[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdala warcząc odgrażali się ci stronnicy Zygmunta IV, że on może siłąto pozyskać, czego mu z dobrej woli nie dano.Mało kto w czasie tej uroczystości, przysięgi, mów, powinszowańzwrócił oko na zakrytą lożę i niewielu może wiedziało, że na wpółfirankami przysłoniona, siedząca w niej kobieta poruszała, rządziła,kierowała znaczniejszą częścią tych senatorów, którym się zdawało,że czynili, co sami chcieli.%7łałoba nie dozwalała się Marii Ludwicepokazywać nigdzie, znużenie cielesne i na duchu czyniły ją niemalchorą, ale czuwała z dala.I ona także w niepewności pędziła te dnioczekiwania nie o małżeństwo swe, bo to, niestety, ominąć jej niemogło, ale o przyszłość małżonka.Potrafi li ona uczynić go wodzem,rycerzem i królem, jakim marzyła? Były dnie, gdy Kazimierzwydawał się jej ożywionym, natchnionym, chętnym do pracy, aleczęstokroć nazajutrz już był zmieniony, zmęczony i sampowątpiewający o sobie.O żenieniu urzędownie mowy jeszcze nie było; wymagało onozgodzenia się Stanów, chociaż to było niewątpliwe.Tymczasemnaznaczono już pogrzeb Władysława w Krakowie na 15 stycznia, a ponim koronacja i sejm odbyć się miały.Dano nieco spocząćKazimierzowi, który co dzień widywał królową i względem niej z tymwiększą był wdzięcznością i afektem, im się jej mocniej obawiał.Powracał od niej na przemiany z uwielbieniem i ze strachem.Butler,któremu potrzebował się zwierzać, na przemiany słuchać musiałniepomiernych pochwał, a potem cichego mruczenia. Gdybym ja się mógł od niej uwolnić!W dni kilka Ossoliński, któremu szło wielce o to, aby się u JanaKazimierza utrzymał w tej wziętości, jaką miał u nieboszczyka, wewspaniałym pałacu swoim wystąpił z ucztą, która na pozór byłaniespodziewaną, chociaż Maria Ludwika od kilku tygodni oprzygotowaniach do niej była zawiadomioną.Król zaproszonypojechał chętnie i zabawiał się bardzo wesoło, szczególniejnadskakując młodym i pięknym paniom, między którymimarszałkowa Kazanowska prym trzymała.Spostrzegli wszyscy tę dlaniej preferencją, ale też dziwić się nie było można, bo piękna paniwyzywała Jego Królewską Mość słowy i oczyma.Królowa nazajutrz szydersko nieco żartowała sobie z przyszłegomałżonka, nie zdając się do tego przywiązywać wagi: Strzeż się jednak Wasza Królewska Mość oczu ludzkich, bowysoko siedząc, narażony jesteś na potwarze; nie trzeba do nichdostarczać wątku.Co księciu było wolno, królowi się nie godzi.Jan Kazimierz wczorajsze zaloty obrócił w żart i zaparł się ichnajuroczyściej, ale wróciwszy do siebie, zawołał do Butlera: Na każdym kroku mnie śledzi! Jestem spętany.Zlubu jeszcze niewziąłem, a w niewoli już jestem.Co to będzie dalej?Starosta nie odpowiadał.Nawoływanie do wojny, która królowej zdawała się jedynymśrodkiem wybawienia, przycichać zaczęło.Namówiono króla, aby naczasie zyskując listy wysłał do kozactwa, a te na pozór poskutkowały.W istocie zaś Chmiel się potrzebował zorganizować i tłumy motłochuująć w jakieś karby, pozyskać sobie Tatarów i kto wie jeszcze jakichspodziewanych sprzymierzeńców.Kozacy wołali głośno, iżpofolgowali Rzeczypospolitej, ulegając prośbie króla.Można sobie wystawić, jak ta prośba szlachcie smakowała, któraobruszała się na motłoch, chociaż nie śpieszyła się przeciwko niemu.Mazurowie szczególniej uspokoić się nie mogli, na gwałtdopominając się indagacji i ukarania zbiegów piławieckich.Ciężkie warunki, jakie nakładało kozactwo, ze swej strony nie dającżadnej rękojmi pokoju, kazały przewidywać, że krwawo jeszczebędzie rozstrzygać się tak sprawa, w której Chmiel z czernią dalekopewniejsi byli sprzymierzeńców i sojuszników niż osamotnionaRzeczpospolita.Nikt tu przyszłości nie widział jasno, zaślepiałaświetna przeszłość, pogromcy tylu potęg mieliż się ladazbuntowanych chłopów ulęknąć? Audzili się wszyscy, a kto, jakKisiel, widział jaśniej niebezpieczeństwo i radził mu zapobiegać, tegozdrajcą ogłaszano.W styczniu wreszcie król, dobrej myśli, wybierał się do Krakowa;królowa chora i smutna pozostawała w Warszawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]