[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz Fiora znalazła się w sercunieznanego kraju, zamknięta w warownym zamku, pozbawiona jakiejkolwiekpomocy, by się z niego wydostać.Bez przebiegłości Estebana i nadzwyczajnejRLTsiły Mortimera, bez odwagi ich obu, była niemal bezbronna, gdyż nie bardzowyobrażała sobie, że mogłaby próbować uwieść starego Salvestro w nadziei, iżotworzy jej bramę.Gdzie teraz byli Kastylijczyk i Szkot? Campobasso, jeśli wierzyć jego słowom,kazał odprowadzić ich milę za Thionville.Dopiero wtedy zwrócono im broń, aci, którzy ich odprowadzali, widzieli, jak oddalali się w kierunku Francji.Czy jużtam dotarli i czy wszystko odbyło się tak, jak jej opowiedziano? Czy naprawdęoddano im broń, czy też raczej poderżnięto im bez zbędnych ceregieli gardła?Fiora znała teraz wystarczająco swego kochanka, by wiedzieć, że można się ponim spodziewać wszystkiego.Jeśli tak się nie stało - a pragnęła tego z całego serca -to Douglas Mortimer je-chał zapewne co koń wyskoczy do króla, by zdać mu sprawozdanie ze swej mi-sji.Ale Este-ban? Czy towarzyszy mu w nadziei na sprowadzenie jakiejś pomo-cy? Fiora trochę w to wątpiła.Kastylijczyk był do niej przywiązany.Poza tym zanic, w świecie nie złamałby polecenia Demetriosa, a to było wyrazne: czuwaćnad Fiorą zawsze i w każdych okolicznościach.Może nie był tak daleko, jak są-dzono? W każdym razie jedno było pewne: musiała próbować wydostać się stądza wszelką cenę.Może wówczas, dowiedziawszy się, że uciekła, Campobassorzuci się na jej poszukiwanie pozbawiając w ten sposób Zuchwałego jednego znajlepszych dowódców? Tak czy inaczej, nie chciała dłużej być zabawką w rę-kach tego mężczyzny i ponownie przeżywać dni i nocy, których nie mogła nawetwspominać bez wstydu: bez wątpienia zachowała się jak kurtyzana - była zresztąna to przygotowana, ale najgorsze, że sprawiło jej to przyjemność.Odkryła, żemoże lubić miłosne igraszki nie odczuwając samej miłości i że człowiek całkiemnieznajomy, jeśli byłby zręczny, mógłby wprawić w drżenie jej zmysły.Rozmyślając o rychłej ucieczce zasnęła w końcu tak głęboko, że nie słyszała,jak wczesnym rankiem Angelo wyjechał wraz z eskortą.RLTPo opuszczeniu przezeń zamku, Salvestro rozkazał spuścić kratę i podnieśćmost zwodzony.Pózniej, spojrzawszy na okno pokoju, gdzie spała kobieta, któraoczarowała jego pana, uśmiechnął się lekko, wzruszył ramionami i poszedł prze-prowadzić inspekcję kwater oraz broni ludzi strzegących fortecę.Fiora jeszczenie wiedziała, że stała się jeńcem starego żołnierza, który jej nie lubił i który zro-bi wszystko, by prędko opanowała wyznaczoną rolę: rolę pięknego przedmiotusłużącego wyłącznie wytchnieniu wojownika i dającego mu przyjemność.Nicwięcej!Bardzo szybko spostrzegła, jaki los jej zgotowano.Z samego rana, widząc żewyjątkowo nie pada i niebo jest prawie czyste, poprosiła o konia, by odbyć prze-jażdżkę po okolicy.Odpowiedziano jej, że jest to niemożliwe, gdyż piesze czykonne spacery nie dają się pogodzić z obroną granicznej fortecy.Wskazano jejznajdujące się przy bramie wjazdowej schody wiodące na trasę obchodu murów.Jednak kiedy zaczęła wspinać się po stopniach, usłyszała za sobą odgłos podku-tych butów dwóch żołnierzy zobowiązanych do towarzyszenia jej.W ich obec-ności, pod ich czujnym spojrzeniem, przebyła wolnym krokiem trasę obchoduzamku, ledwie spoglądając na nie pozbawiony przecież uroku pejzaż.Jeszcze gorzej było, kiedy zszedłszy z powrotem zauważyła dwóch murarzyzajętych pod nadzorem Salvestro wstawianiem krat do okna jej pokoju.W przy-pływie gwałtownego gniewu podbiegła do niego:- Kto pozwolił ci to robić, panie? Czy nie wiesz, że twój pan pragnie, bym zo-stała jego żoną?- Nie obawiaj się, pani: nikt w tym zamku ci nie uchybi.Ponieważ jednak niejestem pewien, czy ty masz wielką ochotę na małżeństwo, chcę być pewien, żebędziesz gotowa go przyjąć, kiedy tego zapragnie.- Cóż to za brednie? Czyż nie przybyłam do niego z własnej woli?RLT- Bez wątpienia, ale w jakim celu? Może dlatego, że marzyłaś o nim od daw-na, pani? Nie wierzę w to: jesteś taka młoda a on wkrótce będzie stary.- Czy nie wiesz, że jestem jego kuzynką?- To możliwe ale nie całkiem pewne.Ja zaś otrzymałem zadanie opiekowaniasię tobą i będę się tobą opiekować, nawet wbrew tobie samej.Uwierz mi, że wie-le mnie to kosztuje.Gdyby nie ty, pani, brałbym udział w przygotowaniach dowojny.- Jakiej wojny? Właśnie trwają negocjacje pokojowe.- Aja ci mówię, pani, że książę znowu wyruszy na wojnę.- Jesienią? To nieprawdopodobne!- Dla prawdziwych żołnierzy pora roku nie ma znaczenia.Czy zechciałabyśwejść do środka, pani?- Poskarżę się na warunki, w jakich tu przebywam!- Ale za to mój pan nie będzie się Uskarżać: zależy mu by mieć się w swoimłożu.Ja będę czuwać nad tym, żebyś stamtąd nie wychodziła.Rozwścieczona Fiora wróciła do siebie trzasnąwszy drzwiami.Mijały dni i noce, smutne, szare, wszystkie podobne do siebie i przerażająconudne.Natura ponownie przybrała opłakane barwy, a lato zakończyło się wśródobfitych deszczy i huraganowych wiatrów.Pierrefort, otoczone chmurami i ob-łokami wody, przypominało okręt w czasie burzy, a Fiora lubiła wspinać się namury i z dziką przyjemnością pozwalała smagać się wiatrowi.Marzyła o tym, byją porwał, by mogła jak ptak przelecieć nad blankami i zanurkować w rozmo-kłych polach jak w morzu.Zawsze jednak musiała wracać do siebie, a w domudusiła się.Spędzała długie godziny siedząc w głównej komnacie przy ogromnym komin-ku, na którym drwa płonęły przez cały dzień, bezczynnie, ze wzrokiem zatopio-nym w kapryśnych igraszkach płomieni.Nie miała żadnej możliwości zajęcia sięRLTczymkolwiek, gdyż na zamku nie było ani książek, ani niczego, co pozwalałobyzająć ręce haftem, czy inną robótką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]