[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zaÅ› już wjechaÅ‚ na dziedziniec,pomógÅ‚ mu Hassan zsiąść z osÅ‚a, którego Moshed uwiÄ…zaÅ‚ u sÅ‚upa, i tajemnie mu kilkapowiedziawszy słów, rzekÅ‚:- Wprowadz mnie do swojego domu, Hassanie!- BÄ…dz w nim pozdrowiony! - rzekÅ‚ ten i wprowadziÅ‚ dostojnego goÅ›cia do komnaty, wktórej zawieszona u puÅ‚apu lampa oddychaÅ‚a ciężko jak konajÄ…cy handlarz oliwy i wydawaÅ‚awoÅ„ nie tak przykrÄ…, jakby o tym w pierwszej chwili można byÅ‚o sadzić.55Moshed przyÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ do czoÅ‚a, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ zezem po komnacie, i mówiÅ‚, jakgoÅ›ciowi przystaÅ‚o, kiedy wchodzi do domu swojego przyjaciela:- Pokój temu domowi, który jest paÅ‚acem Aladyna i sezamem, a jednak Jest zbyt maÅ‚y,aby siÄ™ w nim to wszystko zmieÅ›ciÅ‚o szczęście, którego ja mu życzÄ™.Gdzie jest sofa w tymprzybytku rozkoszy, Hassanie?Już ten miaÅ‚ odrzec, kiedy szczęściem olbrzymi pajÄ…k wpadÅ‚ w ognisko lampy, którauÅ‚apiwszy go żarÅ‚ocznie, rozpaliÅ‚a siÄ™ nagÅ‚ym pÅ‚omieniem, jak siÄ™ nagÅ‚Ä… radoÅ›ciÄ… zapalaczÅ‚owiek, co jadÅ‚ wiele.Przy tym blasku ujrzaÅ‚ Moshed, że sofa stoi pod Å›cianÄ…, wiÄ™c szedÅ‚ kuniej dostojnie i równie dostojnie na niej usiadÅ‚.Potem mówiÅ‚:- Twarz twoja jest jak sÅ‚oÅ„ce, przyjacielu mój, Hassanie, dlatego ciemna jest przy niejtwoja lampa.- Niewolnicy moi sÄ… żarÅ‚oki i kradnÄ… z niej oliwÄ™ - odrzekÅ‚ Hassan - każę jednakzapalić jeszcze wiele lamp, jeÅ›li tak rozkażesz, chociaż oliwy nie mam w domu i musiaÅ‚bympo niÄ… posyÅ‚ać aż za most, gdzie jest wÅ‚aÅ›nie najgorsza i przykrÄ… z siebie wydaje woÅ„.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ dobrotliwie Moshed, wiedzÄ…c, jak wielkim przyjaciel jego jestzÅ‚odziejem, i rzekÅ‚ Å‚askawie:- Czy mniemasz, że sprawiedliwość nie wydaje z siebie blasku?- Zaiste - odrzekÅ‚ Hassan - sprawiedliwość Å›wieci jak sto lamp.- WiÄ™c ujrzeć możemy prawdÄ™ nawet przy tym Å›wietle.Poprowadz mnie do twoichżon, Hassanie.Ten podrapaÅ‚ siÄ™ w gÅ‚owÄ™ i mówiÅ‚:- Nie Å›miaÅ‚bym ciÄ™ prowadzić do ich komnat, Moshedzie, gdyż jest tam bardzo dusznood ciÄ…gÅ‚ych wzdychaÅ„, jakie wydajÄ… z piersi kobiety, czÄ™sto ze smutku, czÄ™sto zaÅ› bezpowodu - wiÄ™c je każę tu przyzwać przed twoje oblicze.Przedtem jednak proszÄ™ ciÄ™, byÅ› nieodmówiÅ‚ w moim domu posiÅ‚ku.To rzekÅ‚szy, klasnÄ…Å‚ w rÄ™ce i rozkazaÅ‚ niewolnikowi, by przyniósÅ‚ konfitur, czarnejkawy i fajki, gÅ‚oÅ›no nakazawszy, aby wszystko byÅ‚o jak najlepsze, gdyż gość jego jestnajszanowniejszym, jaki byÅ‚ kiedykolwiek w tym domu.Potem usiadÅ‚ naprzeciwko Moshedai patrzyÅ‚ w jego twarz pokornie i ze czciÄ…, kiedy zaÅ› niewolnik przyniósÅ‚ na wielkiej tacywspaniaÅ‚e owe rzeczy, sam mu je podawaÅ‚.Abd ul Moshed nabieraÅ‚ z godnoÅ›ciÄ… konfitur w palce i podnosiÅ‚ je do ust, czyniÅ‚ zaÅ›to tak zrÄ™cznie, że bardzo maÅ‚o zwieszaÅ‚o mu siÄ™ z palców i padaÅ‚o na żupan; potem zaÅ›,skrzÄ™tnie palce oblizawszy, popiÅ‚ czarnÄ… kawÄ…, rozkoszujÄ…c siÄ™ niÄ… wielce, zaÅ› po chwili56wielki kÅ‚Ä…b dymu go otoczyÅ‚, tak że siedziaÅ‚, jak wÅ›ród chmury siedzi Allach, zaÅ› Hassan ujego stóp jako jego Prorok.Wiele minęło sÅ‚odkich chwil, zanim Moshed, fajkÄ™ od ust odjÄ…wszy, poczÄ…Å‚ mówić:- Wielka jest twoja goÅ›cinność, Hassanie, i zaprawdÄ™ kalif Al Mahar nie przyjÄ…Å‚bymnie wspanialej, albowiem rozkosz raju nie jest tak sÅ‚odkÄ… jak twoje konfitury; kawa, którÄ…mnie napoiÅ‚eÅ›, przypomina rosÄ™, która o poranku pada na róże, zaÅ› dziecko nie odrywa ust odpiersi matki z takim żalem, z jakim ja twojÄ… fajkÄ™ od ust odjÄ…Å‚em&- Zawstydzasz mnie, Moshedzie - przerwaÅ‚ Hassan.Ów zaÅ› ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej:- Niech ci za to wszystko da Allach wielkie szczęście, zaÅ› przy tym wiele zdrowia isiÅ‚y, abyÅ› mógÅ‚ snadnie wybić wszystkie zÄ™by twojemu sÅ‚udze, który zamiast konfitur dajeoliwÄ™ i wiele innych nieczystoÅ›ci, do kawy dodaje wÅ‚osy ze swojej brody, zaÅ› do fajki wkÅ‚adanawóz wielbÅ‚Ä…dzi, który kÄ…sa jÄ™zyk i wypija wszystkÄ… Å›linÄ™ z gardÅ‚a.Powiedz mu, że mu tomówi Abd ul Moshed, który wiele przebacza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]