[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak zwykle się kłócili.- Trzeba mu przyznać, że jest skuteczny.- Wcale nie jest, Ben.O kim mówisz?- O sabotażyście.Wygląda na to, że podłączył kondensator o dużej mocy do elektronikipromu.Aktywował go długi sygnał nadany na oficjalnym kanale łączności władz portu.Gdy siępodłączył, usmażył wszystkie obwody scalone i połowę instalacji elektrycznej.Przygotowanie tegotrwało pewnie jakieś pięć minut.ale naprawa może zająć nawet całe tygodnie.- I to budzi twój podziw?- Miałem na myśli efektywność.Muszę to zapamiętać.- Zapamiętaj też, jak bardzo jest ci zimno, zanim.hej!- Hej, co?- Zdemontowano działo laserowe.- Przecież wiemy.Dlatego tata nie odpowiadał ogniem.- Ale system wspomagający został.Odłączono go od innych obwodów promu, ale niezdjęto.Czyli mamy kilka układów scalonych, pod dostatkiem dobrego kabla, liczniki mocywyjściowej, zapasowe kondensatory.- Stang!Mimo że odkrycie dokonane przez Vestarę dodało Luke owi otuchy, nakazał umysłowioderwać się od ich rozmowy.Sięgnął w głąb siebie, do wyobrazni i niewerbalnej komunikacji.Tsile nie przypominały ludzi.Podczas swoich wcześniejszych kontaktów z nimi dowiedziałsię, że nie umieją myśleć w sposób abstrakcyjny.Nawet gdyby miały uszy, słowo  śmigacz niewywołałoby u nich obrazu śmigacza, podobnie zresztą napis czy uproszczony rysunek.Alepotrafiły poniekąd myśleć symbolicznie.Jeden realistyczny obraz można było zastąpić kolejnym,przekazując w ten sposób ideę istniejącego między nimi związku lub porównania.Taką właśniemetodą nawiązały kontakt z Lukiem trzy dekady temu, informując go, że należącym do ich gatunkukryształom uszkodzono mózgi, przeprogramowano i skazano na tragiczne życie w niewoli.A tsile naprawdę przejmowały się żywymi istotami.Może nie martwił ich los pojedynczych,krótko żyjących istot pokroju ludzi, ale zależało im na przetrwaniu inteligentnych gatunków.Przezponad siedem stuleci zmagały się z zagrożeniem ze strony Posiewu Zmierci, reprezentowanegoprzez uwięzione na Nam Chorios drochy, i stąd po części brała się ich troska o los innychgatunków.Luke zaczął od wizerunku drocha.Pozwolił mu urosnąć, aż przyjął rozmiary człowieka,nieżyjącego już Dzyma, któremu trzy dziesięciolecia temu niemal udało się uciec z Nam Chorios.Potem zmienił obraz w swojej wyobrazni, nadając mu okrągły kształt i dodając liczne odnóża, tak że przypominał pająki energetyczne z Kessel.Pozostawił jednak  posmak zepsucia,charakterystyczny dla skupiska drochów, na którego wspomnienie wzdrygał się do dziś.Podtrzymując uczucie zagrożenia i grozy, powoli i stopniowo przetworzył ten obraz wAbeloth - humanoida o ustach szerszych niż u człowieka, z falującymi mackami zamiast palców iciałem spowitym w mgłę.Kształt znowu się zmienił, upodabniając się do srebrnookiej, pięknejkobiety.Ale Luke jeszcze nie skończył.Stworzył kolejne obrazy, zestawiając je z wizerunkiemAbeloth.Najpierw Callistę, swoją miłość sprzed tak wielu lat.Uśmiechając się smutno, stanęłaobok Abeloth, w umyśle Luke a tak rzeczywista, że na jej widok ścisnęło mu się serce.Abeloth otworzyła usta.a krzycząca, coraz niniejsza Callista została wciągnięta w ichotchłań.A Abeloth zamieniła się w Callistę.Następny był Dyon Stadd, niegdyś kandydat na Jedi, który pomógł Luke'owi i Benowi naDathomirze.Ciemnowłosy mężczyzna był przystojny i żywiołowy, miał na sobie spodenki ikoszulkę, odpowiednie do temperatury panującej w tropikach.Callista otworzyła usta, a Dyon sięzmniejszył i taki skurczony zniknął w jej gardle.Chwilę pózniej Callista stała się Dyonem.Luke powtarzał ten obraz wciąż na nowo, wymyślając kolejne warianty albo wykorzystującpostaci z liczących sobie dziesiątki lat holofilmów; cały czas przedstawiał pochłaniającą życieAbeloth.Przywołał właśnie obraz pięknej kobiety blondynki, którą odgrywała aktorka WynssaStarflare, i pozwolił, by pochłonął ją stworzony wcześniej, wyjątkowo złowieszczy Devaronianin.Potem sprawił, że Abeloth przyjęła wygląd Starflare - gdy kolejna ofiara pojawiła się bez jegoudziału.Był to starszy mężczyzna, siwobrody i o wściekłym spojrzeniu; miał na sobie połatany,niebieski kombinezon, odpowiedni do życia na Nam Chorios.Luke znał tę twarz.To Nenn, przywódca Theran Nasłuchiwaczy.Poczuł ukłucie żalu, gdy Wynssa Starflare otworzyła usta, a rozpaczliwie machający rękami,krzyczący wniebogłosy Nenn został w nie wciągnięty.Aktorka zamieniła się w TheraninaNasłuchiwacza.Cykl dobiegł końca.Nenn pozostał w wyobrazni Luke a, uśmiechając się lekkorozchylonymi ustami, za którymi czaiła się sugestia ruchu - dziesiątek istot na zawsze uwięzionychwewnątrz Abeloth.Tsile wiedziały, to pewne.Miały większą wiedzę o poczynaniach Abeloth na tej planecieniż sam Luke.Czy mogłyby wskazać dalszą drogę, podpowiedzieć, jak uniemożliwić jej przejęciekontroli nad Nasłuchiwaczami?Wizja zniknęła i Luke odzyskał świadomość.Naprzeciw niego, również owinięta w płaszcz, siedziała Vestara.Przyglądała mu się zpoważnym wyrazem twarzy.- Czegoś się dowiedziałeś, prawda?- Nie mam dobrych wieści.Abeloth wchłonęła Mistrza Nenna.- To rzeczywiście bardzo złe wieści.- Wykorzysta go zapewne, by przejąć kontrolę nad Nasłuchiwaczami.Oni z koleirozpowiedzą, że jesteśmy wrogami Tubylców, którzy mają znaczną przewagę liczebną nadPrzybyszami i Spóznionymi.Wcale nie jestem pewien, czy tsile będą w stanie nakłonićNasłuchiwaczy do odrzucenia słów Nenna.Przemawiają zbyt cichym głosem, a ich słowa są trudnedo zinterpretowania; Nenn mówi głośno i wyraznie.Mam nadzieję, że ty masz dla mnie lepszewieści.- Poniekąd.Chodz, pokażę ci coś.Luke pochylił się nad prymitywnym szkicem, który Ben wyrysował na kawałkuwydobytego z promu flimsi.Kartka leżała nieruchomo na rozpórce prawego skrzydła. Ben wskazywał po kolei.- Musimy rozmontować panele słoneczne: te z lewego skrzydła podzielimy na trzy odrębnegrupy, te z prawego przydadzą się na części.Zbudujemy z nich żagiel, ustawiając słupek międzydwiema kabinami, z kablami podczepionymi do krawędzi paneli.Luke pokiwał głową.- I w ten sposób uzyskamy ster - powiedział.- Zgadza się.Kable będziemy ciągnąć z kabin, a olinowanie założymy na blokach, jeślitylko uda się nam wpaść na pomysł, jak zrobić to efektywnie.Silnik jonowy po lewej do niczegosię już nie nada, ale okablowanie po prawej stronie statku jest w lepszym stanie.Może uda nam sięuzyskać dwadzieścia procent mocy - tyle, że już jej nie zmodyfikujemy.Wszystko albo nic.Luke westchnął.- Gdy miałem dziesięć lat, bardziej skomplikowane statki składaliśmy ze złomu.- Ale to było dawno.W czasach Imperium, gdy okręty kosmiczne budowano z drewna.I niebyło holofilmów, tylko przedstawienia kukiełkowe, a rolę komunikacji nadprzestrzennej pełniłdługi sznurek rozwieszony między planetami, z durastalowymi kubkami po kafie na końcach.Luke prychnął.- Nie pomagasz mi.Trudno.- Spojrzał w kierunku ośrodka przetwarzania skalnej kościsłoniowej, skrytego za rozpościerającymi się przed nim wzgórzami.- Ale wszystko po kolei.Wrócętam, żeby zatrzeć po nas ślady, jeśli jakieś pozostawiliśmy, i napełnić pojemniki wodą.Niebędziemy nocować w ośrodku.Gdy tylko Abeloth i Statek wrócą do siebie po wstrząsie związanymze śmiercią tsila, zaczną nas szukać.poczynając od tego miejsca.Ben wzruszył ramionami.- No i znajdą.Jeśli zobaczą ten ośrodek, to dostrzegą i prom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •