[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie podnosząc głowy, przeniósł wzrok na swoje udo i bez trudu dostrzegł zródło tego uczucia.Na jegoudzie bezczelnie spoczywała dłoń Evy.Wiedział, że to jej dłoń dzięki ogromnemu plastikowemu pierścionkowi naśrodkowym palcu.Poza tym nikt inny obok niego nie siedział.Zastygł jak bryła lodu, a w następnej chwili poczuł przypływ gorąca.Potem w głębi tego gorąca pojawiło się ukłuciezimna.W całym jego ciele zapanował chaos.Prawie widział prezentera pogody uśmiechającego się głupio dokamery i wskazującego różne części jego ciała:  Tu widzimy ciepły front przesuwający się w stronę lędzwi, ale napółnocy niestety panuje gęsta mgła".Matt uczył się w przyspieszonym tempie. Będziesz musiał o niej zapomnieć  usłyszał tuż obok ucha.0 kim zapomnieć?  zdziwił się Matt. Przyniosę ci jeszcze jednego drinka  oznajmiła Eva.Jej ręka zacisnęła się delikatnie na jego udzie.i nagle ręka zniknęła.Eva zabrała ją ze sobą i ruszyła w stronę baru.Matt odprowadził wzrokiem ją i jej rękę.Spódniczka była krótka.Nie nieprzyzwoicie krótka, po prostu w sam razkrótka.A top zwężał się i rozszerzał dokładnie tam, gdzie zwężało się i rozszerzało ciało Evy.Nie było takie jak ciałoJennifer, lecz jeśli spojrzało się na nie pod właściwym kątem, dostrzegało się jego liczne zalety.Matt patrzył przezchwilę pod właściwym kątem.Patrzył, jak Eva stoi przy barze z jedną nogą opartą na drążku.Spódniczka podjechałajej na udo.Eva odwróciła się nieco w lewo i spojrzała na faceta siedzącego przy końcu bard.A on popatrzył na nią!Pózniej się do niego uśmiechnęła.A ótt do niej! Palant, pomyślał Matt.Kiedy spojrzał na nią ponownie, Eva już szła do niego z ciepłym, zapraszającym uśmiechem.Podskoczył, biorąc odniej drinki.378  W Odeonie grają nowy film z Tomem Cruise'em  powiedział, kiedy usiedli. O, uwielbiam Toma Cruise'a. Naprawdę? Ja też! Czy to nie zabawne? Tak.Niesamowite. Masz ochotę się wybrać? Dzisiaj?Eva napiła się drinka i uśmiechnęła się do Marta. Taak, czemu nie?  odparła, wzruszając ramionami.Dan spojrzał na ulicę, odwracając tabliczkę z napisem  Zamknięte".Paul usiadł przy stoliku tuż koło baru.Dandołączył do wspólnika i przygotował się na najgorsze.Ale nigdy by się nie spodziewał tego, co usłyszał.Zamrugałoczami, a potem się uśmiechnął. Gratulacje! O rany! Jak do tego doszło?Paul pozwolił sobie na uśmiech, a potem wzruszył ramionami. Po prostu obudziłem się i stwierdziłem, że to kobieta dla mnie. Miałeś dość skoków w bok, co? Paul pokręcił zdecydowanie głową. Te czasy minęły, stary. Słusznie.Więc co naprawdę doprowadziło do tej decyzji? Paul spojrzał nań z rezygnacją.Wiedział, że niezwiedzienajlepszego kumpla. No cóż  zaczął z westchnieniem. Ona powiedziała, że chce wiedzieć, co będzie z naszą przyszłością.Coś wtym rodzaju.Dan przyjrzał się uważnie przyjacielowi. Postawiła ci ultimatum? Paul zmarszczył czoło. Wydaje mi się, że nasz związek.że to nie było wobec niej w porządku.Ona nie młodnieje, kiedyś chce miećdzieci, jesteśmy ze sobą od pięciu lat.Chciała wiedzieć, dokąd to wszystko zmierza, albo. Albo chciała od ciebie odejść?  dokończył cicho Dan.373 Paul skinął głową. A ja uświadomiłem sobie, że te wszystkie głupie skoki w bok nie miały żadnego znaczenia.Bez niej jestemniczym.Nowa kartka.Nowy ja. Dan się uśmiechnął. Chłopaki w pracy używają sobie na mnie, ale wiedziałem,że ty zrozumiesz  ciągnął Paul. Sam przecież jesteś zaręczony i w ogóle.Kiedy spotka się tę jedyną, wszystkosię zmienia. To wspaniała wiadomość  stwierdził Dan. Skąd więc ta smutna mina?Dopiero pózniej, gdy Dan siedział na podłodze, w absolutnej ciszy gapiąc się na zmywarkę, uzmysłowił sobie, że niemógł spodziewać się najgorszego, bo jego wyobraznia nie jest wystarczająco dobra.Paul wypowiedział starannie przećwiczoną kwestię o tym, jak dostał awans.%7łe ten awans oraz perspektywa ślubuuświadomiły mu, że czas przestać bawić się pieniędzmi, które nie należą już wyłącznie do niego.Chce wpłacićzaliczkę na dom i uważa, że może to być największy dom, jaki uda się kupić, bo czemu nie? Jest to winien swojejdziewczynie  a właściwie narzeczonej.Zapadła cisza, która aż dudniła w uszach.Dan chciał coś powiedzieć, odchrząknął i znów otworzył usta. Stary. zaczął, choć brakowało mu tchu. Wiem  rzekł cicho Paul. Naprawdę nie chciałem cię ranić. Ranić mnie?  zdziwił się Dan. Tak.Wiele dla mnie znaczysz.Ten lokal wiele dla mnie znaczy.Ale czuję.Zmieniłem się.Nie mam wyboru. Nie zraniłeś mnie  szepnął Dan. Bogu dzięki. Tylko zrujnowałeś.Paul zdobył się na śmiech.("" Och, daj spokój.Nie może być aż tak zle. Oczywiście, że jest.Nie utrzymam tego lokalu, jeśli będę musiał cię wykupić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •