[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Im mniej ludzi będzie wiedziało, co wiozę, tym lepiej.Czeladzmoja wierna, a solówki każę im pieńką przykryć, którą często z na-szych stron do Prus wożą, albo też klepkami, na które nikt się nie uła-komi. Lepiej klepką  rzekł Paterson  bo przez konopie szablą albodzidą można namacać, że coś innego na dnie wozu leży.A pieniądzenajlepiej wasza mość księciu panu na skrypt oddaj.Wiem też, że po-trzebuje pieniędzy, bo intraty zle dochodzą. Chciałbym się księciu tak przysłużyć, aby niczego nie potrzebo-wał  odparł szlachcic.Na tym skończyła się rozmowa i wszystko zdawało się składać jaknajpomyślniej, gdyż zaraz potem ruszyła czeladz, a miecznik z Oleńkąmieli wyjechać nazajutrz.Tymczasem wieczorem wrócił najniespodzianiej Bogusław na cze-le dwóch regimentów rajtarii pruskiej Sprawy jego nie musiały iść zbytpomyślnie, bo wrócił zły i zgryziony.Tego jeszcze dnia zwołał radę wojenną, którą składali pełnomocnikelektorski hr.Sejdewitz, Paterson, Sakowicz i pułkownik rajtarski Ky-NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG183ritz.Obradowali do godziny trzeciej w nocy, a celem obrad była wy-prawa na Podlasie przeciw panu Sapieże. Elektor i król szwedzki zasilili mnie w miarę wojskiem  mówiłksiążę. Jedno z dwojga: albo Sapiehę zastaniem jeszcze na Podlasiu i wtakim razie musimy go zetrzeć; albo nie: wówczas Podlasie zajmiembez oporu.Do wszystkiego jednak trzeba pieniędzy, a tych ni elektor,ni jego szwedzki majestat mi nie dali, bo sami nie mają. U kogoż pieniędzy szukać, jeżeli nie u waszej książęcej mości odrzekł hr.Sejdewitz. W całym świecie mówią o nieprzebranych ra-dziwiłłowskich skarbach.Na to Bogusław: Panie Sejdewitz, gdyby mnie dochodziło wszystko, co mi z dzie-dzicznych dóbr należy, pewnie bym miał więcej grosza niż pięciu wa-szych niemieckich książąt w kupę wziętych.Ale w kraju wojna, intratynie dochodzą lub też przez rebelizantów bywają przejmowane.Możnaby gotowizny dostać na skrypty od miast pruskich, wszelako waść naj-lepiej wiesz, co się w nich dzieje, i że chyba dla jednego Jana Kazimie-rza rozwiązałyby worki. A Królewiec? Co można było wziąść, tom wziął, ale tego mało. Za szczęście sobie poczytuję, że się będę mógł waszej książęcejwysokości dobrą radą przysłużyć  rzekł Paterson. Wolałbym, żebyś się przysłużył gotówką. Warta jej ta rada.Nie dawniej jak wczoraj mówił mi pan Bille-wicz, że ma zacne kwoty zakopane w sadzie w Billewiczach i że wła-śnie chce je tu w bezpieczne miejsce przenieść, aby je waszej książęcejwysokości na skrypt oddać. A toś mi z nieba spadł i ów szlachcic także!  zawołał Bogusław. A siłaż tam tego będzie? Nad sto tysięcy prócz sreber i kosztowności, których bodaj żedrugie tyle. Sreber i kosztowności szlachcic nie zechce na gotowiznę zmie-niać, ale można je będzie zastawić.Wdzięczenem ci, Paterson, bo wporę mi to przychodzi.Muszę z Billewiczem zaraz jutro pomówić. To go uprzedzę, bo właśnie jutro wybiera się z panną do Gawny,do państwa Kuczuków-Olbrotowskich. Uprzedz go, by nie wyjeżdżał, nim się ze mną nie obaczy. Czeladz już posłana, boję się tylko, czy bezpiecznie dojedzie.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG184 Można będzie posłać za nimi cały regiment, wreszcie pogadamy.W porę mi to, w porę! A i pocieszna rzecz, jeżeli Podlasie za pieniądzetego regalisty i patrioty od Rzeczypospolitej oderwę.To rzekłszy książę pożegnał radę, bo musiał jeszcze oddać się wręce pokojowych, których zadaniem było co dzień przed nocą kąpiela-mi, maścią mi i różnymi sztukami, znanymi tylko za granicą, nadzwy-czajną jego urodę konserwować.Trwało to zwykle godzinę, a czasem idwie; książę zaś i bez tego był już znużon drogą i pózną godziną.Nazajutrz rano Paterson zatrzymał miecznika i Oleńkę oznajmie-niem, iż książę pragnie się z nimi widzieć.Trzeba było wyjazd odło-żyć, ale nie zaniepokoili się tym zbytnio, bo Paterson powiedział, o cochodzi.W godzinę pózniej nadszedł książę.Mimo iż pan Tomasz i Oleńkaprzyrzekli sobie najświęciej, iż przyjmą go po dawnemu, i mimowszelkich wysileń, nie mogli tego dokazać.Jej twarz zmieniła się, a miecznikowa nabiegła krwią na widokmłodego księcia, i przez chwilę stali oboje zmieszani, wzburzeni, próż-no usiłując do zwykłej powrócić spokojności.Książę, przeciwnie, swobodny był zupełnie, tylko trochę pomizer-niał w oczach i twarz miał mniej ubarwioną niż zwykle, ale właśnie tajego bladość cudnie odbijała od perłowej rannej szaty, przerabianejsrebrem; spostrzegł jednak natychmiast, iż przyjmują go jakoś inaczej imniej radzi widzą aniżeli zwyczajnie.Ale pomyślał zaraz, że pewnietych dwoje regalistów dowiedziało się o jego stosunkach ze Szwedami,i stąd ten chłód w przyjęciu.Postanowił więc sypnąć im natychmiast piaskiem w oczy, i pozwykłych komplimentach powitalnych tak zaczął: Panie mieczniku dobrodzieju, słyszałeś już zapewne waszmość,jakie nieszczęście mnie spotyka. Wasza książęca mość chce mówić o śmierci księcia wojewody? odparł miecznik.Nie tylko o śmierci.Cios to okrutny, wszelako już zdałem się nawolę Boga, który jak tuszę, wszystkie krzywdy bratu memu hojnie wy-nagrodził, ale na mnie nowy ciężar zesłał, bo muszę wojnę domowąprowadzić, a dla każdego obywatela, miłującego ojczyznę, gorzka todola.Miecznik nie odrzekł nic, tylko spojrzał nieco bokiem na Oleńkę.Książę zaś mówił dalej:NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG185 Moją pracą, moim trudem, a Bóg jeden wie, jakim kosztem do-prowadziłem już pokój do skutku.Prawie o podpisanie traktatów tylkochodziło.Mieli Szwedzi wyjść z Polski, żadnej nagrody nie żądając,prócz przyzwolenia królewskiego i stanów, aby po śmierci Jana Kazi-mierza Carolus na tron polski był obrany.Wojownik tak wielki i potęż-ny zbawieniem byłby dla Rzeczypospolitej.Co więcej, zaraz teraz miałzostawić posiłki na wojnę ukrainną i na moskiewską.Jeszcze byśmygranice rozszerzyli; ale panu Sapieże to nie na rękę, bo nie mógłbygnębić Radziwiłłów.Wszyscy się już na owe traktaty zgodzili, on jedensię zbrojną ręką przeciwi; za nic mu ojczyzna, byle prywaty mógł do-chodzić.Aż przyszło do tego, że trzeba oręża przeciw niemu użyć, któ-rą funkcję właśnie mnie, za tajemną zgodą Jana Kazimierza i Carolusa,powierzono [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •