[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wchodziła do mojego pokoju, gdzieleżał, płacząc, gdy już, już miałam go uderzyć w twarz.Odbierałami go z rąk, jakby była jakimś tłustym, czarnym aniołem zesła-nym po to, bym nie skrzywdziła własnego dziecka.Robiła tak zewszystkimi moimi dziećmi.Czasami się zastanawiałam, skądwie, kiedy interweniować.Zastanawiałam się, czy w jej ogrom-nym ciele wibrowały jakieś fale, które odbierała jak stacja radio-wa, kiedy byłam o włos od uderzenia dziecka, by je uciszyć.Nie lubię bić.Nie chciałam tego robić.To się po prostustawało samo, zanim zdążyłam się zorientować.Nie potrafiłamo tym mówić.Och, Caro twierdziła, że w tamtych czasach potra-fiła odjechać ze stacji benzynowej, zapominając o jednym z syn-ków, zostawiając go tam aż do następnego dnia, ale ona tylko298żartowała.Nie potrafiłam powiedzieć przyjaciółkom o tym, corobiłam dzieciom, kiedy za bardzo mnie zdenerwowały.Jeżeli sprawy wymykały się spod kontroli, matka posyłała poGinger, a czasami po jej wnuczkę, Mary Lee, ale ona sama byłatylko dziewczynką.To nie wystarczało.Nic nie wystarczało.Gdyby Delia jeszcze żyła, dopilnowałaby, żebym nigdy nie mu-siała do niej dzwonić po pomoc.Kiedy w końcu zawiozłam dzieciaki do domu i położyłam siędo łóżka, byłam tak wyczerpana, że cała się trzęsłam.Ten skur-wiel Shep.Jak mógł mnie zostawić, skoro wiedział, że to ostatnidzień pracy Melindy?Nie mogłam usnąć.Czułam, jak całe moje ciało wibrujew środku.Czułam dwanaście milionów końcówek nerwowych.Dzieci Necie miały odrę, a Caro ostatnio sfiksowała na punkciewczesnego chodzenia spać.Zadzwoniłam więc do Teensy, aleona i Chick już wyszli. Dokąd poszli? spytałam Shirley, która przyszła zająćsię dziećmi. Do restauracji pana Chastaina.Zadzwoniłam do restauracji i poprosiłam Teensy do telefonu. Potrzebni mi są jacyś dorośli powiedziałam jej. Czuję się zaszczycona tym, że się nadajemy, cher.Jeszczenie złożyliśmy zamówienia.Przynieść ci trochę gumbo*? Cokolwiek odparłam. Nie jestem zbyt głodna.Straciłam apetyt, kiedy urodził się Baylor.%7łołądek odmawiałmi posłuszeństwa.Jedzenie było dla mnie prawdziwą męką.Mogłam zadzwonić do matki i poprosić ją, żeby zajęła siędziećmi, ale nie chciało mi się oglądać poczucia winy, jakiemalowało się na jej twarzy, gdy pytała, dlaczego po prostu niegotuję kolacji w domu.Zadzwoniłam więc do Willetty Lloyd,której mąż, Chaney, pracował dla Shepa i jego ojca w PecanGrove, dokąd mieliśmy się przeprowadzić po wybudowaniu tam* Gumbo luizjańska zupa ze strąków piżmaka.299nowego domu, po wyrwaniu się z tego paskudnego wynajętegodomu, w którym wówczas mieszkaliśmy.Willetta sprzątała wte-dy u doktora Daigre'a, ale ponieważ dzieci Daigre'a były jużduże, czasami przychodziła do moich. Tylko nie mów nie", Willetto powiedziałam. Pro-szę, nie mów nie".Nałożyłam spodnie z wielbłądziej wełny i czarny sweter, a nausta świeżą warstwę szminki.Wyglądałam jak gruzliczka.Mojewłosy stawały się rzadsze z każdym dniem.Rano po przebudze-niu znajdowałam je na poduszce.Kiedy już wypiłam kolację u Chastaina, nie mogłam się zmu-sić do pożegnania. Nie psujcie imprezy powiedziałam Teensy i Chickowi.Nie kończmy jeszcze wieczoru.Pojedzmy do Theodora na drinka. Strasznie bym chciał, Vivi, kochana powiedział Chick ale musimy wracać i sprawdzić, czy nasze petits monstresjeszcze nam nie zrujnowały domu. Teensy, a ty nie możesz zostać? Nie chcę jeszcze wracaćdo domu.Zabawmy się. Vivi Bebe powiedziała Teensy. Jestem wykończona.Dzieciaki wcześnie mnie dzisiaj obudziły i nawet się nie zdrzem-nęłam.Poprosić o rachunek? Absolument odparłam i ucałowałam ich na dobranoc. Vivi, a dlaczego ty nie jesteś zmęczona? spytał Chick.My mamy tylko dwoje dzieci, a ty aż czwórkę, na miłość boską. Już nie wspominając o tym, że Shepowi chyba się wydaje,że nie ma ani jednego dodała Teensy.Ya-Ya nie podobało się,że Shep mnie tak zostawił i wyjechał do swojego obozu.Necienazywała mnie kaczą wdową". Nie jestem ani trochę zmęczona, naprawdę! powiedzia-łam. Mogłabym balować całą noc. Daj mi trochę tej energii powiedział Chick. Zarobi-libyśmy milion, gdybyśmy ją zapakowali do butelek!*300Prawda zaś była taka, że byłam zmęczona podskórnie.Byłamzmęczona tam, gdzie nie mogłam tego zobaczyć.Nie wiem, jakto się stało.Jak mogło do tego dojść.Wszystko wydarzyło się takszybko.Uwielbiałam dzwięk głosu Shepa.Uwielbiałam, jak słońcepadało na jasne włoski na jego przedramionach.Myślałam: Bę-dziemy mieć piękne dzieci, on ma dobre kości, ładne oczy,pochodzi ze starej rodziny".Myślałam: To nie Jack, ale Jackamieć nie mogę".Shep zabrał mnie do Pecan Grove.Obwiózł mnie swoimkabrioletem po ośmiu tysiącach akrów i pokazał miejsce, w któ-rym chciał postawić dom.Pociągał mnie seksualnie.Czułam doniego coś w rodzaju miłości.Nie wiedziałam, co to znaczy budzić się codziennie i widziećShepa.Nie był mężczyzną, którego pragnęłam, nie był mężczy-zną, którego szczerze kochałam.Prawdę mówiąc, uwielbiałam być w ciąży.Uwielbiałamwchodzić do pokoju w stroju dla ciężarnych kobiet, jaki samzaprojektowałam i który uszyła dla mnie pani Boyette.Potem jednak pojawiły się cztery istotki, które były ode mnieuzależnione.Nie chciały odejść.Nie można ich było zostawić, bociągle chorowały na bronchit.Ja tego nie chciałam.Ja tego niechciałam.Po prostu wpłynęłam do klubu matek jak łódz bez steru.Nie wiedziałam, jaki zapach będzie miało macierzyństwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]