[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero rankiem ustąpiłam i tak zaczął się nasz romans.Miotały mną dwa z gruntu sprzeczne uczucia: z jednej strony, moje poczynania kontrolował rozbuchany erotyzm nowejsytuacji, z drugiej zaś umacniało się we mnie przywiązanie do Hansena, wywołujące oburzenie wobec pierwszego zuczuć.Chwilami miałam wrażenie, że istnieje jakieś nadrzędne  ja", w którym mieszczą się i usprawiedliwiają obiesprzeczne formy zachowania, ale częściej czułam się jak scena, na której rozgrywają się dwie wizje nie do pogodzenia.Wjednej z nich byłam doskonale lojalna i wierna, a w drugiej zdradliwa i chciwa.Romans z Henrim otworzył coś we mnie ipoczułam w sobie zachłanność, jakbym nieustannie się bała, że będę głodna.Hansen absolutnie nie byłby zdolny do za-spokojenia tego głodu.Mijały tygodnie, a w mojej duszy rozwijała się niezdrowa fascynacja ogromem spraw, o których Hansen miał sięnigdy nie dowiedzieć.Przypominałam sobie bezustannie, że szczęście, które słyszałam w jego głosie podczas każdej roz-mowy telefonicznej, wynikało z tego, iż niezmiennie pokładał we mnie wiarę i zaufanie  zaufanie, którego nadużyłamtyle razy i w taki sposób, że ryczałby z rozpaczy, gdyby zobaczył choćby niektóre z moich występów.Ta myśl była dlamnie udręką.Czułam się jak truciciel, ukradkiem wsypujący arszenik do posiłku Hansena i obserwujący rozwój sytuacji.Chciałam, żeby się domyślił, ale z drugiej strony robiłam wszystko, żeby nie odkrył mojej zdrady  nie było to trudne.Mój głos brzmiał przecież tak samo! Nie miał powodu żywić wątpliwości! Wierzył, że go kocham, i miał rację! Byłamstworzona do takich machinacji! Każdego wieczoru, gdy opowiadałam Hansenowi o tym, jak mi poszło w pracy, którykościół odwiedziłam i co jadłam na lunch, wyobrażałam sobie, że wydobędę go ze słodkiej niewiedzy i skończę zpodwójnym życiem, wyznając całą prawdę.Chwilami fantazjowałam na ten temat z takim zapałem, że przestawałamRLT nadążać za tokiem naszej rozmowy.Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, zamknąć wreszcie tę przepaść, która rozrastałasię stale między nami.A jednak nie mogłam.Jednocześnie wiedziałam, że tak dalej być nie może, że w końcu będęmusiała dokonać wyboru między Hansenem a resztą świata.Nawet dla mnie myśl o zwodzeniu porządnego człowiekaprzez całe życie wydawała się nieznośna.Więc odeszłam.Poleciałam do Nowego Jorku, żeby mu o tym powiedzieć.Chwilę po tym, jak dowiedział się o wszystkim (azbliżały się jego urodziny i udekorował mieszkanie mnóstwem kwiatów, sądząc, że z tej okazji składam mu wizytę),kiedy odwrócił się zmieszany, by spojrzeć na ogród pełen astrów, mieczyków, zawilców i floksów, zalanych wieczornymsłońcem, i kiedy już dopił brandy jednym haustem, w pierwszym odruchu, o dziwo, przytulił się do mnie, osoby, którąkochał i której ufał.Przez ułamek sekundy byliśmy blisko siebie i jak nigdy przedtem poczułam słodycz tego, co nasłączyło.Nie!  pomyślałam w rozpaczy.Możemy tak żyć, nie musimy z tym kończyć! Ale moje słowa powoli rozlewałysię po umyśle Hansena i wraz z krwią dotarły wreszcie do serca.Czułam to wszystko, czułam, jak ogarnia go coś potęż-nego i z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że nie zatruwałam go wcześniej, jak mi się wydawało.Zatrułam go dopieroteraz, jednorazowo, a moją karą było to, że muszę patrzeć na skutki własnego działania.Nie obroniłam go przed niczym.Spojrzał na mnie z odrazą i gniewem, a potem pchnął na ścianę i uderzył w twarz.Patrzyłam, jak niewinność opuszcza goniczym dusza umykająca z martwego ciała.Ale co zabiło tę niewinność  moja zdrada czy to, że o niej opowiedziałam? Co było trucizną? Ot, filozofia.Od czasu związku z Hansenem starałam się nie szafować obietnicami.Jeżeli zależało mi na kimś, starałam sięmówić to, co myślałam.Dałam sobie jednak spokój z wyłuszczaniem całej prawdy.Zazwyczaj nawet nie płakałam.Tafilozofia, że tak to nazwę, dziwnie pasowała do tego, co się stało moim życiem: każdy tydzień spędzałam w innymmieście, wiecznie zmieniałam znajomych i otoczenie, i sama przeobrażałam się wraz z nimi.Unikałam tylko tych miejsc,w których bywałam z Hansenem  na przykład muzeów.A może po prostu przestały mnie interesować?Od tamtej pory  a od rozstania z Hansenem minęły lata wypełnione nader nielicznymi obietnicami, którezdarzyło mi się złożyć innym mężczyznom  wiele razy zastanawiałam się, czy nie byłoby lepiej dla nas obojga,gdybym w krytycznym momencie zamknęła usta na kłódkę i wiodła dalej podwójne życie, jak wszyscy inni ludzie.Rozdział piątyOgólniak East był dokładnie tak wielki, jak Charlotte sobie tego życzyła.Na długich korytarzach, których końcanie dostrzegała nawet w okularach, stały pod ścianami setki czerwonych szafek.Wszyscy byli tu obcy, a fakt ten nasycałatmosferę świeżym powiewem nadziei.Charlotte nawet nie próbowała przysiadać się do towarzystwa w stołówce, alemogła przechodzić obok i uśmiechać się, na co bywalcy odpowiadali tym samym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •