[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wyjmuj dÅ‚oni spod peleryny, Cian, po­dejdziemy do ciebie.- Skupcie siÄ™ - rozkazaÅ‚ Hoyt z wzrokiem wbitym w czarne, wrzÄ…ce nie­bo na wschodzie.- SiÄ™gnijcie po wszystko, co jest w was.Oboje macie w so­bie moc.SiÄ™gnijcie po niÄ… i stwórzcie krÄ…g.- Strażnicy Wież! - zawoÅ‚aÅ‚a Glenna.- Wzywamy was. - Ze wschodu, z poÅ‚udnia, z zachodu i północy wzywamy wasz ogieÅ„ dotego krÄ™gu - dodaÅ‚ Hoyt.Po tych sÅ‚owach Hoyta zapÅ‚onęły żółte Å›wiece, które Glenna ustawiÅ‚ajako symbol sÅ‚oÅ„ca.- Wielka Morrigan, przyÅ‚Ä…cz siÄ™ do nas - ciÄ…gnÄ…Å‚.- JesteÅ›my twoimisÅ‚ugami, twoimi żoÅ‚nierzami.Glenna podniosÅ‚a wzrok na niebo, zebraÅ‚a caÅ‚Ä… moc, którÄ… miaÅ‚a w so­bie, i cisnęła z caÅ‚ej siÅ‚y.- BÄ…dz bÅ‚ogosÅ‚awiona ty i ci, którzy walczÄ… z nieprawoÅ›ciÄ….Magia prze­ciwko magii, biaÅ‚a i czysta przeciw zÅ‚owrogiej i czarnej.WoÅ‚amy do ciebie,Å‚Ä…czÄ…c swojÄ… moc, wielka jasna bogini, odepchnij tÄ™ noc.WysÅ‚uchaj woÅ‚a­nia miÅ‚oÅ›ci do ciebie i rozpÄ™dz te chmury diabelskie na niebie.RÄ™ka Glenny zadrżaÅ‚a w dÅ‚oni Hoyta, gdy caÅ‚y krÄ…g przeszyÅ‚ dreszczmagii.Z oczami wbitymi w niebo patrzyÅ‚a na szalejÄ…cÄ… tam bitwÄ™.BÅ‚yska­wice rozdzieraÅ‚y czerÅ„, Å›cierajÄ…c siÄ™ w walce niczym miecze, by wydaćgrzmot, od którego drżaÅ‚a ziemia.- Odpieramy siÅ‚Ä™ czarnej magii! - zawoÅ‚aÅ‚ Hoyt.- Rozkazujemy jejwracać tam, skÄ…d przyszÅ‚a, i wzywamy sÅ‚oÅ„ce, by przebiÅ‚o promieniami faÅ‚­szywÄ… noc.Nad ich gÅ‚owami nadal trwaÅ‚a walka miÄ™dzy bielÄ… i czerniÄ….Blair powoli odzyskiwaÅ‚a przytomność i zaczęła odczuwać ból.Frunie? Ona leci? Czy to wÅ‚aÅ›nie dzieje siÄ™ po Å›mierci? Ale jeÅ›li nie ży­je, to dlaczego wszystko tak strasznie jÄ… boli?SpróbowaÅ‚a siÄ™ poruszyć, ale nie mogÅ‚a, byÅ‚a przywiÄ…zana.A może poprostu ciaÅ‚o odmówiÅ‚o jej w koÅ„cu posÅ‚uszeÅ„stwa.Wtedy udaÅ‚o jej siÄ™ ob­rócić gÅ‚owÄ™ i zobaczyÅ‚a tuż nad sobÄ… zÅ‚ote gardÅ‚o.Larkin, pomyÅ›laÅ‚a.Znowu frunÄ….PoczuÅ‚, że siÄ™ poruszyÅ‚a, i delikatnie zacisnÄ…Å‚ Å‚apy, chcÄ…c dodać jej otu­chy, zapewnić, że jest już bezpieczna.PochyliÅ‚ gÅ‚owÄ™, by spojrzeć na Blair,ale oczy rannej już siÄ™ zamykaÅ‚y z bólu.ByÅ‚a taka blada i wyglÄ…daÅ‚a tak krucho.ZostawiÅ‚ jÄ… tam samÄ…!Do koÅ„ca swoich dni bÄ™dzie żyÅ‚ z obrazem zakrwawionej Blair, jedy­nie z gaÅ‚Ä™ziÄ… drzewa do obrony, otoczonej potworami czyhajÄ…cymi na niÄ…jak sÄ™py.Gdyby zjawiÅ‚ siÄ™ choć sekundÄ™ pózniej, już by nie żyÅ‚a.Bo zostawiÅ‚ jÄ…samÄ….ZadbaÅ‚ o bezpieczeÅ„stwo innych i zamarudziÅ‚ chwilÄ™ dÅ‚użej, bo ma­Å‚a dziewczynka chciaÅ‚a pogÅ‚askać smocze skrzydÅ‚a.Nie byÅ‚o go z Blair, gdy nastaÅ‚a ciemność.DrÄ™czyÅ‚ go strach, że nieważne, jak szybko jÄ… znalazÅ‚, nieważne, że wy­rwaÅ‚ jÄ… trzem potworom, i tak zjawiÅ‚ siÄ™ zbyt pózno, by uratować jej życie.Strach nie minÄ…Å‚, nawet gdy Larkin doleciaÅ‚ do zamku.ZobaczyÅ‚ biegnÄ…cÄ…MoirÄ™, GlennÄ™, swojego ojca i pozostaÅ‚ych, ale i tak nie czuÅ‚ nic oprócz strachu.Ledwo dotknÄ…Å‚ ziemi, a już zmieniÅ‚ postać, trzymajÄ…c Blair w ramionach.- Jest ranna. - ZanieÅ› jÄ… do Å›rodka, szybko.- BiegnÄ…c koÅ‚o niego, Glenna sprawdziÅ‚apuls na szyi Blair.- Do jej pokoju.PobiegnÄ™ po lekarstwa.Moira, idz z nim,pomóż jej, jak możesz.Zaraz wracam.- Jak poważnie jest ranna? - zapytaÅ‚ Cian, pÄ™dzÄ…c po schodach obokGlenny.- Nie wiem.Puls ma sÅ‚aby, urywany.Jej twarz.stoczyÅ‚a walkÄ™.- UkÄ…szenia?- %7Å‚adnych nie widziaÅ‚am.- PorwaÅ‚a swojÄ… walizeczkÄ™ z pokoju i znowuwybiegÅ‚a.Larkin poÅ‚ożyÅ‚ Blair na łóżku i staÅ‚ nad niÄ…, gdy Moira przykÅ‚adaÅ‚a dÅ‚o­nie do jej twarzy, ramion i serca.- Jak dÅ‚ugo jest nieprzytomna? - spytaÅ‚a Glenna, wpadajÄ…c do pokoju.- Ja.nie wiem.ZemdlaÅ‚a - wykrztusiÅ‚ Larkin.- MusiaÅ‚em.ramiÄ™ wysko­czyÅ‚o jej ze stawu.MusiaÅ‚em.zemdlaÅ‚a, gdy je nastawiaÅ‚em.Chyba po drodzeodzyskaÅ‚a na chwilÄ™ przytomność, ale nie jestem pewny.NadeszÅ‚a ciemność,a mnie tam nie byÅ‚o, potwory zastawiÅ‚y na niÄ… puÅ‚apkÄ™, gdy byÅ‚a sama.- PrzyniosÅ‚eÅ› jÄ… z powrotem.Moira, pomóż mi zdjąć jej pÅ‚aszcz i ubra­nie.MuszÄ™ zobaczyć, gdzie jest ranna.Cian podszedÅ‚ do łóżka i sam zdjÄ…Å‚ Blair buty.- Mężczyzni powinni wyjść.- zaczęła Moira.- Ona nie jest pierwszÄ… kobietÄ…, którÄ… zobaczÄ™ nagÄ…, i nie sÄ…dzÄ™, żebyBlair siÄ™ tym przejmowaÅ‚a.Ile ich byÅ‚o? - spytaÅ‚ Cian Larkina.- Blair powiedziaÅ‚a, że dziesięć.Dziesięć i ta Francuzka.ZostaÅ‚y tylkotrzy, kiedy przyleciaÅ‚em.- DaÅ‚a im niezÅ‚ego Å‚upnia.- Cian delikatnie zdjÄ…Å‚ jej spodnie.Na widok siniaków Blair Glenna zdusiÅ‚a okrzyk.- %7Å‚ebra.- PostaraÅ‚a siÄ™, by jej gÅ‚os zabrzmiaÅ‚ dziarsko.- Pewnie ma po­tÅ‚uczonÄ… wÄ…trobÄ™, ramiÄ™ też jest w kiepskim stanie.Rana na udzie wydajesiÄ™ dosyć pÅ‚ytka, ale Boże, jej kolano! Dobrze, że przynajmniej nie wyglÄ…­da na zÅ‚amane.Nie ma żadnych zÅ‚amaÅ„.- Ona.- Larkin ujÄ…Å‚ jednÄ… bezwÅ‚adnÄ… dÅ‚oÅ„ Blair.- PowiedziaÅ‚a, że wi­dzi podwójnie.WstrzÄ…s mózgu.- Może wyjdziesz na chwilÄ™? - zaproponowaÅ‚a delikatnie Glenna.- Moi­ra i ja siÄ™ niÄ… zajmiemy.- Nie, nie zostawiÄ™ jej po raz drugi.Ona bardzo cierpi, musicie dać jejcoÅ›, co uÅ›mierzy ból.- Dam, obiecujÄ™, zrobiÄ™ dla niej wszystko, co w mojej mocy.W takimrazie może rozpalisz w kominku? ChciaÅ‚abym, żeby byÅ‚o jej ciepÅ‚o.Blair sÅ‚yszaÅ‚a ich gÅ‚osy.Nie mogÅ‚a do koÅ„ca oddzielić jednego od dru­giego ani rozróżnić słów, ale dzwiÄ™ki mówiÅ‚y jej, że żyje.Teraz czuÅ‚a też zapachy.PÅ‚onÄ…cy torf, GlennÄ™ i jeszcze coÅ› mocnego,kwiatowego.Lecz gdy spróbowaÅ‚a otworzyć oczy, powieki nie chciaÅ‚y jejposÅ‚uchać.PoczuÅ‚a rosnÄ…cÄ… w piersi panikÄ™ niczym pÅ‚onÄ…ce krople kwasu.ZpiÄ…czka? Nie chciaÅ‚a być w Å›piÄ…czce.Ludzie zapadali w Å›piÄ…czkÄ™ i cza­sem wcale siÄ™ nie budzili.WolaÅ‚a być martwa niż uwiÄ™ziona w ciemnoÅ›ci,sÅ‚yszÄ…c, czujÄ…c, ale nie widzÄ…c i nie mogÄ…c powiedzieć ani sÅ‚owa. PoczuÅ‚a, jak coÅ› jedwabistego przesuwa siÄ™ po jej skórze, wpÅ‚ywa podniÄ…, a potem gÅ‚Ä™biej, gÅ‚Ä™biej i jeszcze gÅ‚Ä™biej, tam gdzie zaciÅ›niÄ™ty w pięśćchowaÅ‚ siÄ™ ból.Nagle jedwab zaczÄ…Å‚ jÄ… rozgrzewać, potem parzyć.O Boże.SiÅ‚a ogniarozwarÅ‚a tÄ™ pięść i ból rozlaÅ‚ siÄ™ po jej ciele, roztrzaskaÅ‚ na tysiÄ…c poszar­panych kawaÅ‚ków.OtworzyÅ‚a oczy, oÅ›lepione biaÅ‚ym Å›wiatÅ‚em, które niemal odebraÅ‚o jej zmysÅ‚y.- O kurwa mać! - wrzasnęła w myÅ›li, jednak z jej ust wydobyÅ‚ siÄ™ tyl­ko ochrypÅ‚y skrzek.WciÄ…gnęła powietrze, by zakląć jeszcze raz, ale najgorszy ból przeszedÅ‚w powolne, rytmiczne pulsowanie.- To boli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •