[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pobiegła w stronę drzwi pokoju, trzasnęła nimi i skierowała się do łazienki.Kiedy znalazła się naprzeciw lustra, oparła ręce o brzeg umywalki i wpatrywała sięintensywnie w swoje odbicie.- Nie zwariowałam! - krzyknęła.Wróciła do pokoju i włączyła MacBooka.Zaczęła szukać w Internecie imienia Alex. JestWłochem, jak moja mama" - myślała, klikając jak szalona.Znalazła dziesiątki kontaktów naFacebooku parę odpowiedzi na blogach sportowych, inne linki się nie otwierały.Większośćobrazów w ogóle nie odpowiadała obrazom z przeszłości podczas omdleń.Inne awataryprzedstawiały piłkarzy, ludzi filmu lub kreskówek.Korespondencjom na blogu nieodpowiadały żadne konta poczty elektronicznej.Po półtoragodzinnych, bezskutecznych poszukiwaniach, wzrok dziewczyny nagle rozjaśniłsię.Wśród wielu linków, na piętnastej stronie wyszukiwarki Google, jeden prowadził nastronę drużyny młodych koszykarzy.Jenny otworzyła go.Serce zaczęło jej bić z niesłychanąsiłą - w grupie graczy jedna z kart była podpisana: Alex Loria, rocznik 1998".Była teżfotografia o niskiej rozdzielczości, przedstawiająca chłopca ubranego na sportowo dotreningu, z jasnym kosmykiem włosów, który Jenny - w tych mglistych momentach podczaspierwszych ataków - widziała i mogła rozpoznać.- Do diabła, wydaje się, że to naprawdę on.- Ten obraz ją zahipnotyzował.Wiek iwygląd zgadzały się.Jenny kliknęła w ramkę z napisem SKONTAKTUJ SI Z NAMI ipodniosła telefon, zdenerwowana i niespokojna.W jednej chwili wybrała numer siedzibyklubu koszykówki.- Ośrodek Sportów Senna, dzień dobry.- nagle ze słuchawki wydobył się zachrypniętygłos.- Dzień dobry pani.- zaczęła Jenny swoim włoskim z silnym, obcym akcentem.-Chciałabym uzyskać informacje.- Proszę.- Szukam numeru lub adresu chłopca, który gra w waszej drużynie koszykówki, nazywasię Alex Loria,- Alex Loria? Kapitan? Przykro mi, ale nie możemy ujawniać danych osobowych przeztelefon.Jenny podniosła wzrok poirytowana.- Może mi pani przynajmniej powiedzieć, w jakim mieście mieszka?- Dziewczynko, numer, który wykręciłaś zaczyna się na 02.Wszyscy gracze są z Mediolanu,oprócz kilku mieszkających na peryferiach.Coś jeszcze?Jenny przymknęła oczy, pewna, że jest to wystarczająca informacja.- Bardzo dziękuję - powiedziała przed rozłączeniem się.Kolejne śledztwo nie było potrzebne.Alex był kapitanem drużyny koszykarzy, która byłaczłonkiem Mediolańskiego Ośrodka Sportu.Był w jej wieku.Dane, które jej dostarczył, pasowałydoskonale.Nie była wariatką, nie cierpiała na zaburzenia psychiczne, nie wymyśliła sobie tegowszystkiego.Alex istniał.Teraz jej kolej, aby dotrzeć do niego.20Po rozmowie z Jenny Alex wskoczył pod prysznic.Kiedy ciepła woda wreszcie lała się najego szczupłe, umięśnione ciało, myśli powędrowały do jego równoległego JA, w którą to stronępopchnął Jenny. Jakie jest jej życie? - pytał sam siebie, wyciskając na dłoń szampon z tubki.- Jak bardzoróżni się od mojego? Jest kapitanem drużyny? Wygrała tytuł atletki roku w zeszłym sezonie?"Kiedy Alexa ponosiła fantazja w wyobrażaniu sobie alternatywnego świata dziewczyny, wswojej rzeczywistości Jenny była już w taksówce jadącej na lotnisko.Nie tracąc ani chwili,wrzuciła do torby pływackiej parę ubrań, zaopatrzyła się w kartę kredytową matki, szybkoprzejrzała strony internetowe kilku australijskich linii lotniczych i zarezerwowała lot, którypoprowadzi ją do jej bratniej duszy.To było szaleństwo.Musi to zrobić natychmiast albo już nigdy więcej nie zdobędzie się nataką odwagę.W przeciwnym wypadku byłaby to tylko ucieczka. Istnieje, istnieje, istnieje." - powtarzała sobie, gdy taksówka mknęła po ulicachMelbourne.Jenny przyjechała na lotnisko dużo wcześniej przed wejściem na pokład samolotu.Cały tenczas spędziła na nerwowym chodzeniu tam i z powrotem po Tullamarine.Po raz pierwszyleciała sama.Wydawało się, że ten czas nigdy nie upłynie.Twarz Alexa ciągle atakowała jejmyśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]