[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Juwenalis nie uważał,by składanie raportów o sytuacji politycznej mieściło sięw ramach jego obowiązków, więc pozwoliłem sobie nagłośne rozważania: - Jest taki stary dowcip.Jeśli po rozbiciustatku Grek, Rzymianin i Celt znajdą się na bezludnej wyspie,Grek założy szkołę filozoficzną, Rzymianin wywiesiharmonogram zajęć, a Celt wywoła bójkę -powiedziałem.Popatrzył na mnie podejrzliwie; nawet jak nadowcip miało to zbyt metafizyczny charakter.- No cóż,dzięki.- nie zdążyłem dokończyć, bo ktoś otworzył drzwi.Powinienem był się tego spodziewać.Czy to za sprawą przypadku czy, co bardziej prawdo-podobne, w odpowiedzi na informację przekazaną za-konspirowaną pocztą pantoflową dołączyło do nas kilkuważniejszych żołnierzy XIV Legionu.Kiedy się obró-180 ciłem, żeby ich sobie obejrzeć, serce mi zamarło.Wszyscymieli zacięte miny ludzi, którzy mają przed sobą cel.Rozpoznałem wśród nich Makrynusa, starszego trybuna obłyszczących lokach, który poprzedniego dnia zbyłpółsłówkami Justyna, mojego antagonistę centuriona, conajmniej trzech innych centurionów o posępnych twarzach ikrzepkiego, milczącego mężczyznę, który jak się domyślałem,był ich specularius, śledczym.Sam kiedyś zajmowałem tostanowisko, kiedy pierwszy raz wykonywałem tajną misję iuczyłem się przesłuchiwania.razem ze wszystkimi okrutnymitechnikami, które je przyspieszają.Wiedziałem, co w moichczasach oznaczałaby obecność tego złowrogiego indywiduum.Może jednak zaszły w tej dziedzinie jakieś zmiany. XXIIIPosadzili mnie na stołku.Otoczyli kołem.Zrobiło się duszno imroczno.Za lewym uchem słyszałem ciche pobrzękiwaniebrązu na ochraniaczu krocza, zbyt bliskie, bym mógł znosić tospokojnie.Nie mogłem się odwrócić i sprawdzić, jakie ruchywywołały ten dzwięk.Trybun i centurioni stali z dłońmiwspartymi na głowicach mieczy.Czułem emanującą od nich siłę, jaka zawsze scala dawnouformowany legion.Wiadomości roznoszą się lotembłyskawicy.Rady wojenne prawie że same się zwołują.Wewnętrzne spiski są nie do wykrycia przez kogoś z zewnątrz,a ci mężczyzni przyszli mi pokazać, jakim są dla mniezagrożeniem.Ponieważ znajdowaliśmy się w jego biurze, inicjatywawciąż należała do prefekta.Centurionowie milczeli.Makrynusz przyzwyczajenia przeczesał wolną ręką włosy, który to gestmiał podkreślać naturalny złoty połysk loków, i to on, trybun,się odezwał.- Otrzymaliśmy skargę od małżonki legata na intruza -oznajmił.Jego kulturalny i wyrazny sposób mówieniapozwalał strzelać sylabami jak pestkami.Był przystojnym,zarozumiałym byczkiem o leniwym spojrzeniu.Mogłem sobiełatwo wyobrazić, że Menia Pryscilla właśnie do niego biegnieze swoimi kłopotami.Byli w podobnym wieku,182 mieli podobny status.Jeśli z nim jeszcze nie sypiała, to założęsię, że miała na to ochotę.- Nadzwyczajnie łaskawa pani - mruknąłem.Makrynus tylko czekał, żebym nazwał małżonkę ich legatazepsutą kocicą.Wszyscy czekali.Widziałem, jak palceprefekta wyciągają się po pióro, a on marzy, by wypisaćoskarżenie o okazywanie braku szacunku.- Nędzne psy, takie jak ty, mówią do naszego trybuna panie"! - fuknął Juwenalis.- Przykro mi, p a n i e ! Naprawdę przeprosiłem za najście.Myślałem, że szlachetny Floriusz Gracylis został w domu zpowodu przeziębienia.- Rezydencja stanowi strefę zakazaną - pouczył mnie.Prefekci obozowi przepadają za wytyczaniem liniidemarkacyjnych.- Korzystaj ze stosownych zródeł.- Stosowne zródła okazały się niedostępne, a ja mamobowiązki względem cesarza - odrzekłem.Znów wyczułemjakiś niepokojący ruch za plecami.- Kim jest ta wścibska łachudra? - wybuchnął z irytacjątrybun.- Utrapieniec zwany Dydiusz Falko.Były żołnierz zDrugiego Augusta.Tę informację powinniśmy przekazywaćnaszym ludziom razem z hasłem - oświadczył prefekt.Zdusiłem jęk.Już wcześniej dopilnował, żeby ani jedenżołnierz legionu ze mną nie rozmawiał.a prawdopodobniegotował mi teraz gorszy los.Nim nadejdzie godzina policyjna,będę łatwym celem dla każdego pijanego osiłka, który zechcepopisać się przed koleżkami.- Teraz pracuje dla Wespazjana.jak należało się spodziewać - dodał.Ta uwaga była aluzją dofaktu, że cesarz dowodził kiedyś II Legionem.Ton jego głosubył zjadliwy na tyle tylko, na ile mógł sobie pozwolić, nieokazując braku lojalności183 wobec wojskowej przysięgi.- Ale to nieważne - zapewniłzgromadzenie.- On tu nie przybył po to, żeby nas niepokoić.Ten idiota zamierza dać się we znaki miejscowym, szukającprzywódcy ich buntu.Wydaje mu się, że o s w o i Cywilisa!Dowcip nie rozśmieszył nikogo z obecnych.- Tak się składa - oświadczyłem z westchnieniem - żepolecono mi odnalezć zagubionego legata, ale jeśli chodzi oMuniusza Luperkusa, trop jest zimny.Chłopcy, odczytujęwasze przesłanie.Każdy z Drugiego to dla was, szlachetnychwojowników, persona non grata.Pójdę już.Zapadła cisza, jednak przesunięcie światła i chłodniejszypowiew powietrza za moimi plecami poinformowały mnie, żezbrojny mur z tyłu się rozstąpił.Wstałem.Wciąż stali bardzoblisko mnie, tak że odwracając się, zawadziłem o stołek.Byłem zaskoczony, że nikt się na mnie nie rzucił.Chcieli,żebym czuł się zaskoczony.Wszystkich cieszyła mojanerwowość, ale pozwolili mi odejść.Ktoś zamknął za mnądrzwi kopniakiem.Spodziewałem się usłyszeć śmiech, ale jegobrak był gorszym znakiem.Wyszedłem na plac defilad, gdziew oczy uderzyły mnie nieprzyjemnie oślepiające promienie zwiszącego nisko nad horyzontem jesiennego słońca.Nikt mnie nie tknął.Tymczasem czułem się, jakbympodczas ceremonialnego wymierzania kary został przez całylegion wychłostany powrozami z supłami. XXIVTe radosne wydarzenia zabrały mi tyle czasu, że mogłem sięjuż udać z powrotem do domu trybuna, gdzie umówiliśmy sięna wspólny południowy posiłek.- Zabieram cię na kielicha.Jest taka tawerna, zwanaMeduzą, którą mi zarekomendowano [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •