[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Reager otworzyła im drzwiubrana w dżinsy, kraciastą koszulę i robocze rękawice.Miała pobrużdżoną,wysuszoną skórę kobiety, która większość życia spędziła na słońcu.Starkey domyśliłasię, że Mueller zjawił się u niej jak kowboj, sądząc, że może potraktować starowinkę zgóry, czym ją rozezlił.Rozezloną nie tak łatwo już było udobruchać.Starkey przedstawiła siebie i Marzik.Reager zlustrowała je ciekawie.- Dwie babeczki, ha? Domyślam się, że żadnemu z tych leni w pantalonach niechciało się tłuc taki kawalas drogi.Marzik parsknęła śmiechem aprobaty.Ujrzawszy iskierkę, jaka zabłysła w okuEstelle Reager, Starkey już wiedziała, że zaskarbiły sobie sympatię starszej pani.Gospodyni przeprowadziła je przez środek domu na małe patio nakryteprzezroczystą zieloną markizą, która zatrzymywała promienie słońca i kąpała ogródekw zielonkawej poświacie.Wzdłuż ściany domu biegł podjazd do garażu, za którym stałschludny domek gościnny.Przestrzeń między patiem a tym budyneczkiem zajmowałwypielęgnowany warzywnik.- Dziękuję, że zgodziła się pani nas przyjąć, pani Reager.- Drobiazg, z radością wam pomogę.Choć nie wiem, czy zdołam, bo powiedzia-łam już wszystko, co miałam do powiedzenia.Marzik podeszła na skraj patia, żeby się lepiej przyjrzeć domkowi gościnnemu.- Tutaj mieszkał?- A tutaj, tutaj.Mieszkał u mnie cztery lata i powiem paniom, że trudno osympatyczniejszego lokatora.Wiem, że to brzmi dziwnie, zważywszy na to, co dziś onim wiemy, a jednak to prawda.Dallas był nadzwyczaj uprzejmym młodymczłowiekiem.Czynsz też płacił zawsze regularnie.- Domek wygląda na pusty.Czy ktoś w nim teraz mieszka? - Miałam w zeszłym roku lokatora, ale ożenił się z nauczycielką i jak to młodemałżeństwo: potrzebowali czegoś większego.Trudno znalezć kogoś odpowiedniego wtym przedziale cen, panie rozumieją.Czy mogę zapytać, czego panie szukają?Starkey podzieliła się z nią przypuszczeniem, że Dallas zachował gdzieś swójwarsztat i komponenty do produkcji bomb.- No cóż, tu panie niczego nie znajdą.Policja wywróciła wszystko do górynogami.Zadeptali mi cały ogródek.Miałam szczerą ochotę im pomóc, ale nie okazalisię zbyt uprzejmi.Starkey już wiedziała, że trafnie oceniła Muellera.- Jeśli chcecie przejrzeć rzeczy Dallasa, bardzo proszę.Wszystko jest w garażu.Marzik porozumiała się spojrzeniem z Carol.- Ma pani wciąż jego rzeczy?- No cóż, prosił, żebym je przechowała do czasu, aż wyjdzie z kryminału.Starkey spojrzała na garaż, a potem na panią Reager.- I te rzeczy tu były, gdy policja robiła przeszukanie?- I owszem.Są w garażu, jeśli chcą je panie obejrzeć.Wyjaśniła, że Tennant wpierwszym roku odsiadki nadal uiszczał czynsz, ale potem napisał, że dłużej nie możepłacić, i pytał, czy zgodziłaby się przechować jego rzeczy.Nie było tego wiele.Ledwokilka pudeł.Starkey przeprosiła staruszkę i obie z Marzik poszły do garażu.- Skoro powiedziała, że możemy tu wejść, jesteśmy kryte, ponieważ to jejwłasność.Ale jeśli zaczniemy grzebać w pudłach tego gnoja i coś znajdziemy, możemysobie napytać biedy.- Uważasz, że powinnyśmy mieć nakaz rewizji?- Oczywiście.Nie tylko potrzebowały nakazu rewizji, ale na domiar złego znajdowały się naobcym terenie - dwie policjantki z Los Angeles w Bakersfield.Najprościej byłobyzadzwonić do Muellera, żeby przyjechał z gotowym nakazem.Starkey wróciła do starszej pani.- Pani Reager, chciałabym coś wyjaśnić.Czy te rzeczy w garażu to te same,które policja wtedy przeszukała?- Hmm, były w domku gościnnym, gdy tu przyjechali, więc chyba tak. - Doskonale.Powiedziała pani, że Tennant prosił o przechowanie swoichrzeczy.Czy pani je spakowała?- Tak.Nie było tego dużo, trochę ubrań i tych świńskich filmów dla dorosłych.Tego nie pakowałam.Od razu wyrzuciłam na śmietnik.Meble były moje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •