[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem odwróciła się na pięcie i natarła na Luke'a,który stał w przejściu.- Zejdz mi z drogi.Dzwonię po szeryfa.- Christy, nie.- Luke cofnął się o krok, potem jednak złapał ją wpół iprzytrzymał.- Poczekaj.Nie mogę ci na to pozwolić.- Jak to nie możesz mi na to pozwolić? Nie powstrzymasz mnie przedtym, ty chory, odrażający.zboczeńcu.- Christy.- Nie mów do mnie Christy.Pomimo jej wysiłków Luke nadal jej nie wypuszczał.Nagle uświadomiłasobie, że przypadkiem odkryła sekret, którego Gary i Luke nie chcielinikomu zdradzić, i że to naraża ją na niebezpieczeństwo.Podglądacze idąprzecież do więzienia, prawda? Ogarnięta strachem, zamieniła się naglew wojowniczą, twardą dziewczynę, która musiała bronić siebie i swoichsióstr w Pleasantville, i uderzyła Luka łokciem w żołądek.- Au.- Kompletnie zaskoczony, Luke jęknął głucho i zgiął się wpół. - Zwir! - rzuciła mu w twarzy Christy, wyrywając się z jego rąk i ruszającdo drzwi patio.Pomyślała, że gdy tylko znajdzie się na zewnątrz,pobiegnie do domu, wrzeszcząc przy tym na całe gardło, zamknie się naklucz i zadzwoni po szeryfa.-Aap ją, Gary!Ten, przerażony obrotem wydarzeń, stał pomiędzy nią i drzwiami patio,wymachując rękami, jakby chciał ją przestraszyć.- Nie jesteśmy zboczeńcami.Nie jesteśmy zboczeńcami.-powtarzałzbolałym głosem, jakby recytując jakąś mantrę.W zaprasowanych w kantspodniach i jasnoniebieskiej koszulce polo, z lekko przekrzywionymiokularami i zaczesanymi na bok włosami, wyglądał równie groznie jakJaś Fasola.Christy nawet nie zwolniła.- Z drogi - warknęła, odpychając go na bok niczym futbolista.Dopadła dodrzwi prowadzących na patio, otworzyła je.- Jezu, Christy, poczekaj moment! Stój! - Luke rzucił się na nią, po-chwycił ją i odciągnął do tyłu.- Gary, drzwi!Pamiętając, że Angie i jej przyjaciółki są na zewnątrz, Christy wrzasnęłana cały głos.W tej samej chwili Gary dopadł do drzwi, zatrzasnął je iprzekręcił klucz.Potem oparł się o nie plecami i spojrzał na Christy,przerażony i ogłupiały jednocześnie, jakby zrozumiał nagle, że wbrewwłasnej woli zostanie wciągnięty w morderstwo.Tymczasem Luke, któryw odróżnieniu od tamtego był mężczyzną silnym i zdecydowanym,przyciągnął ją do siebie niczym rybę na wędce.O Boże, czy ona naprawdę mu ufała? Czy naprawdę myślała, że może sięw nim zakochać? Jak bardzo mogła się mylić w ocenie mężczyzn?Bardziej, niż przypuszczała: pierwszy okazał się mafiosem, drugizbo-czeńcem.- Uspokój się choć na chwilę.- Luke objął ją mocno w pasie, Christyjednak nadal szarpała się jak szalona, walcząc o wolność, a być może i ożycie.- Uspokoić się?! Zaraz się uspokoję, poczekaj tylko, ty.- Odwróci ła się błyskawicznie w jego ramionach i zamachnęła do potężnego ciosu,który miał go trafić w nos.Luke uchylił się w ostatniej chwili, a pięśćChristy przecięła tylko powietrze.Jednocześnie kopnęła go i to całkiemmocno, choć w ostatnim momencie zdążył chociaż częściowo zabloko-wać jej kolano.- Au! Cholera! Do diabła, Christy, uspokój się! - ryknął.Potem obrócił jąplecami do siebie, przytrzymał mocno i uniósł z podłogi.Christy kopała iwrzeszczała, próbowała zapierać się bosymi stopami o ściany korytarza,kiedy Luke ruszył z nią w stronę swojej sypialni.- Sprawdz, czy któraś z dziewczyn nie wybiera się tutaj po nią -rzucił doGary'ego, gdy dotarli do drzwi.Christy próbowała złapać się futryny,Luke jednak nie pozwolił jej na to i wniósł ją do pokoju.Zarejestrowałamimochodem, że sypialnia wygląda niemal identycznie jak jej własna, apotem ze zdwojoną siłą zaczęła krzyczeć, szarpać się i kopać.- Zostaw mnie! - wrzasnęła mu niemal prosto do ucha, kiedy opuścił ją nałóżko.Próbowała go kopnąć, lecz wtedy po prostu położył się na niej, chwycił jąza nadgarstki i przytrzymał jej ręce nad głową, a ciężar jego ciałaprzygniótł ją do materaca i skutecznie unieruchomił nogi.- A teraz uspokój się na minutkę.- przemawiał do niej tonem człowiekacierpliwego, który został wystawiony na ciężką próbę.- Zboczeniec! - wrzasnęła po raz kolejny Christy, wierzgając niczymszalony mustang.Luke, który wciąż przyciskał ją do łóżka, ledwie drgnął.- Boże, Christy, dajże spokój.Nabrała powietrza w płuca i spróbowała innej strategii: krzyczała muprosto w twarz.Luke najpierw się skrzywił, potem jedną ręką przytrzymał mocno oba jejnadgarstki, a drugą zatkał usta.Christy, która poczuła się nagle jak zakorkowana butelka, popatrzyła naniego z niedowierzaniem.Zrozumiała, że została uwięziona.Czy Angiesłyszała jej krzyki? Czy ktokolwiek je słyszał? Wątpliwe.Musiałapogodzić się z myślą, że zdana jest wyłącznie na własne siły i że ma nie-wielkie, jeśli jakiekolwiek, szanse na ucieczkę.- Na miłość boską, Luke, nie zrób jej krzywdy! - jęknął Gary od drzwi. - Nie zrobię jej krzywdy - odparł zniesmaczony.- Oczywiście, że niezrobię jej krzywdy.Za kogo ty mnie masz? Ale nie możemy też pozwolić,-żeby biegała po plaży i darła się, że właśnie uciekła przed dwomapsycholami.- Przeniósł spojrzenie na Christy, która patrzyła na niego znienawiścią.- Pozwolisz mi wyjaśnić? Dasz mi szansę?Jeśli te wyjaśnienia mogły ją przekonać, że jednak nie ma do czynienia zdwoma zobczeńcami, gotowa była go wysłuchać.Skinęła głową.- Grzeczna dziewczynka - mruknął, ostrożnie odsuwając dłoń od jej ust.-Kochanie, wiem, że nie wygląda to dobrze.To  kochanie" było dla niej prawdziwym szokiem.Przerażona, przy-pomniała sobie, jakie uczucia żywiła do niego jeszcze przed chwilą, jak jąpodniecał.- O mój Boże, spałam z jakimś popieprzonym zboczeńcem -jęknęła.- Nie ze zboczeńcem - wtrącił od drzwi Gary.- Z agentem FBI.- Agentem FBI?Luke opuścił głowę na jej ramię, tak że Christy nie widziała już jegotwarzy.Ten ruch powiedział jej wszystko.Zwiadomość, że nie grozi jejżadne niebezpieczeństwo, powinna ją uspokoić, na razie jednak była zbytzszokowana, by myśleć w ten sposób.Serce nadal waliło jej jak młotem,krew pulsowała, a na dodatek zaczynało jej brakować tchu.- FBI? - powtórzyła skonsternowana.Gary skinął posępnie głową.- Jesteście z FBI? - Tym razem w jej głosie pojawiły się złowrogienuty.Luke podniósł wreszcie głowę.Spojrzał jej w oczy.Jego twarz wyrażałaból i żal.- Tak - odrzekł cicho.Potrzebowała jeszcze kilku sekund, by ogarnąć ohydną prawdę.- Ty gnojku! - wydyszała.- Agencie FBI - poprawił ją pospiesznie Gary.Luke ponownie opuściłgłowę.- Gary, mój drogi, wracaj do monitorów, dobrze? - odezwał się przy-tłumionym głosem.- Jedyne, co mogłoby jeszcze pogorszyć tę sytuację,to jakiś niespodziewany gość. Gary uśmiechnął się do niej przepraszająco.Gdyby Christy miała wolnąrękę, rzuciłaby w niego jakimś ciężkim przedmiotem.- I zamknij za sobą drzwi - dodał Luke.Tamten skinął głową i wypełniłpolecenie.Na dzwięk zatrzaskiwanych drzwi Luke ponownie uniósł głowę.Przezchwilę oboje patrzyli sobie w oczy w milczeniu.Christy leżała pod nim sztywna jak deska i patrzyła na jego opaloną,przystojną twarz, złote włosy i błękitne oczy tak, jakby widziała je po razpierwszy. - Mój Boże - wyszeptała, analizując w myślach ich znajomość.- Więc towszystko było jednym wielkim kłamstwem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •