[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę być przygotowany na każdą ewentualność.Tym bardziej że czeka nassprawa z rubinami.- Daj mi, Waldek, odsapnąć chociaż z piętnaście minut - roześmiał się młodzieniec wokularach.- Anielka, przyrządz nam po filiżance czarnej kawy - poprosił Batura.Schował kielichy do pudełka, a pudełko włożył do swego namiotu.Potem zbójeckatrójka usiadła po drugiej stronie namiotu, gdzie paliła się maszynka gazowa, na której pannaAnielka gotowała wodę do czarnej kawy.Namiot stał przodem do rzeki.Przez uchylone płócienne drzwiczki widzieliśmy jegownętrze, gumowe materace i śpiwory.I pozostawione tuż przy wejściu tekturowe pudełko.O detchnąłem z ogromną ulgą.Zdałem sobie sprawę, że Batura niedługo będzie sięcieszył swoim łupem.Oto za chwilę pomaszeruję do Fromborka i zgłoszę się do komendyMilicji Obywatelskiej.Poinformuję milicjantów o całej sprawie, podam numer rejestracyjnywartburga.Milicja powiadomi telefonicznie komendę ruchu drogowego w Warszawie i narogatkach stolicy pan w ciemnych okularach zostanie zatrzymany, a jego wóz poddany będzierewizji.Pięć złotych kielichów powędruje do milicyjnego depozytu aż do wyjaśnienia całejhistorii.Ale sprawa przybrała zupełnie inny obrót.- Uwaga! Zaraz dokonam cudu - usłyszałem głos panny Ali.- Hokus-pokusdominikus, abra kadabra magikus, jak zapewne mawia mistrz Cagliostro.I panna Ala zaczęła manipulować gałkami na swoim pulpicie sterowniczym.Tu należy się wam nieco dokładniejszy opis miejsca akcji, co pozwoli unaocznić całewydarzenie.Otóż rzeka Bauda płynęła na tym odcinku dość głębokim korytem, podmywającwysoki brzeg.A właśnie na tym wysokim brzegu stał namiot Batury.Zauważyłem na ekranie monitora, że obraz przesunął się, jak gdyby As nieco wychyliłsię z wody, pozostając jednak wciąż niedostrzegalnym dla Baturowej szajki, bo osłaniał gonie tylko namiot, ale i wysoki, podmyty przez rzekę brzeg.Raptem ujrzałem na ekranie dwieżelazne ręce Asa, trzymające pudełko Cagliostra.To samo pudełko, które wręczyłem Ali wrazz wypożyczonymi srebrnymi kielichami.%7łelazne ręce Asa ostrożnie wsunęły się do namiotuBatury i po chwili powróciły również trzymając pudełko.Lecz jak nietrudno się domyślić,było to już pudełko ze złotymi kielichami.- O Boże, co pani zrobiła najlepszego? - aż jęknąłem.- Niech pani zwróci im tekielichy.Ja je dostanę w inny sposób.- Za pózno - odrzekła Ala.Rzeczywiście, było już za pózno na powtórną zamianę pudełek.Oto Batura podniósłsię ze swego miejsca za namiotem.Ala szybko przesunęła jakąś dzwignię na pulpicie sterowniczym i As znowu zanurzyłsię głębiej w wodę, aby pozostać niezauważalnym.A Batura, zapewne chcąc się przekonać,czy kielichy są bezpieczne w namiocie, zajrzał do wnętrza.Potem wyjął z niego pudełko iwręczył je pośpiesznie mężczyznie w ciemnych okularach.- No, dość wypoczynku.Jedz do Warszawy - rozkazał mu.Mężczyzna wzruszył ramionami, bo ten pośpiech wydawał mu się zbyteczny.Dopiłszybko kawy, wziął z rąk Batury pudełko z kielichami i starannie zamknął je w bagażnikuwartburga.Z największym napięciem śledziłem ich ruchy.Bo przecież wystarczyłoby, aby znówzajrzeli do pudełka.Ale nawet im przez myśl nie przeszło, że zamiast złotych, kryją się w nimjuż tylko srebrne kielichy.Obóz Batury stał na pustkowiu, w pobliżu nie było żadnegoczłowieka.Chyba tylko ptak mógłby niezauważalnie zbliżyć się do namiotu.- Sprzątnęliśmy Tomaszowi pięć złotych kielichów - wciąż zachwycał się WaldemarBatura.- A teraz jeszcze zamienimy rubiny i możemy spokojnie wracać do domu.Od dawnanie miałem tak wspaniałego łupu.Gra warta była świeczki, prawda?- Tak jest - przytaknęli panna Anielka i młodzieniec.Ala zdecydowała, że nadeszła pora, aby przywołać Asa.Patrząc na ekran monitora ikręcąc gałkami na pulpicie sterowniczym, wycofała Asa z ujścia Baudy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]