[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zasta-nawiam się, dlaczego sprawca wlókł zwłoki do tej łodzi? Wygląda na to, że chciał je ukryć. Ale nie ukrył.Zresztą to bardzo kiepska kryjówka tawywrócona łódz.177 Co pan porucznik zatem przypuszcza rzucił ostroż-nie sierżant. Wydaje mi się, że morderca istotnie chciał ukryćzwłoki, ale nie tu. Janicki obejrzał się dookoła. Hm.Tak.Pewnie miał zamiar zatopić je w morzu.A następnieoczywiście zatrzeć ten ślad na piasku. Dlaczego zatem nie przeprowadził swego zamiaru dokońca? Właśnie dlaczego? Albo ktoś mu w tym przeszko-dził, albo też przekonał się, że dociągnięcie zwłok dorosłegomężczyzny aż do brzegu i umieszczenie ich w łodzi przerastajego siły.Musiał więc zrezygnować ze swego zamiaru i ukryłzwłoki byle jak. Zatem sprawca nie był zbyt silny? Tak, o ile przyjmiemy drugą ewentualność. A samo uderzenie? Rozwalił mu przecież zupełniegłowę! Przy pomocy grubej pałki należy to pamiętać.Pozatym morderstwo mogło nastąpić pod wpływem chwilowejemocji, a wówczas nawet człowiek słaby jest zdolny do duże-go wysiłku. Tak, to racja. Nie zapominajmy jednak i o innej możliwości.Proszępolecić któremuś ze sprytniejszych ludzi, aby zasięgnął in-formacji wśród mieszkańców wsi.Być może tą drogą zdobę-dziemy jakąś wiadomość dotyczącą zdarzeń w nocy.Sprawcęistotnie mógł ktoś spłoszyć.Poza tym należy dokładnie prze-szukać teren, a przy zwłokach postawić posterunek, zanimnadjedzie sanitarka!178Po powrocie do pensjonatu Janicki zastał już pustą jadal-nię.Rewizja została chyba zakończona.Należało teraz omó-wić jej wyniki i koniecznie przeprowadzić rozmowę z panemSudrą.Czytelnia była nadal miejscem urzędowania.Wkrótcedowiedział się, że rewizja nie dała wyników, a rozmowę zSudrą trzeba było odłożyć, gdyż zameldowano, że opuściłpensjonat w kąpielowym płaszczu.Wrócili ludzie pozostawieni na miejscu morderstwa Mol-skiego.Sanitarka zabrała już zwłoki, a dokładne przeszukanieterenu nic właściwie nie dało.Znaleziono jedynie narzędziemordu.Była to krótka, dębowa pałka, złamana u jednegokońca.Leżała za szopą.Widać było na niej ślady zakrzepłejkrwi i substancji mózgowej.Istniała tylko nikła nadzieja, żeda się na niej znalezć ślady palców, mimo to posłano ją dozbadania.We wsi pozostał funkcjonariusz dla zasięgnięcia informa-cji.Należało jednak poczekać co najmniej do południa napierwsze wyniki tej akcji.Mieszkańcy pensjonatu z wolna zaczęli zbierać się w ja-dalni na spóznione śniadanie.Zjawił się i Sudra.Wszyscy byli przygnębieni i nieufni.Okres ogólnych, żar-tobliwych rozmów minął bezpowrotnie.Janicki siadł do stołu i sięgnął po swoją filiżankę kawy.Zabrzmiał głos Dereszowej: Co pan stwierdził, panie poruczniku.Czy.czy.topan Molski? Tak odpowiedział krótko Janicki. To był Molski. To straszne szepnęła pani Nata schylając głowę. Ja tego nie wytrzymam! Ja chcę stąd wyjechać! roz-legł się histeryczny okrzyk Tarskiej.179 Teraz tym bardziej nie wyjedziesz rzucił z sarka-zmem Tarski. Zledztwo idzie drogą eliminacji.Chcą zoba-czyć, kto zostanie przy życiu, i w ten sposób, być może, udasię wykryć mordercę? Ostrożnie ze słowami, obywatelu Tarski ostrzegłchłodno Janicki. Niech pan zbytnio nie liczy na moją cier-pliwość. W jaki sposób zamordowano tego biednego Molskie-go? odezwał się Aukasz. Uderzeniem pałki w tył głowy. Kiedy to miało miejsce? z kolei rzucił pytanie Ul-mer. Około pierwszej w nocy. Janicki nie wzbraniał sięprzed udzielaniem odpowiedzi. I dlatego teraz, kiedy skoń-czyliśmy już śniadanie, spróbujemy ustalić, kto i kiedy po razostatni widział Molskiego! A potem zwrócił głowę w stronęSudry będę chciał usłyszeć, co robił pan wczoraj po kolacji,informacji tej nie zdążyłem bowiem uzyskać. Jestem.hm.do pana dyspozycji, szanowny panieporuczniku odparł nieco uroczyście Sudra.W tej chwili wszedł do jadalni milicjant i zbliżył się doJanickiego, podając mu list. Od kogo? spytał półgłosem porucznik. Nie wiadomo.Był zatknięty w szparę drzwi pańskiegopokoju.Janicki wolno obrócił kopertę.Jego nazwisko było na niejwypisane dużymi, drukowanymi literami, zielonym atramen-tem. Hm.ciekawe.No, zobaczymy.Wszystkie spojrzenia były utkwione w kartce papieru, któ-rą porucznik wyciągnął z koperty.Trzymając papier za sam180brzeg szybko przebiegł wzrokiem pismo. Widzę, że są państwo ciekawi, co zawiera ta kartka.Jestem gotów przeczytać jej treść.Oto ona: Jestem na tropie posiadacza zaginionego brulionu.Najdalej w ciągu trzech dni będę mógł panu wskazać tę oso-bę.No i oczywiście, jak zwykle przy tego rodzaju informa-cjach brak podpisu. Czy charakter pisma nic nie mówi? zapytał Deresz. Nie, gdyż list, tak jak i adres na kopercie, jest pisanydrukowanymi literami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]