[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Znów opowiadasz mi jakieś obrzydlistwa.Wolałabym, żeby mój ojciec nie miał ztym nic wspólnego.- Więc ogłoś, że jesteś córką listonosza.Zresztą, to i tak by nic nie pomogło.Po prostunic na to nie poradzisz.Myślałaś, że da się włożyć paluszek do ognia, ale tak, żeby niebolało? Dużo mniejsze dziewczynki wiedzą, że się nie da.Popatrzyła podejrzliwie.- Ty! Czy ty to mówisz na pewno w związku z wyborami?- Moje uniwersalne metafory stosują się do różnych sytuacji - odpowiedział.- Przedkamerą też może zaboleć, ale ty się tylko pogardliwie uśmiechniesz, jak wódz Apaczów namękach i powiesz: Pshaw! Blada twarz ma dużo dzieci, ale mało rozumu.Zaśmiała się, trochę z przymusem.- Chcesz mnie rozbawić, żebym się mniej bała.- To tylko taka technika relaksacyjna.Znam także inne.- Nie wątpię.Kilka pań w Krakowie mogłoby coś na ten temat powiedzieć, prawda?- Jeśli tak twierdzą, kłamią.- Akurat! Może lepiej wróćmy do tematu, co?- Cały czas mówimy na temat.Po prostu pamiętaj przed kamerą, że są ludzie, którzybędą z tobą bez względu na wszystko.- Bez względu na wszystko?- Dokładnie.- To też jest jakaś technika? Motywacyjna czy jaka?- To akurat jest po prostu prawda.Od tej rozmowy z Aadnym minęło kilka dni i teraz, w trakcie transmisji na żywo,spełniała się większość jego przewidywań.Z początku Psota nie uderzał wprost, robił tylkoaluzje, na razie zrozumiałe tylko dla niej.Wreszcie porzucił grzeczności i zaatakował.- Pani Barska jest w tej luksusowej sytuacji, że nie należy do żadnej partii, więc zżadnym programem nie musi się identyfikować.Ale siłą rzeczy, czy przyjmując miejsce naliście liberałów, nie zgodziła się pani na udział w wielkim oszukiwaniu narodu?- Przeciwnie - powiedziała twardo, jakby przypomniała sobie radę Aadnego, że napierwszy atak musi opowiedzieć atakiem dwa razy mocniejszym, żeby ci, których ujęła swymurokiem, przekonali się, że potrafi także walczyć.- To właśnie prawica próbuje nam wmówić,że w ekonomii potrafi czynić cuda.Panie prezydencie, czy to nie grzech pychy, uważać, żejesteście jak Mojżesz i wystarczy, byście uderzyli laską w skałę, a trysną pieniądze?- Wcale tego nie obiecujemy.Proponujemy natomiast inne wartości w miejscepieniędzy.Takie jak Bóg.Ojczyzna.Rodzina.Których liberałowie chcieliby nas pozbawić, wzamian za garść szklanych paciorków.- Szklanych paciorków?- A czymże innym są wasze hasła wolności, jeśli nie świecidełkami, za które ciemnitubylcy mają oddać prawdziwe skarby?- No, panie prezydencie, jeśli tak pan ocenia wolność, za którą pan podobno zakomuny dał się wsadzić do więzienia, to.- Myślę, że po prostu inaczej rozumiemy wolność.Dla was wolność to prawo dorobienia, czego dusza zapragnie.Dla nas możliwość życia zgodnie z prawem boskim.Wrodzinie, która jest dla nas największym dobrem na ziemi.- Czyżby pan sądził, że liberałowie nie mają rodzin, żyją w komunach, mają wspólnekobiety, a dzieci wypędzają do lasu? Nie, panie prezydencie.Liberałowie też cenią sobierodzinę.Ale rodzinę, która nie jest więzieniem, która nie jest karą dożywocia, tylko taką,której wszyscy członkowie mogą się swobodnie realizować.- Jak? Wchodząc w grzeszne związki, w tym z osobami tej samej płci? Upijając się,biorąc narkotyki? Zabijając nienarodzone dzieci?- Panie prezydencie!- Przepraszam, ale czyż nie takie są wasze postulaty? Legalizacja tak zwanychwolnych związków, małżeństwa homoseksualne, pozostawienie łagodnego prawaantynarkotykowego, ale za to dalsza liberalizacja ustawy o zabijaniu dzieci poczętych?- Gdyby organizowano mistrzostwa w demagogii, pan prezydent mógłby w nichstartować z dużymi szansami na zwycięstwo - Barska uśmiechnęła się do kamery.- Już chybawszyscy wyborcy wiedzą, że jeśli chodzi o ustawę antynarkotykową, to ja akurat jestemzwolenniczką jej zaostrzenia.- W porządku - uśmiechnął się Psota.- Tu akurat jesteśmy po jednej stronie.Ale jeślichodzi o zabijanie nienarodzonych.- Moim zdaniem obecna ustawa jest wystarczająco kompromisowa i nie ma cowywoływać zastępczej burzy w momencie, kiedy kraj stoi przed koniecznością zasadniczychreform, o czym pan prezydent doskonale wie.Broniąc praw nienarodzonych, powinniśmytakże pomyśleć o dzieciach, które już się urodziły.Jakie im stworzymy możliwości życia,nauki, rozwoju.W pomieszczeniu obok studia Jacek Aadny, obserwujący debatę na monitorze, ażsyknął.- No, to teraz jej przypierdoli - wyrwało mu się.Inni dziennikarze, czekający na wynik pojedynku przed kamerami, nie zdziwili się, żeAadny tak się emocjonuje.Wiadomo było, że kampania Barskiej oparta jest głównie na jegopomysłach.Jej porażka byłaby więc także jego klęską, a jej wygrana jego triumfem.TylkoAgata Kot spojrzała na niego z lekkim politowaniem.- Bardzo to budujące, że pani Barska tak troszczy się o przyszłość dzieci narodzonych,nadziei naszego narodu.Mogę ją zapewnić, że i mnie te problemy nie są obce, a może nawetbliższe.- Na twarzy radnego Psoty, wypełniającej teraz cały ekran monitora, pojawił sięuśmieszek Judasza.- Ostatecznie stworzyłem możliwości życia, nauki, rozwoju piątce moichwłasnych dzieci.Może będę nieskromny, ale odnoszę wrażenie, że udało mi się to nawetcałkiem niezle.- Niestety, nie wszyscy młodzi w tym kraju mają tyle szczęścia, co dzieci panaprezydenta.- Barska nie traciła spokoju.- Wystarczy przejść się po pierwszym lepszymosiedlu w Nowej Hucie, żeby zobaczyć tłumy nastolatków, którzy zaczynają nienawidzić tegokraju, bo nie widzą w nim dla siebie żadnej przyszłości.- Zapewne liberalną receptą pani Barskiej na poprawę ich losu będzie ożywieniegospodarcze - ciągnął Psota z jawnym lekceważeniem.- Tylko ja pytam, jak sobie liberałowiewyobrażają ożywienie gospodarcze w kraju, który zaczyna wymierać? W którym rodzi sięcoraz mniej dzieci? A to są, niestety, skutki właśnie ich liberalnych pomysłów.- Panie prezydencie! Trochę umiaru - zaprotestowała Barska.- Za chwilę dowiemy się, że liberałowie spiskują, żeby Polacy nie mieli dzieci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]