[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłaby czekać cięzasadzka.Obcy potrząsnął głową. Jestem pewien, że tego nie zrobisz.Zaryzykuję.Jeśli chcesz& Nie rzekł Enoch tak cicho, aż sam się zdziwił. Nie.Trzeba wychodzić losowi naprzeciw.Nauczyłem się tego na wojnie. Nadajesz się powiedział obcy. Zwietnie pasujesz.Nie pomyliłem się w ocenie ciebie i jestemz siebie dumny. Ocenie? Chyba nie myślisz, że znalazłem się tu przypadkiem.Znam cię, Enochu.Prawie tak dobrze, jak ty sam siebie.Może nawet lepiej. Wiesz, jak się nazywam? Oczywiście. No dobrze powiedział Enoch. A jak brzmi twoje imię? Ogarnia mnie wielkie zakłopotanie odrzekł obcy. Ja nie mam imienia.Znak mojej osoby,owszem, spełniający potrzeby mojej rasy, ale nic takiego, co dałoby się wypowiedzieć.Nagle, nie wiadomo dlaczego, Enoch przypomniał sobie przygarbioną sylwetkę mężczyznysiedzącego na płocie.Spokojnie strugał on sobie nożykiem kij, podczas gdy nad jego głową świstałykule armatnie, a w odległości trzech kilometrów grały muszkiety. Potrzebne ci imię oświadczył Enoch. Niech będzie Ulisses.Muszę cię jakoś nazywać. Niech tak będzie powiedział dziwny przybysz. Ale czy wolno spytać, dlaczego Ulisses? Bo to jest imię odrzekł Enoch wielkiego przedstawiciela rodzaju ludzkiego.To był, oczywiście, absurd.Nie istniało żadne podobieństwo między przygarbionym generałemwojsk Północy, który przysiadł na płocie i strugał kij, a tym drugim Ulissesem, stojącym na ganku. Cieszę się, że je wybrałeś powiedział Ulisses. Brzmi godnie i szlachetnie, z dumą będęje nosił.A ty zostaniesz dla mnie Enochem wszak przyjaciół wołamy po imieniu; przepracujemywspólnie wiele twoich lat.Teraz dopiero zaczęło to do Enocha docierać. Może i dobrze, że nie pojąłem tego od razu pomyślał. A może mógłbym powiedział, walcząc ze świadomością, która zaczynała w nim narastać,narastać zbyt gwałtownie poczęstować cię czymś.Zaparzę kawy. Kawy? Ulisses cmoknął cienkimi wargami. Masz kawę? Zaraz nastawię.Wbiję jajko, żeby fusy opadły. Delicje ucieszył się Ulisses. To najlepszy napój ze wszystkich, jakie piłem na odwiedzanychplanetach.Weszli do kuchni.Enoch przerzucił węgle pod płytą pieca kuchennego, a następnie włożył drwa.Zaniósł maszynkę do kawy do zlewu, nalał do niej wody z wiadra i nastawił do gotowania.Poszedłdo spiżarni po jajka, potem zszedł do piwnicy i wrócił z szynką.Ulisses siedział sztywno na krześle i obserwował krzątaninę Enocha. Zjesz jajecznicę na szynce? spytał Enoch. Ja jem wszystko odrzekł Ulisses. Przystosowujemy się niezwykle łatwo.Właśnie dlategowysłano mnie na tę planetę jako& jak to nazywacie? Rozglądacz? Zwiadowca - sprostował Enoch. Właśnie, zwiadowca. Aatwo się z nim rozmawia pomyślał Enoch zupełnie jak z innym człowiekiem, choć, Bógświadkiem, nie wygląda on jak człowiek.Raczej jak paskudna karykatura człowieka. Mieszkasz w tym domu od dawna powiedział Ulisses. Jesteś do niego przywiązany. To mój dom odrzekł Enoch od dnia moich narodzin.Nie było mnie tu prawie cztery lata, ale zawsze pozostawał moim domem. Sam chętnie wróciłbym do domu zwierzył mu się Ulisses. Zbyt długo podróżuję.Misja jak ta,którą teraz wypełniam, zawsze trwa zbyt długo.Enoch odłożył nóż, którym ukroił plaster szynki, i opadł na krzesło.Patrzył na Ulissesa. Ty? spytał. Ty wracasz do domu? Ależ oczywiście odparł Ulisses. Wykonałem już prawie zadanie.Mam dom.Myślałeś, że nie? Nie wiem odrzekł niepewnie Enoch. Nie zastanawiałem się nad tym.Właśnie.Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że ta istota może mieć dom.Tylko ludzie mają dom. Kiedyś opowiem ci o moim domu powiedział Ulisses. Kiedyś może mnie nawet odwiedzisz. Daleko wśród gwiazd& Teraz wydaje ci się to dziwne.Upłynie trochę czasu, zanim przyzwyczaisz się do tej myśli.Alekiedy nas poznasz nas wszystkich zrozumiesz.I mam nadzieję, że polubisz nas.Nie jesteśmy zli,naprawdę.Jest nas wiele gatunków i żaden nie jest zły. Gwiazdy myślał Enoch są tam, w samotności kosmosu; nie zgadłbym nawet, jak daleko aniczym są i dlaczego.Inny świat& nie, nie tak: wiele innych światów.Tam są ludzie, być może wieleróżnych ras, różni ludzie na różnych gwiazdach.Jeden z nich siedzi tu, w tej kuchni, czeka, aż zaparzysię kawa i usmażą jajka. Ale dlaczego? zapytał. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy podróżnikami odpowiedział Ulisses. Potrzebny nam tutaj przystanek w podróży.Chcemy zmienić ten dom w stację, a ty będziesz jejzawiadowcą. Ten dom? Nie możemy zbudować stacji, bo ludzie pytaliby, kto ją zbudował i po co.Jesteśmy zmuszeniwykorzystać już istniejącą konstrukcję i dostosować ją do naszych potrzeb.Ale tylko w środku.Zostawimy wszystko z zewnątrz tak, jak jest.Nikt nie powinien pytać.Musi być& A podróżowanie& Od gwiazdy do gwiazdy.Szybciej niż myśl o tym.Niż mrugnięcie okiem.Za pomocą maszyn, alenie takich, jak ci się wydaje. Wybacz powiedział Enoch zmieszany ale to brzmi tak nieprawdopodobn ie. Pamiętasz, jak doprowadzano kolej do Millville? Tak, pamiętam.Byłem wtedy dzieckiem. Pomyśl więc o tym w ten sposób.Przybędzie jeszcze jedna linia kolejowa.Ziemia to po prostunastępne miasto, a ten dom stanie się stacją nowej, innej kolei.Jedyna różnica polega na tym, że niktna Ziemi prócz ciebie nie będzie wiedział, że kolej tu dochodzi.Tutaj będzie tylko zwrotnica i krótkipostój.Nikt z Ziemi nie kupi biletu na podróż taką koleją.Wydawało się, że nie ma w tym nic niezwykłego, lecz Enoch przeczuwał, że było tak tylko pozornie. Wagony kolejowe w kosmosie? spytał. Nie wagony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]