[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anula & IrenascandalousKaitlin musiała przyznać, że tutaj bębnienie ulewnegodeszczu brzmiało o wiele głośniej niż na dole.- Co powiesz na to, żebym została z tobą przez paręminut?Charlie radośnie pokiwał głową i zeskoczył na podłogę.- Dokąd idziesz?- Będziemy spać w łóżku papy.- Chłopiec wdrapał sięna duże łóżko ojca i za moment już był pod kołdrą.Kaitlin westchnęła z wrażenia - tak głośno, że usłyszałato mimo odgłosów nawałnicy.Poczuła też zalewający policzki rumieniec.Nie, w żadnym wypadku nie mogła położyć się do łóżka Trippa.Byłoby to zbyt intymne, prawie nieprzyzwoite.- Panno Kaitlin, proszę.Papa mi pozwala tu spać.Naprawdę.Papa i ja nie lubimy burzy.Kaitlin przykręciła knot w lampie i po namyśle uznała, żejej obiekcje są nieuzasadnione.Przecież nic się nie stanie, jeśli spełni życzenie dziecka.Trippa nie ma, a Charlie jest rozstrojony i przy niej na pewno szybciej uśnie.Zresztą Trippniewątpliwie miałby jej za złe, gdyby teraz zostawiła chłopcasamego.- No dobrze.- Przykręciła lampę i rzuciła szlafrok na łóżeczko dziecka.- Ale nie chrapiesz, prawda? - spytałaz udanym przerażeniem w głosie, a Charlie zachichotałi przeturlał się na środek łóżka.- Nie, ale papa chrapie.Tak śmiesznie.- To pocieszające.Z wahaniem wsunęła się pod kołdrę, świadoma, że niedawno leżał tutaj Tripp.Pościel wciąż emanowała jego zapa-Anula & Irenascandalouschem.Ciekawe, w czym Tripp sypia? W kalesonach? Wskarpetkach? A może nago?Kaitlin wyobraziła sobie kilka różnych możliwości i westchnęła.Boże, co też jej chodzi po głowie!- Opowie mi pani bajkę, panno Kaitlin?- Chętnie.- Odwróciła się na bok i starannie otuliła kołdrą leżącego na brzuszku Charliego.- To będzie historyjkao małym chłopczyku, który podróżuje po wielkim kraju.- Ciekawa?- Bardzo - zapewniła z uśmiechem i pogłaskała Charliego po głowie.Dotarła do połowy bajki, gdy chłopcu zaczęły kleić sięoczy.Usiłował trzymać je otwarte, ale po paru minutach usnął.Kaitlin z czułością obserwowała śpiące dziecko.Jaki tośliczny chłopczyk.I tak bardzo podobny do swojego taty.Ale co widzi Tripp, ilekroć spojrzy na synka? Prawdopodobnie swoją żonę.Nie mogło być inaczej.Mimo że Char-lie ma w sobie tyle po ojcu, to on na pewno dostrzegaw dziecku cechy, które odziedziczyło po matce.Kaitlin niejeden raz zauważyła, jak po twarzy Trippa przemknął cień cierpienia.Nigdy nie roztkliwiał się nad sobą,lecz chyba prześladowały go bolesne wspomnienia.Nauczyłsię z nimi żyć, jednak wszystko wskazywało na to, że jegoserce wciąż należy do żony.Kaitlin bezwiednie westchnęła.Może właśnie tak powinno być.Deszcz trochę ucichł, ale wiatr w dalszym ciągu przerazliwie zawodził i szarpał okiennicami.Kaitlin spojrzała na uśpionego malca i pomyślała, że powinna wstać i wrócić doswojego pokoju.Chłód powietrza i ciepło przytulonego doAnula & Irenascandalousniej małego ciałka zatrzymały ją w łóżku.Delikatnie pogłaskała Charliego po włosach i postanowiła poleżeć przy nimjeszcze parę minut, aby się upewnić, że zasnął naprawdęmocno.Podmuch mokrego wiatru wpadł do wnętrza za Trippem,który pośpiesznie zamknął drzwi i odetchnął z ulgą.Jak dobrze wreszcie być w domu.W kuchni panowały egipskie ciemności, lecz Tripp dostrzegł zarys drzwi do pokoju Kaitlin i stwierdził, że jego serce zabiło szybciej, a po całym zmarzniętym ciele rozeszła sięfala przyjemnego ciepła.W pierwszym odruchu chciał wejśćdo sypialni, spojrzeć na śpiącą Kaitlin i obudzić ją.Na pewno chciałaby wiedzieć, że już wrócił, a towary są bezpieczniezłożone w stajni Rafe'a.Zrobił kilka kroków i przystanął, niezdecydowany.Pragnął porozmawiać z Kaitlin, ze szczegółami opowiedzieć jejo całej podróży.Jako jego wspólniczka powinna wiedzieć,co i jak załatwił.Nie, wiedział, że się oszukuje.Wcale nie chodziło muo poinformowanie Kaitlin, co i jak załatwił.Po prostu marzył o tym, aby wreszcie ją ujrzeć.Po namyśle uznał, że będzie lepiej zobaczyć się z nią dopiero rano.Powiesił na kołku przemoczony kapelusz, a na krześle -wilgotną kurtkę.Następnie zdjął buty, postawił je koło piecai poszedł na górę.Tak bardzo tęsknił za synkiem i trochę się o niego martwił.Pośpiesznie zbliżył się do jego łóżeczka i w przyćmionymświetle naftowej lampy zobaczył, że jest puste.Gdzie jest Char-lie, na Boga?Anula & IrenascandalousTripp raptownie się odwrócił i dopiero teraz dostrzegł naswoim łóżku zarys czyjegoś ciała.Wszystko w porządku.Syn jest bezpieczny.Z uśmiechem ściągnął koszulę i resztę wilgotnej odzieży,po czym włożył suche kalesony, bo w pokoju było raczejchłodno.Szczękając zębami z zimna, podszedł do łóżka i odwinął kołdrę, aby jak najszybciej pod nią wejść.Kaitlin.Dopiero teraz ją zauważył.Ciemne loki rozsypały się nabiałej poduszce, długie rzęsy rzucały delikatny cień na zaróżowione policzki, a z lekko rozchylonymi ustami i zmiękczonymi snem rysami twarzy Kaitlin wyglądała jeszcze bardziej słodko niż zwykle.Była taka piękna.Chłonął wzrokiem to urocze zjawisko, nawet nie zdającsobie sprawy ze swojego przyśpieszonego oddechu.Myślało Kaitlin przez całą drogę.Początkowo usiłował wierzyć, żerobi to z powodu troski o Charliego.Szybko jednak zrozumiał, że sam się oszukuje.Tęsknił za Kaitlin.Koniec, kropka.Nigdy by nie przypuszczał, że po powrocie do domu zastanie ją uśpioną w swoim łóżku.Leżała po przeciwnej stronie, a Charlie spał obok niej,zwinięty w kłębuszek jak mały kociak.W tej sytuacji należałoby położyć się na dziecięcym łóżku.Tak zrobiłby każdyprzyzwoity mężczyzna.Tripp w zamyśleniu przeczesał palcami wilgotne włosy.Cóż, mógłby też obudzić Kaitlin, aby wróciła do swojego pokoju.Prawdę mówiąc, byłoby to nawet lepsze rozwiązanie.Ale.nie wybrał żadnego z nich, tylko odwinął kołdręi ostrożnie się pod nią wsunął.W łóżeczku Charliego na pewno by się nie zmieścił, musiałby też nie mieć serca, żebyAnula & Irenascandalousw środku nocy budzić Kaitlin.Niewątpliwie była zmęczona,a na dole panował jeszcze bardziej przenikliwy chłód niż tutaj.Mogłaby się przeziębić.Położył się na boku i przykrył plecy.Podczas jazdyw strumieniach ulewnego deszczu przemarzł tak bardzo, żechwilami wątpił, czy jeszcze kiedykolwiek będzie mu ciepło.Ale teraz już się rozgrzał.I to jak.Było mu też bardzo wygodnie.Wręcz cudownie.Patrzył na śpiącą Kaitlin oraz leżące między nimi dziecko.I nagle odniósł wrażenie, że jest właśnie tak, jak być powinno- oni we troje.Razem, jak prawdziwa rodzina.Obudził go delikatny zapach Kaitlin, ten niepowtarzalnysłodki aromat, jaki bił tylko od niej.Najpierw podziałał najego podświadomość, przelotnie poflirtował z jego zmysłami, przez chwilę kusił i wabił, aż całkiem go podniecił.A gdyTripp otworzył oczy, okazało się, że to nie był sen.Kaitlin spała na wznak, jej rozrzucone na pościeli lokitworzyły wokół głowy splątaną gęstwę, a śliczna buzia byławe śnie niebiańsko spokojna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]