[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdrzemnęła się.Obudził ją Cole, który wszedł do pokoju bez fartucha ikrawata. Daj  rzekł, wyciągając ręce po Brody ego. Przyda ci sięodpoczynek.Może jedz do domu i się prześpij.Zaczęła protestować.I nagle uświadomiła sobie, że zachowuje się jakpani Berton i inne matki, których dzieci leżą w szpitalu.Czuła się matkąBrody ego, a matki nie zostawiają swoich dzieci. Jedz  powtórzył Cole, jakby rozumiał, dlaczego się waha. Na138RLT godzinę, góra dwie.W porządku.Na godzinę może wyjść. A wracając, wez dla mnie jakiś dres. Też chcesz spędzić tu noc? Miałbym spać sam w pustym domu?Faktycznie, pomyślała. A na jutro przywiezć ci świeżą koszulę? Poproszę.W domu wzięła prysznic, przebrała się, spakowała do torby ubranie dlaCole a.Kiedy opuszczała sypialnię, jej wzrok padł na list od Ruth.Przeczytaj,usłyszała wewnętrzny głos.Nie teraz, odpowiedziała.Teraz wraca doszpitala.Zresztą zważywszy na wszystko, co się działo w ostatnich dniach,czy to dziwne, że w tym momencie nie ma ochoty czytać listu od zmarłejkobiety? Ale czy kiedykolwiek będzie na to dobry czas?139RLT ROZDZIAA DZIESITYNiezdecydowana podniosła kopertę.Nagle uświadomiła sobie, żezawartość listu wisi nad jej głową niczym przysłowiowy mecz, który zarazspadnie.No dobrze, uznała, teraz albo nigdy.Rzuciła torbę na podłogę, usiadła na brzegu łóżka i biorąc głębokioddech, rozerwała kopertę.Droga Saro!Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie nie ma.Wiem, że musisz byćzdruzgotana myślą, że Cole jest ojcem mojego syna.Może tamtego wieczorupostąpiliśmy zle, ale z tego zła narodził się cud  Brody.Bardzo szanujęTwojego męża.Jedyne miłe wspomnienia, jakie mam z dzieciństwa, dotycząwłaśnie jego.W trakcie tych paru godzin, które spędziliśmy razem, Cole mówił tylko oTobie.Nie będzie Ci łatwo wybaczyć jemu i mnie, ale ze względu na Cole  a ijego syna mam nadzieję, że się na to zdobędziesz.Widzisz, tamtego weekendunie było przy nas tych, których potrzebowaliśmy, dlatego zwróciliśmy się kusobie.Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że nie jestem już częścią życia mojegosyna.Ucieszyłabym się, gdybyś razem z Cole em zajęła się Brodym.Wieleosób mogłoby go wychowywać, ale ja wybieram Was.Cole jest wyjątkowymczłowiekiem, a skoro poślubił Ciebie,Ty też musisz być wyjątkowa.Z tego powodu i ponieważ wierzę, żeBrody będzie potrzebował Was obojga, proszę, abyś otworzyła dla niegoswoje serce.Twój wspaniały silny mąż sam nie zdoła wychować dziecka.Ty,Saro, musisz mu pomóc.Wierzę, że doskonale podołasz zadaniu.140RLT Czas biegnie tak szybko.Mam nadzieję, że nie tylko będziesz mówiłamojemu synowi, jak bardzo go kochałam, ale że sama również go pokochaszmatczyną miłością.Brody jest kimś więcej niż zlepkiem mnie i Cole a.Jestniewinnym dzieckiem, czystą kartą czekającą na to, abyś Ty, Saro, pięknie jązapisała.Kiedyś, może niedługo, wybaczysz nam, że sprawiliśmy Ci ból, ipomyślisz o mnie ciepło.Bądz zdrowa, RuthSara otarła z policzków łzy.Wcale nie miała poczucia, że jest najlepsząosobą, aby wykonać zadanie, które Ruth jej powierzyła, ale właśnie ją Ruthwybrała.Zatopiona w myślach wróciła do szpitala.Dwaj mężczyzni jej życiaspali przytuleni.Może Brody nie odziedziczył jej genów, ale patrząc na niego,wiedziała, że patrzy na swojego syna.Nie mogła się doczekać, kiedy Cole sięobudzi, aby podzielić się z nim tą wiadomością.Nie wiedział, co go obudziło, ale kiedy otworzył oczy, zobaczył Sarę,która siedziała na kanapie. Długo spałem? Jestem tu od godziny. Czyli długo.Co robiłaś? Czytałam.Dzwoniłam. Do rodziców? I do dzieci Dorothy.Wygarnęłam im, co o nich myślę. Nie złożą pozwu? Zadzwoniłam jako przyjaciółka Dorothy, nie jako pielęgniarka.Powiedziałam, że zbliżają się święta i choćby z tej okazji powinni dać jejszansę odpokutować winę. I co?141RLT  Nie wiem.Zobaczymy. Moja dzielna żona. Cole, zdrętwiały, zmienił pozycję. Ależ onciężki.Spróbuję położyć go do łóżeczka.Brody nawet nie otworzył oczu, jedynie westchnął cicho. Jadłaś kolację? Nie.Przyniosłam ci kanapkę.Bułkę żytnią z szynką.Jedząc, Cole obserwował Sarę, która wpatrywała się w chłopca.Miałwrażenie, jakby zaszła w niej jakaś zmiana.Wydawała się spokojniejsza,bardziej pogodzona z losem. To prawda, jestem  przyznała, kiedy o tym wspomniał. Tu wszpitalu, martwiąc się o Brody ego, po raz pierwszy poczułam się jak jegomatka.Wreszcie zrozumiałam, że biologia nie ma znaczenia.Każdy możezostać rodzicem, ale nie każdy może wychować dziecko. A nie mówiłem? Mówiłeś, ale musiałam sama do tego dojrzeć.Poza tym przeczytałamlist Ruth. I? To musiała być niezwykła kobieta.Chciałabym wychowaćBrody ego na człowieka, z którego byłaby dumna.Cole miał ochotę krzyczeć z radości, ale bał się, że wszyscy się zbiegnązaniepokojeni hałasem  pielęgniarki, zespół reanimacyjny.Zamiast więckrzyczeć, odłożył kanapkę, wstał i zgarnął Sarę w ramiona. Jesteś fantastyczna.Kocham cię. Ja ciebie też, mój ty fantastyczny mężczyzno.Jak na zawołanie obudził się Brody.Sara obniżyła bok łóżka, a Colepochylił się, by wziąć synka na ręce, lecz ten wyciągnął rączki do Sary. Mama.142RLT Oczy Sary zaszły łzami.To był najpiękniejszy prezent świąteczny, jakiktokolwiek mógł jej podarować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •