[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego twarz stężała na chwilę.Hamował gniew.- Szyfr rosyjskich służb specjalnych - odpowiedziałspokojnie Eagleman, w ogóle niezrażony, nieraz już ćwiczyłtakie sytuacje.- Drążyłeś tamtą sprawę bez mojej wiedzy.Wiesz dobrze,że tego nie znoszę.- Wiem.Ale zostawiasz mi dużą swobodę, a ja umiem zniej rozsądnie korzystać.Dlatego ze mną pracujesz -inteligentnie zauważył Eagleman.Napięta twarz Goldmine'a rozluzniała się powoli.- Ach,Paul.Jak ja cię czasami nienawidzę! - powiedział, kręcącgłową, trochę z dezaprobatą, a trochę z niedowierzaniem.Jeszcze raz wziął z biurka kartkę z wiadomością, jeszczeraz przebiegł wzrokiem tekst i spojrzał na Eaglemana.- Dawaj szczegóły - powiedział już spokojniej doprzyjaciela.- Nasz zespól w Krzemowej Dolinie rozszyfrowałspecjalną przesyłkę adresowaną prawdopodobnie do Sovgazualbo na Kreml.Jak łatwo się domyślić, dotyczy jakiejś operacjikierowanej przez nadawcę depeszy.Od razu muszę cipowiedzieć, że nie wiemy, kim jest Alfa.- Jak widzisz, i to cię złości - kontynuował Eagleman -staliśmy się elementem agresywnej rosyjskiej gry.Gdybymchciał cię zezłościć jeszcze bardziej, powiedziałbym:wspólnikiem Moskwy.Pamiętasz? Przestrzegałem cię!- Nie wymądrzaj się, Paul! - Goldmine pogroził mupalcem.- Na ropie z tankowców zarobimy jakieś dwa i pół dotrzech miliardów dolarów.To twoim zdaniem mało? Nie wartosię wypiąć, bo dupa zaboli? Paul, zlituj się!Eagleman milczał, ale w sprawie wypięcia nie miałpewności. - My tu będziemy rozdawać karty, nie martw się - mówiłdalej prezes.- Jesteśmy jak kot, co zawsze spada na czteryłapy, a do tego jeszcze z cudzym portfelem.- I pamiętaj, żebysprzedać ropę przed końcem jesieni! Wtedy zawsze spada: czychcemy, czy nie.Jednocześnie kupuj już dziś kontraktyterminowe na wzrost cen gazu: damy Rosjanom, co chcieli, idrugi raz zarobimy.- Prezes Goldmine uśmiechnął sięszatańsko, policzki lekko mu się zaróżowiły.Przybrał mentorski ton, choć przecież wiedział, że PaulEagleman na rynku energii zna się o niebo lepiej niż on sam: -Gdy zaczniemy sprzedawać ropę, gaz pójdzie w górę.Cenyenergii zawsze wracają do równowagi - przecież czy paliszwęglem, czy mazutem, ciepło jest takie samo.Rynki finansowesą jak przyroda, staruszku - my jej czasami tylko trochępomagamy.A w lutym, Paul, jedziemy w drugą stronę!- Okay, boss.Wygląda na to, że w jednym miałeś rację:Rosjanom chodziło o podbicie cen gazu - Eagleman dopieściłszefa.- Ale grają nie tylko o gaz.To jest plan całkowitegouzależnienia dużej części Europy od Rosji - zrewanżował sięmocnym ciosem w słaby punkt prezesa.Wiedział, że nie lubiRosjan, że jego rodzina przyjechała do Ameryki spod Wilna.Dlatego czym prędzej punktował dalej:- Prezydent Turkmenistanu, który chciał urwać się Rosjize smyczy i obiecywał Europie eksport gazu planowanym gazociągiem Nabucco - już nie żyje.Oficjalnie mial zawał.Jest nowy prezydent, prawdopodobniesterowany z Moskwy.Po uzyskaniu wyłącznego dostępu doturkmeńskich złóż, który sprezentują Kremlowi marionetkowewładze w Aszchabadzie, cały gaz popłynie do Rosji.Rosjaniebędą mogli sprzedawać go, komu zechcą i za ile zechcą- lub odciąć nieposłuszne kraje.Ale do tego konieczne jestprzejęcie sieci przesyłowych na Zachód.Dlatego muszą miećtę polską firmę - PPG, monopolistę w przesyle gazu przezPolskę.Gdy Eagleman skończył, prezes siedział przez chwilęzasępiony i zaplatał na palce gumkę recepturkę.Od kiedyrzucił palenie, zawsze tak robił w czasie intensywnegomyślenia.Nie trwało to jednak długo.- Paul, mimo wszystko, lubię cię coraz bardziej- Goldmine uśmiechnął się szeroko i rozparł władczo wfotelu, zadowolony z pracy wykonanej przez Eaglemana iswoich pomysłów.- Obiecuję! - Podniósł rękę do góry.- Od dzisiaj nie będęmówił, że jesteś mały, bo jesteś wielki.Będę mówił, że jesteśkrótki - zażartował dość nieprzyjemnie, ale Paul nie byłprzesadnie wrażliwy na własny temat.- Na czym można jeszcze w Polsce zarobić?- Goldmine spytał nagle, zmieniając temat.- Nie rozumiem? - Eagleman był zaskoczony.- No, Paul, nie żartuj! Co tam będzie się działo wnajbliższych latach? Jakieś wielkie fuzje, prywatyzacje? Co?- Może być fuzja największego ubezpieczyciela znajwiększym bankiem, ewentualnie kolejne prywatyzacje.Polacy mają dziurę budżetową jak lej po bombie, rząd musijakoś zdobyć pieniądze.- Eagleman powoli zaczynał rozumieć,o co chodzi szefowi, ale niezmierzona chciwość Goldmine'aprzerażała nawet jego.- Nic z tego - powiedział, czytając w myślach prezesa.- U Polaków mamy przechlapane po naszymostatnim ataku na złotego.Nic w Polsce nie wytargujemy.- Spokojnie, Paul, spokojnie.Grzesznik może sięprzecież nawrócić.Trzeba pomóc bliznim w potrzebie.Czyżnie? Zajmij się tym inteligentnie.Mamy kogoś na miejscu, ktoby ci pomógł? - spytał ze szczerą troską.- Mówiłem ci, jest tam nasz doradca, były minister.Noten, co dmucha kelnerkę.- przypomniał Eagleman.Goldmine skrzywił się: - Kogo wy zatrudniacie? Wez go,nie ma wyjścia.Jeśli coś schrzani - wywal na zbitą mordę, alejeśli dobrze się spisze, kup mu willę z basenem - i też wywal napysk.I wymyśl coś w sprawie Turkmenistanu, tam na pewnoda się zarobić. Rozdział 238.Cypr, góry TroodosW oczy świeciło cypryjskie słońce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •