[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby nie ten brak łączności i umówionychsygnałów alarmowych, nie doszłoby do zdarzeń naStrandlinden.A Margo?Za nią mogą Michałowi dobrze natrzeć uszu, lub  kto wie wyciągnąć poważne konsekwencje służbowe, aż do zmianypracy włącznie.Przecież oficerowi kontrwywiadu, będącemuza granicą w misji specjalnej, nie wolno bawić się w romanse.Tym bardziej gnębiły Michała wyrzuty sumienia, że w swoichraportach ani słówkiem nie wspomniał o dziewczynie.Nawetwówczas, kiedy żywił poważne obawy, że jest agentką obcegowywiadu.Natychmiast po opuszczeniu  Gryfa zaczną sięrównież inne, poważne kłopoty.Margareta, jako jedynydokument, miała w torebce.szwedzkie prawo jazdy.Ale niech się dzieje co chce! On, Michał Wyganowicz,spełnił swoje zadanie.Kiedy trzeba było, bez wahaniaryzykował życiem.Grunt, że wszystko skończyło się dobrze iże z nim jest Margo.Na zmartwienia przyjdzie czas pózniej.Statek zatoczył łuk i zgrabnie przybił do nadbrzeża.Kapitan Wyganowicz i jego dziewczyna byli pierwszymipasażerami, którzy zeszli z trapu.Michał miał niepewnąminę, Szwedka nie kryła swojego zdenerwowania.Jej nogapierwszy raz dotknęła tej ziemi, która miała stać się jej drugąojczyzną.Przeszli kilkanaście kroków trotuarem wzdłuż nabrzeża iweszli do budynku dworca.Jeszcze długi korytarz i barierkaz budką dla oficera WOP-u.Graniczna kontroladokumentów.Michał szedł na przedzie.Podał swój brazylijski paszport.Nadal był nie kapitanem Wyganowiczem, lecz jubileremDiego de Periera.Porucznik dokładnie obejrzał (podany mupaszport zagraniczny.Sprawdził czy wiza jest w porządku iczy fotografia odpowiada wyglądowi właściciela.Znalazł, żewszystko jest w porządku i z rozmachem przybił stempel.  Pani dowód?  zwrócił się do stojącej za kapitanemSzwedki. Ta pani jest ze mną  próbował wyjaśnić Wyganowicz. W porządku  zgodził się podporucznik WOP-u proszę o jej paszport. Pani zdecydowała się tak nagle na wyjazd  tłumaczyłrzekomy jubiler  że nie zdążyła wziąć ze sobą paszportu.Ma tylko prawo jazdy.Margo chociaż nie rozumiała ani słowa z tej toczącej się wpolskim języku rozmowy, doskonale orientowała się o cochodzi i podała podporucznikowi zielony kartonik zfotografią i szwedzkim tekstem.Wopista obejrzał podany mudokument i zwrócił go Szwedce. Jeżeli pani nie ma paszportu  wyjaśnił  musi paniwracać spowrotem tym samym promem do Szwecji zadecydował  proszę natychmiast wrócić na  Gryfa albodo restauracji  Baltony i tam czekać do odjazdu. Ależ poruczniku  interweniował Wyganowicz  panispecjalnie przyjechała do Polski.Pozwólcie jej jechać doWarszawy, tam postaramy się o zgodę na dalszy jej pobyt wtym kraju. Niestety nie mogę  podporucznik rozłożył ręce. Takie są przepisy. Może jednak. Nie da rady.Dziewczynie łzy stanęły w oczach.Michał też nie miałnajweselszej miny.Podporucznikowi zrobiło się ich żal. Idzcie do dowódcy  poradził  może on będzie mógłwam coś pomóc? To te drugie drzwi na lewo.Margo i Wyganowicz zapukali i weszli do środka.W małympokoiku siedział przy biurku oficer WOP-u z dystynkcjamikapitana.Michał wytłumaczył w jakiej sprawie przybywa. Jak można bez dokumentów wybrać się w taką drogę? oficer WOP-u nie wiedział, czy się śmiać, czy gniewać. I coja teraz z wami mogę zrobić? Niech pan, kapitanie  prosił Wyganowicz  tylkopozwoli jej dojechać do Warszawy.Tam sobie jakoś poradzimy. Poczekajcie chwilę  oficer wstał i wyszedł dosąsiedniego pokoju.Kiedy po paru minutach wrócił, był wznacznie lepszym humorze. W drodze wyjątku  wyjaśnił  uznamy, że ta panizgubiła na promie swój paszport zagraniczny.Po prostuwypadł jej z torebki tak nieszczęśliwie, że wleciał do morza.Wydamy pani tymczasowe zaświadczenie z prawem pobytu wPolsce, powiedzmy  lekko się zawahał  na siedem dni.Jeżeli w tym czasie ambasada szwedzka w Warszawie zgodzisię wystawić drugi paszport, to w wizę zaopatrzycie się wKomendzie Milicji w Pałacu Mostowskich.Wystarczy? Tomaksimum tego co mogę dla was zrobić. Bardzo dziękujemy, panie kapitanie  Wyganowicz byłuszczęśliwiony z tak pomyślnego załatwienia sprawy. W takim razie zaraz wystawię odpowiednie za-świadczenie.Proszę tylko o to prawo jazdy, bo muszę miećpersonalia tej pani.Państwo niech przejdą do drugiegopokoju i tam zaczekają.A w tym drugim pokoju na stole leżał piękny duży bukietczerwonych róż, a za stołem siedział.bezpośrednizwierzchnik kapitana Wyganowicza, pułkownik StanisławMogajski.Kapitan na widok  starego najpierw tak się zdziwił, że ażwypuścił z rąk walizkę.Ale natychmiast odzyskałprzytomność i przepisowo stanął na baczność.Był pewien, żezaraz dostanie największą w swojej służbie burę.Alepułkownik z energią, której nikt by się nie spodziewał po tymdość tęgawym mężczyznie o jowialnym wyglądzie twarzy,zerwał się zza biurka i podchodząc do podwładnegowyciągnął rękę. Kapitanie  powiedział Mogajski ściskając dłoń Michała w imieniu służby dziękuję za wzorowe wypełnieniepowierzonego wam zadania.Margareta  pułkownikprzeszedł na angielski  witam panią serdecznie na polskiejziemi i cieszę się, że właśnie mnie przypadł zaszczytpowitania pani w jej przyszłej ojczyznie.%7łyczę wiele, wiele szczęścia.Pułkownik szarmancko ucałował dłoń dziewczyny i wręczyłjej bukiet pięknych róż. No, stary  dodał otwierając ramiona  winszuję.Dajpyska!Wyganowicz ze zdziwienia nie mógł głosu wydobyć zgardła.Margo zaś śmiała się, dziękowała za kwiaty i tuliłatwarz w czerwonych płatkach.Za chwilę wszedł kapitan WOP-u.Zwrócił dziewczyniedokument i wręczył jej tymczasowe prawo pobytu w Polsce.Jeszcze raz pouczył Margaretę, że w stolicy musi sięnatychmiast zgłosić do ambasady szwedzkiej. No, dzieci  zadecydował pułkownik  podziękujciekapitanowi i nie zawracajcie mu dłużej głowy.Rozmawiaćmożemy i w holu.W holu dworca morskiego stała spora grupka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •