[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To będzie znacznie prościej ustalić.- Sięgnął po kalendarz.- Siódmego grałem w brydża.Ugrałemszlemika bez atu! Dziesiątego grałem w brydża.W tym samym składzie.A dwudziestego.-Przewrócił kartkę.- Proszę pozwolić, że zgadnę.- Wydęła usta.- Dwudziestego grał pan w brydża.- Pudło! - krzyknął Tabaczyński.- Wtedy wnuk miał urodziny.Skończył sześć lat.Dostał od nas wielką ciężarówkę.Nie chciała słuchać opowieści o życiu rodzinnym lekarza.Marnie musiała teżwyglądać, bo w drzwiach zatrzymał ją głos kardiologa.- Powinna pani zrobić EKG.Teraz kostucha kosi wszystkich.Nie licząc godzin ni lat.Wyszła na korytarz.Grubas zapiął guzik koszuli, spojrzał na Jowitę i dysząc, wtoczyłsię do gabinetu.30- Nadal nie rozumiem, Hipis, dlaczego zajmujemy się śmiercią Dudzińskiego? - Krygier nie kryłirytacji.- To donikąd nas nie prowadzi.Komisarz westchnął ciężko.Znali się od dawna i kilka razy w ciągu tych lat dochodziło do spięćmiędzy nimi.Bywało nawet ostro.Pamiętał taką sytuację, gdy rozdzielało ich trzech policjantów.Scysje te zawsze kończyły się tak samo: wspólnym piciem piwa albo roladą po sztygarsku podawanąprzez żonę Krygiera.Heinz czuł, że trafił na ścianę, która łatwo nie skruszeje.Musiał pokonać tę zaporę niechęci, inaczejnie ruszy z miejsca.- Wiem - starał się mówić wolno i spokojnie - że poszlaki, które przedstawiam, są wątłe, ale obajstawialiśmy już hipotezy bardziej wątpliwe, które ostatecznie się sprawdzały.Teraz jest podobnie:jestem pewien, że coś łączy te dwie sprawy.Dudziński i Kolano znali się sprzed lat.Ten drugi towedług pani Jones, byłej żony biznesmena, bydlak, jakich mało.Czternaście lat temu w obozie pracy, zwanym szwalnią, doszło do gwałtu.Teraz wersje są takie:Dudziński zatuszował sprawę i pozwolił wywinąć się Kolanu.- Dlaczego miałby to robić? - zapytał Krygier.- Powodów mogło być wiele.Najpewniej mógł nie chcieć, by jego nazwisko kojarzone było zprzestępstwem, bał się, że jego reputacja, i tak wątpliwa, zostanie zniszczona.%7łe to będzie jegokoniec.- A inna wersja?- Taka, że sam Dudziński był zamieszany w gwałt.Kolano i jego kumple stworzyli szefowi alibi.- I teraz nagle, po latach, domagają się rekompensaty? Dudziński wynajmuje jakiegoś kilera, któryzabija dwóch żuli na %7łeraniu i Siekierkach.Nasz biznesmen ma atak serca i umiera, a mordercakończy swoje zadanie i zabija przy Jubilerskiej.A potem odwraca naszą uwagę i wysyła nam zdjęciez Indii, straszy, że zabije kobietę.A wcześniej jeszcze przysyła nam dłonie, bo zawsze chciałpracować w Poczcie Polskiej.Krygier z politowaniem patrzył na Heinza.- Za dużo komiksów czytasz, Hipis.- To jest karykatura tego, co powiedziałem.I wiesz o tym doskonale.Trzymaj nerwy na wodzy, Heinz.Komisarz wziął głęboki wdech.- Dudziński się bał.Zawsze się czegoś bał.Zamknął się na odludziu, obwarowałkamerami i prowadził samotnicze życie.Miesiąc przed śmiercią zdarzyło się coś, co sprawiło, żejego dotychczasowe życie stanęło na głowie.Czuł, że tym razem wszyscy z uwagą słuchali jego słów.- Postanowił wycofać się z firmy, której był współudziałowcem.Dla przedsiębiorstwa taka nagładecyzja byłaby katastrofą.Mało tego, Dudziński sprzedaje kolekcję obrazów.Mija kilkanaście dni iotrzymuje dziwną przesyłkę.Breloczek z trumienką i kościotrupem.Karloff parsknął śmiechem.- Krótko mówiąc: potrzebne są mu pieniądze.I to nie takie na zakupy w %7łabce.Ktoś przypomina muo swojej obecności.A może mu grozi.Równocześnie giną kloszardzi.Sposób popełnienia zabójstwpodpowiada nam, że możemy mieć do czynienia z zemstą.Nurkowie nie mogą się wypłacić.- A Dudziński może - wtrącił Krygier.Komisarz czuł, że ma go po swojej stronie.Nabrał powietrza w płuca, jakby czekał go jeszcze jeden ekstremalny wysiłek.- Musimy sprawdzićstan konta Dudzińskiego.Zobaczyć, czy są na nim pieniądze pochodzące ze sprzedaży obrazów.-Inspektor spojrzał na Prałata.Aspirant zanotował coś na kartce.- Mów dalej, Hipis.- Ktoś odwiedza biznesmena 26 września wieczorem.Serce mu nie wytrzymuje iumiera.Niestety, system monitoringu już wtedy nie działał, nie wiemy, kto to mógł być.- A propos monitoringu - ożywił się Prałat.- Przeglądam te zapisy, o które prosił mnie komisarz.októre mnie prosiłeś.Na razie nie ma nic ciekawego: listonosz, śmieciarze i sprzątaczka to stałaekipa.Sprzątaczka przychodziła raz w tygodniu, w środę.Z zapisu, który znam, wynika, że Dudzińskisam wyłączył monitoring raz, w czwartek, w sierpniu pod wieczór.- Na kartkach zapisanychdrobnym pismem szukał dokładnej daty, ale nie mógł jej odnalezć.No proszę, nawet Prałat się zakopał w tych notatkach.- Dudziński wyłączał system, jakby oczekiwał kogoś i chciał zachować dyskrecję.-Prałat rozrzucił papiery po stole.- Miłosna schadzka.- mruknął Karloff.- To raczej nie to - zaprotestował Heinz.Opowiedział o swojej hipotezie.A jeśli w życie biznesmena wkroczyło dziecko, o którego istnieniuwcześniej nie wiedział? Czy ma to związek z Ormianką? Niekoniecznie.Wtamtym obozie pracy było wiele dziewczyn
[ Pobierz całość w formacie PDF ]