[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiekposiada ten sam instynkt, który go skłania do utajenia słabości, płynącej z jegocierpienia  jeżeli jednak jest prawdziwym mężczyzną, chowa ból we własnymsercu, dając mu folgę w chwilach samotności i podczas bezsennych nocy, azewnętrznemu światu pokazuje twarz, z której stara się zmazać wszelkie oznakicierpienia. Pewnie dowiesz się z przykrością, że ojciec jest zbyt słaby, by mógł zejść nadół.  Doprawdy? Jakże mi przykro.Słyszałem, że jest niezdrów, ale niewiedziałem, że do tego stopnia zle się czuje. Może wyobraża sobie, że jest słabszy, niż jest istotnie. Musimy się postarać, by go z tego wyleczyć.Mam nadzieję, że będę go mógłzobaczyć? Ależ oczywiście! Przecież oczekuje cię z wielką niecierpliwością.Możesznatychmiast wejść na górę.Zaprowadzę cię.Will zdjął już okrycie i oświadczył, że jest gotów towarzyszyć Klarze do pokojustarego pana. Jakże mi przykro, że pan czuje się niezdrów  powiedział. Czuję się marnie, Will, bardzo marnie  rzekł pan Amedroz, wyciągając rękęw taki sposób, jak gdyby nie mógł unieść jej znad kolan.Tutaj należyprzypomnieć, że zaledwie pół godziny temu starszy pan sam przeszedł przezkorytarz. Musimy się postarać, aby pan jak najprędzej przyszedł do siebie  rzekłWill.Stary pan potrząsnął głową wolnym, pełnym melancholii ruchem, nie podnoszącoczu. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę zdrowy  dodał.A jednak półgodziny temu zapewniał, że jutro już zejdzie do jadalni. Niedługo już będę wamciężarem, wkrótce obejmiesz tutaj wszystko, nie płacąc mi dzierżawy.Te przykre słowa omal nie udaremniły wysiłków Willa, choć tak chciał byćserdeczny.Nie zniechęcony tym jednak odrzekł: Upłynie jeszcze dużo czasu, zanim nadejdzie ów dzień. Aatwo to powiedzieć.Ale mniejsza z tym.Dlaczego miałbym jeszcze chciećżyć, gdy doczekam chwili, że los Klary będzie należycie ustalony? Kiedy zostaniepanią własnego domu, nie będę miał już po co żyć.W tej sprawie Belton nie chciał zabierać głosu.Klara stała tuż obok niego iwiedział, że jest zaręczona z kapitanem Aylmerem.Czyż mógł w tych warunkachwypowiadać się co do dalszego losu Klary? Było oczywiste, że będzie miał coś doomówienia ze starszym panem, a coś z Klarą, jednak absolutnie nie mógł mówić oprzyszłości Klary w obecności ich obojga. Choroba nastraja ojca nieco melancholijnie  rzekła Klara. Oczywiście, oczywiście tak bywa zwykle  odpowiedział Will. Sądzę, że się poczuje lepiej, gdy się trochę ociepli. Sam dobrze wiem, jak się czuję  powiedział pan Amedroz. Ale niezatrzymuj tutaj Willa dłużej, gdyż z pewnością chętnie zjadłby obiad.A terazzostawcie mnie już samego.Will udał się do swego dawnego pokoju i w kwadrans pózniej zasiadł z Klarą dostołu, a gdy upłynął drugi kwadrans, byli już po obiedzie i oboje przysunęli krzesła do kominka.%7ładne z nich nie wiedziało, od czego zacząć.Klara mogła nie wspominaćkuzynowi o swoich zaręczynach, czuła jednak, że byłoby to nieładnie z jej strony.Gdyby Will nie popełnił błędu prosząc, by została jego żoną, byłaby mu o tympowiedziała, uważając to za rzecz zupełnie naturalną.Gdyby przypuszczała, żeWill zamierza swój błąd powtórzyć, czułaby się zobowiązana mu to powiedzieć,aby mu oszczędzić niepotrzebnej przykrości.Nie przypisywała mu co prawdatakich zamiarów, jednakże nie mogła zapomnieć sceny, która się rozegrała wśródskał.A dalej czy należało poruszyć sprawę Askertonów? Czy może lepiej tego nierobić? Will również był w trudnej sytuacji.W gruncie rzeczy nie wierzył, żebyusłyszane od przyjaciela wiadomości wymagały potwierdzenia, a jednak trzeba mubyło usłyszeć od niej samej, że przyrzekła rękę komu innemu; czuł również, żepowinien koniecznie powiedzieć jej kilka słów o ich dalszym wzajemnym stosunkui przyjazni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •