[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego?- Podczas szkolenia zapoznano nas z niektórymi pańskimi osiągnięciami, to nie byłotak dawno temu.Wiozę człowieka, którego wszyscy pragniemy naśladować.Zlad uśmiechu zniknął z twarzy Scofielda.- Bardzo mi to pochlebia.Jestem pewien, \e przy dobrych chęciach osiągniecie równiewiele.I mam nadzieję, \e pózniej nie będziecie tego \ałować.Wyjechali z Londynu na południe, szosą do Brighton, z której skręcili w Redhill nazachód, kierując się za miasto.Israel Isles był dostatecznie domyślny, \eby uciąć pogawędkę.Zrozumiał, \e jego pasa\er jest albo bardzo zmęczony, albo pogrą\ony we własnych myślach.Bray był mu wdzięczny za to milczenie; musiał podjąć trudną decyzję.Ryzyko było wielkiebez względu na to, co postanowi.Częściowo ta decyzja została ju\ na nim wymuszona, skoro musiał powiedziećSymondsowi, \e to nie Waszyngton stanowił prawdziwy problem.Nie mógł pozwolić, abyRoger wyładował niesłusznie swój gniew na ambasadzie amerykańskiej - to nie ambasadapodłączyła się do jego telefonu lecz matarezowcy.Jednak\e wyjawienie całej prawdy oznaczało wciągnięcie we wszystko Symondsa,który nie będzie milczał.Pójdzie do innych, a ci do swoich zwierzchników.Nie nadszedłjeszcze czas na ujawnianie tak rozgałęzionego i nieprawdopodobnego spisku; zapewneuznano by go za wymysł dwóch zwolnionych ze słu\by agentów wywiadu, poszukiwanychponadto w ojczystych krajach za zdradę.Ten czas nadejdzie, ale jeszcze nie teraz.Prawdawyglądała bowiem tak, \e nie mieli \adnego niezbitego dowodu.Wszystko, co wiedzieli, ichpotę\ni i bezimienni przeciwnicy mogli łatwo odrzucić jako paranoiczne bredzenie wariatów izdrajców.Na zdrowy rozum logika le\ała po ich stronie.Po co prezesi wielkich korporacji ikonglomeratów, dla których sprawnego funkcjonowania tak istotna była stabilność, mielibyfinansować chaos?Chaos.Bezkształtna materia, ciała zderzające się w przestrzeni.- Za kilka minut dojedziemy do pierwszego celu - powiedział Israel Isles.- Do pierwszego celu? - Tak, nasza podró\ odbywa się dwuetapowo.Niedługo zmienimy samochód, tenwróci z powrotem do Londynu z czarnym kierowcą i białym pasa\erem, a my pojedziemydalej drugim, całkiem innym.Następny odcinek nie zajmie nam więcej ni\ kwadrans, ale panSymonds mo\e się spóznić.Musi dokonać czterokrotnej zamiany pojazdów w gara\achmiejskich.- Rozumiem - powiedział Scofield z ulgą.Jamajczyk podsunął mu pomysł na rozwiązanie jego dylematu.Podobnie, jak i samospotkanie z Symondsem, jego wyjaśnienia te\ będą następować etapami.Powie mu częśćprawdy, ale nic, co by rzucało jakikolwiek cień na ministra spraw zagranicznych DavidaWaverly'ego.Powie, \e chce poufnie poinformować ministra o tajnym przemieszczaniuwielkich kapitałów, które mo\e mieć wpływ na polityką zagraniczną.Taką właśniewiadomość zdobył i teraz idzie jej tropem: tajne przemieszczanie wielkich sum.I chocia\wszystkie tajne operacje finansowe były przedmiotem zainteresowania wywiadów, o tych niewiedziało dotąd MI-5 i MI-6, podobnie jak FBI i CIA.W Waszyngtonie byli tacy, którzy chcieli powstrzymać go od ujawnienia tego, co wie,ale na co nie ma dowodów.Najpewniejszym sposobem było zdyskredytowanie go albo nawetzabicie, gdyby zaszła potrzeba.Symonds to zrozumie.Ludzie zawsze zabijali się dlapieniędzy, nikt nie wiedział tego lepiej ni\ pracownicy wywiadu.Tak często dzięki temumieli osiągnięcia.Isles zwolnił, wykręcił z powrotem w stronę, z której przyjechali i stanął na poboczu.W ciągu trzydziestu sekund nadjechał inny, większy samochód, który od jakiegoś czasujechał w dyskretnej odległości za nimi.Bray wiedział, co ma robić; wysiadł z auta, podobniejak jego towarzysz.Bentłey zatrzymał się.Biały kierowca otworzył tylne drzwi czarnemupasa\erowi.Podczas zamiany nie padło ani słowo, oba samochody odjechały prowadzoneteraz przez czarnych.- Czy mogę zadać panu jedno pytanie? - odezwał się z wahaniem Israel Isles.- Oczywiście.- Przeszedłem przez całe szkolenie, ale nigdy nie musiałem nikogo zabić.Czasem sięo to martwię.Jak to jest?Scofield spojrzał przez okno na umykający krajobraz.Jest to jak przejście przez drzwido miejsca, w którym się nigdy dotąd nie było.Mam nadzieję, \e nie będziesz musiał tegorobić, bo za progiem czekają tysiące oczu - niekiedy gniewnych, częściej przestraszonych,najczęściej błagalnych.a zawsze zdziwionych.Co mo\na powiedzieć? - Co mo\na powiedzieć? Nie odbiera się nikomu \ycia, dopóki to nie jest absolutniekonieczne, dopóki nie wiadomo, \e ratuje się \ycie innych.To jedyne usprawiedliwienie.Potem wyrzuca się wszystko z pamięci i trzyma za zamkniętymi drzwiami, odsuwając gdzieśna bok.- Chyba rozumiem.Konieczność wszystko usprawiedliwia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •