z przyjemnością  odparł wielki rzezbiarz.Przed każdym z gości służący ustawili stół, na którym podali dania typowe dla miasta, takiejak ryba pieczona z rozmarynem i solonymi oliwkami, warzywa i świeży chleb prosto z pieca. Tak więc  zaczął król, kiedy wszyscy zaczęli nakładać jedzenie na talerze  chcę, żebypowstał pomnik przedstawiający dwudziestu pięciu hetajrów z mojej ili, którzy zginęli nadGranikiem podczas pierwszego ataku na jazdę Persów.Zanim ich ciała spoczęły na stosiepogrzebowym, kazałem sporządzić ich portrety, dzięki czemu będziesz dysponował podobiznamipoległych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •