[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.laserowych biorą na cel Nicka i mnie.Powstrzymywała ich chyba tylko niewiel-ka odległość dzieląca nas od Balawai.- A nie chciałbyś mnie wysłać przodem? Bo wiesz, no.nie chciałbym być w tymsektorze, kiedy Kar się zorientuje, że Depa wyjeżdża.Jak powiada Nick: czas siodłać trawiaki.- Vastora zostaw mnie.Zanim jednak odeszliśmy, przykucnąłem obok ojca Urno i Nykla.Janko5 Janko5Matthew Stover Punkt Przełomu163 164- Eee.Mistrzu generale! Zastanawiałeś się już, co zrobisz, jeśli Depa nie zechce - Nie będziesz walczył.wyjechać? - Bo ty tak mówisz?- To nie od niej zależy.Zamiast się spierać, Mace sięgnął ponad ostrzem i dał Nickowi prztyczka w nos,- Mogła się stąd wynieść wiele tygodni temu, gdyby chciała.Jak ją zmusisz? jakby odganiał muchę.- Mam zakładnika - wzruszył ramionami Mace.Nick zamrugał, skrzywił się i wypuścił stosowną wiązankę przekleństw, ale zanim- Zakładnika? A wolno ci? Chodzi mi o to, czy Jedi mogą brać zakładników? sobie przypomniał, że powinien mieć w dłoni miecz świetlny, ten przewędrował już do- Jest jeden zakładnik, którego Jedi może wziąć zgodnie z prawem.Mam nadzieję, ręki Mace'a.że do tego nie dojdzie.- Vastor to drapieżca, nie bandzior z HoloNetu: nie będzie nas tu trzymał i pastwił- A liczysz się z tym, że może jej zależeć na tym zakładniku jak na kuble kłaczego się nad nami.Gdyby chciał nas zabić, już byśmy nie żyli.łajna? - Więc po co nas trzyma?- Tak - odparł Mace.Głos miał chłodny, ale czuł się tak, jakby ktoś wbił mu nóż w Poprzez drzewa ujrzał zbliżający się ku nim ciemny kształt: niski i masywny, obrzuch i zakręcił.nogach wygiętych na boki i ogromnych szerokich stopach, uzbrojonych w szpony.Nick stanął jak wryty.Nick jęknął:- Wziąłeś przypadkiem pod uwagę - rzucił słabym głosem - że żaden z nas może - Jasne.Przywiózł Depę.tego nie dożyć?Powiedział tak, bo nagle zmaterializowało się wokół nich dwanaście akków, jakbydżungla zrodziła je ze zmierzchu.Furia kłębiła się w Mocy jak para z nozdrzy psów.Spod spowitych w mroku drzew wyszła cała szóstka strażników akków.Uzbrojenibyli w wibrotarcze, dzięki czemu dłonie mieli wolne i mogli swobodnie używać karabi-nów i granatników przewieszonych przez ramiona.Broń dla łowców podchodzących ludzką zwierzynę.Wszyscy wyglądali jak akki, kiedy szczerzą zęby.%7ładen się nie odzywał.Może nawet w tej chwili żaden nie pamiętał, że umie mówić.Moc aż huczała od gniewu, jakby każdy z nich rezonował z pojedynczą nutą.Ma-ce dopiero wtedy wyczuł więz Mocy, która ich łączyła - ale nie pomiędzy sobą.%7ładenze strażników nie miał ze swoim psem takiej więzi, jak Chalk z Galthrą.Cała osiemnastka - zarówno ludzie, jak i psy - połączona była Mocą z jedną osobą,która spajała ich tak, jak piasta łączy szprychy koła.Wściekłość, którą Mace czuł, pochodziła od Kara.Rozpoznał jej wyrazny zapach.- Zdaje się, że Kar troszkę się zdenerwował tymi więzniami - mruknął.Nick stał zwrócony plecami do Mace'a w pozycji, którą niegdyś zajmowała Depa.Którą powinna zajmować Depa.To tam znajdowałaby się w tej chwili w normalnym wszechświecie.Mace usłyszał znany syk włączanego miecza i obejrzał się na Nicka.- Oddaj mi to.Oczy młodego Koruna zabłysły zielenią skradzioną klindze.- To czym mam walczyć? Ostrym jak rapier dowcipem?Tyle samo mu to pomoże przeciwko dwunastu akkom, co miecz świetlny, pomy-ślał Mace, ale nie uznał za stosowne go o tym poinformować.Janko5 Janko5Matthew Stover Punkt Przełomu165 166mógł strzelać nim szybciej, niż ludzkie oko zdążyłoby zarejestrować, do celów w odle-głości nawet ośmiu metrów dalej, i z siłą dość wielką, aby ogłuszyć akka lub strzaskaćnieduże drzewo.ROZ DZ I AADawno temu, zanim Haruun Kal otworzyło się na cywilizację galaktyki, maczugazdobyta na młodym ankkoksie była tradycyjną bronią pasterzy konińskich.Bronią nie-łatwo osiągalną.Trudną w użyciu.Zmiercionośną w skutkach.Na wypukłości skorupy grzbietowej tego ankkoksa wybudowano howdah - nie-wielką okrytą zasłonami konstrukcję wykonaną z drzewa lammasu, mniej więcej dwana trzy metry, niewiele większą niż wyściełane krzesło w jej środku.Drapowany balda-11chim podwieszono nieco wyżej, niż sięgał wzrost Mace'a i otoczono polerowaną porę-czą mniej więcej metr nad skorupą.Tkaniny, nie wspominając o pięknie rzezbionymdrewnie, zostały prawdopodobnie zrabowane z jakiegoś domu Balawai.Składały się zwielu warstw zwiewnej koronki i były przejrzyste jak dym.ZAKAADNIK Zachód słońca podświetlał baldachim od tyłu i Mace mógł dostrzec sylwetkę De-py.Ankkox zatrzymał się z chrzęstem, osiadając na skorupie brzusznej z lekkim sy-Ogromny cień przybliżał się z łomotem; każdemu jego krokowi towarzyszył trzaskkiem, jakby gazu ulatującego z pneumatycznych podnośników.Vastor odłożył drąg dołamanych drzew.futerału, zamocowanego do korony ankkoksa, przekroczył fotel woznicy i skrzyżowałAnkkox.muskularne ramiona na piersi.Ogromny, opancerzony jaszczur był największym z lądowych zwierząt HaruunTeraz dopiero spojrzał w oczy mistrza Jedi.Kal.Ankkoksy dwukrotnie przewyższały wielkością trawiaki - ważyły mniej więcejAkki zaczęły warczeć, cicho i gardłowo; bardziej się czuło, niż słyszało tentyle, co półtora dobrze wyrośniętej banthy - ale były niskie, choć szerokie, o płaskiejdzwięk, podziemną falę ostrzegawczą nadchodzącego wstrząsu sejsmicznego.skorupie grzbietowej, wyglądającej jak owalny półmisek odwrócony do góry dnem.Wiatr opadł.Nawet szeleszczące liście zamilkły.Skorupa tego okazu miała prawie trzy metry szerokości i dobrze ponad cztery długości.W ciszy gasnącego dnia Moc ukazała Mace'owi punkt przełomu.Fotel woznicy przymocowany był śrubami do pancerza koronowego - wypukłego dys- Ciemność dżungli, nie Sithów".ku okrywającego łeb bestii.Kiedy ankkox chował nogi i głowę, jego pancerz koronowy%7łycie bez ograniczeń cywilizacyjnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]